Po przeczytaniu tego wątku mam do powiedzenia jedno - zgadzam się z Elenai we wszystkim, co napisała ;)
Dla mnie NPR to w dalszym ciągu antykoncepcja, katolicy mówiąc że nie, próbują sami przed sobą się wytłumaczyć żeby mieć czyste sumienie. Tak jak było powiedziane wcześniej, odkładają poczęcie, więc w zamyśle nie chcą w danym momencie mieć tego dziecka. Dopuszczają do siebie myśl, że może się pojawić, ale jednak nie współżyją w dni płodne. Ludzie stosujący prezerwatywy czy inną antykoncepcję przecież też jeśli dziecko jednak się pojawi, przyjmują do siebie ten fakt, a jedynie mniejszość ciążę usuwa. Cel wszyscy mają ten sam.
Ja do propagatorów NPR, szanujących swoją płodność i swojego partnera mam pytania, jak odnoszą się do poniższych kwestii (nie obrażam nikogo, przytaczam znalezione wątki z różnych miejsc):
Polityka "Seks w licheńskim sanktuarium":
"Żona, dwoje dzieci: „Przyjęłam fakt, że prezerwatywa i seks oralny są grzechem. Pod koniec cyklu drżę ze strachu, że zajdę w ciążę. Ale lepszy jest ten strach od lęku przed smutkiem Boga. Męża jednak bolą jądra, jest zły, wczoraj o mało nie zgrzeszyłam. Nie, nie z namiętności, ale ze strachu, że go stracę. Boję się zdrady”."
I przykładowa porada na dolegliwości męża w okresie płodnym:
http://www.forum.szansaspotkania.net/viewtopic.php?t=485
Dlaczego księża udzielają porad zdrowotnych? I dlaczego te pary tak wywlekają swoje życie intymne przed duchownymi, jeśli i tak "zapraszają Boga do łóżka", a on wszystko widzi? Dlaczego w imię idei mąż odczuwa dyskomfort fizyczny, kobieta psychiczny, frustracja rośnie a nie cieszą się seksem? Jeśli seks to nie tylko prokreacja, gdzie tu radość z bliskości, spontaniczność, możliwość zbliżenia z kimś, kogo się kocha, kiedy oboje tego chcemy? Chyba mąż nie "wykorzystuje" kobiety wtedy kiedy chce, w stałym związku, gdzie jest miłość i szacunek, zgodę i chęć na seks wyraża się razem?
Z mężami nie jest lepiej...
"Żona widząc moje cierpienie sama zaproponowała pomoc w rozładowaniu u mnie tego napięcia przez petting, ale ja zrezygnowałem z racji na ważność łaski uświęcającej"
Ręce opadają.
Albo:
http://www.forum.szansaspotkania.net/viewtopic.php?t=519
"Poznanie rytmu płodności budzi u kobiety szacunek dla niej samej i całkiem naturalne wymaganie dla męża, aby swoją chęć częstego współżycia podporządkował możliwościom ciała kobiety i zrobił to z szacunku dla osoby, którą kocha łącznie z jej seksualnością. Tylko, że kobieta musi być odważna, mądra i nie zakompleksiona, aby stawiać wymagania mężczyźnie, aby nie bać się być naprawdę szanowana, aby kochać miłością wymagającą. Takie kobiety mają szansę na lepszych mężów, z którymi będzie się im szczęśliwiej żyło."
No tak - stosując prezerwatywy, globulki lub pigułki mąż nie szanuje kobiety, bo może ją "mieć" w każdej chwili, niczego ode niej nie wymaga, jest zakompleksiona, głupia, i tylko akceptacja swojej płodności gwarantuje mi lepszego męża i szczęśliwsze życie? A myślałam, że na to składa się tyle ważniejszych czynników.
Albo:
http://adonai.pl/life/?id=62
To jest to angażowanie się mężczyzny w NPR? Prowadzenie zeszytu, codzienne czułe podanie termometru lub pytanie "Moja kochana żono, czy już dzisiaj mierzyłaś temperaturę? Sprawdziłaś stan śluzu?" No tak, bo od tego zależy, czy możemy się dzisiaj kochać, czy nie, co z tego, że oboje akurat w ten dzień chcemy sobie tak okazać miłość... wstrzemięźliwość musi być. Mężczyzna poćwiczy samoopanowanie, a ja będę mogła być z siebie dumna, że mu w tym pomogłam. I stosując inną formę antykoncepcji mężczyzna również może się w to angażować - kupić pigułki, mieć przy sobie prezerwatywę, uszanować to, czy kobieta ma w dany dzień ochotę na seks czy nie. Nie zostawi jej egoistycznie tylko przez to, że nie akceptuje swojej płodności, bo kocha ją za wiele innych rzeczy.
Dla mnie absurd goni absurd i jestem tym przerażona. Moim zdaniem Bóg, jeśli istnieje, nie wartościuje ludzi przez to, co robią w łóżku, tak samo jak przerwa w seksie spowodowana NPR nie gwarantuje seksu lepszego niż bez tej metody i niezwykle mistycznych przeżyć. Jeśli ludzie się kochają, chyba cieszą się każdym zbliżeniem.