Tyle się słów przewinęło, gdy mnie nie było, że nie dam rady skomentować wszystkich.
Może najpierw odniosę się do sugestii ulokowania mnie wśród przeciwników NPR. Sugestia niesłuszna. Naturalność metody, nieingerencja chemiczna w organizm- to to, co w niej cenię najbardziej. Jeśli i skuteczność bywa naprawdę taka, jak się podaje- prawie same plusy, prócz minusa dla par bardzo temperamentnych- okres wstrzemięźliwości może być trudny. Choć nadal uważam, że NPR w odniesieniu do celu „przeciw poczęciu”- to naturalna antykoncepcja.
Mnie w temacie NPR interesują najbardziej kwestie etyczno- teologiczne i o nie dopytywałam. O oficjalne stanowisko Kościoła, gdyż spotkałam się i z takimi opiniami, że NPR są ledwo przez Kościół tolerowane, a zalecane tylko w przypadku „ku poczęciu”. Dla mnie dopiero informacja emki 1007 jest konkretem- jasno precyzuje racje usprawiedliwiające odsunięcie poczęcia w czasie ze względów zdrowotnych lub psychicznych- czyli użycia metody jako „chwilowej” antykoncepcji, mniej – z ekonomicznych -choć, dalibóg, nie wiem, czyje to słowa i skąd je emka wzięła.
Jak wynika z podanych powodów- muszą być one naprawdę POWAŻNE. W przypadku ekonomicznych warunek: „brakuje pieniędzy na rzeczy konieczne do życia”, choć zapewne rozumiany przez ludzi różnie. Jeden uzna, iż najtańsza żywność i ciuchy ze szmateksów- to rzeczy wystarczające do życia, inny- że 1000 zł na osobę to absolutne minimum. Zbieranie na mieszkanie czy budowa domu- niekoniecznie też wyczerpuje ów warunek, bo pomimo kredytu- na rzeczy konieczne do życia mieć możemy. Względy lokalowe- też różnie są rozumiane. Jedni uznają, iż jedno dziecko=jeden pokój w dodatku we własnym mieszkaniu, inni, że i siódemka osób na wynajętych 20 m2 – to jeszcze norma. W ogóle aspekt ekonomiczny jest mocno pojemny i dość wygodny dla mało czułych sumień- łatwo o samousprawiedliwienie.
Dlaczego tak to drążę..? Bo wydaje mi się, iż dla rzetelnego katolika to kwestia kardynalna, czy stosując NPR, by być w zgodzie z Bogiem, boskich praw i kościelnych nakazów jednak nie przekraczam. Delikatne sumienie ma na pewno ogromne kłopoty ze zdefiniowaniem- posiada czy nie prawo do odsuwania poczęcia. I jeśli coś mnie w NPR irytuje, to często zbyt swobodne stanowisko uważające NPR za cudowny lek na bycie w zgodzie z boskim przykazaniem rozmnażania się- poprzez tego rozmnażania unikanie ze zbyt mało ważnych powodów. Jasny plan- tylko np. góra troje dzieci. A niby dlaczego tylko troje? Swobodnie mogą podchodzić do NPR ekolodzy, nie katolicy.