Resume: We wcześniejszych postach pozwoliłam sobie na uwagę natury ogólnej w związku z Twoim przypadkiem zdecydowania o urodzeniu być może chorego dziecka, iż podjęcie decyzji w pewnej sytuacji, nie daje stuprocentowej gwarancji, iż w innym momencie życia podejmiemy dokładnie taką samą. Tym bardziej nie mamy pewności, jak zachowalibyśmy się, gdy okoliczności decyzji również się zmienią. Zaznaczyłam również, że bywają tragiczniejsze dylematy w kwestii aborcji: urodzić lub nie prawdopodobnie chore dziecko. Myślę, ze nie jest trudno taki hipotetyczny scenariusz przywołać.
Oczywiście to ja mam wybitne przeczulenie i atakuję…. Ty nie J)))) Uraziłam Cię… Nie chciałam i nie wiem, czym.. Nie rozumiem, co Cię dotknęło? Ze nie doceniłam Twej niezłomnej wiary i nie wzięłam za pewnik, ze TY nigdy w życiu…… ?
NIE wzięłam- bo taka jest moja filozofia życiowa… Dopiero w ostatniej minucie życia wszystko może już być pewne w życiu człowieka, nie wcześniej.. To jest moje zdanie- czym ono uraża? W czym zasługuje na określenie: „czysta arogancja”?
Chyba, że uraziło Cię, co innego, iż nie znalazłam analogii do przypadku z wątku… Nie znalazłam jej, bo jej nie ma. Nigdy nie zostałaś poddana takiej dokładnie próbie – i to jest fakt niepodważalny. To Cię uraża?
Nie jesteśmy pokrewnymi duszami, Jagienko… I nie ma w tym nic złego. Nie lubisz ze mną rozmawiać, zarzucasz mi, że muszę mieć zawsze ostatnie słowo, a jednak sama nie odpuszczaszJ)) Ja lubię z Tobą rozmawiać, bo w rozmowie z drugim człowiekiem nie oczekuję przyklaskiwania mi i cenię odmienność sądów, która zmusza do myślenia i nie pozwala na jałowość myśli. A ostatnie zdanie mieć lubię, tak jak i TY.. ale ja się tego nie zapieram J))