Bartt (2011-02-14 18:35:21)
centaurek (2011-02-14 17:48:21)
Staram się zrozumieć to uproszczone, czarno-białe myślenie. Ale Bartt, mam pytanie - czy to nie Ty stwierdziłeś kiedyś, że jesli życie kobiety w ciąży jest zagrożone i jezeli jedynym wyjsciem, by uratować matke, jest aborcja (alternatywą jest śmierć matki idziecka), to powinno się jednak ratować matkę?
Cent, powinno się ratować matkę. Pytanie, czy aborcja jest metodą leczenia... ? Tutaj zasada jest taka, że ratujemy matkę, a jeśli nie ma już żadnego wyjścia, to stosujemy nawet takie środki, które ją uratują, które mogą zaszkodzić poczętemu dziecku lub wprost doprowadzić do jego śmierci. To jest działanie nastawione na ratowanie matki, a w tych tragicznych przypadkach, dziecko "dostaje niejako rykoszetem". Trudne sytuacje i nikogo nie wolno zmuszać do heroizmu, czyli np. oddania swojego życia za życie dziecka. To decyzja matki. Natomiast na pewno nie jest moralnie dopuszczalna sytuacja, w której matka zabija dziecko, bo może jej się wzrok pogorszyć - życie jednak ma większą wartość niż zdrowie.
centaurek (2011-02-14 17:48:21)
Wyobraźcie sobie, że widzicie, jak nad kołyską Waszego dziecka pochyla się ktoś z nożem. Jesteście za daleko, by zdążyć podbiec, ale macie pod ręką pistolet. Jedyna szansą, by uratować Wasze dziecko jest strzał. I prawdopodobnie zabójstwo.
Dla mnie opisana sytuacja jest właściwie jasna - strzeliłbym. Natomiast interesuje mnie, dlaczego wg Ciebie miałoby to kolidować z zasadami moralnymi, których się trzymam? Jako rodzic robiłbym wszystko, żeby chronić swoje dziecko - zaróbo przed mordercami, jak i przed różnej maści demoralizatorami czy tymi, którzy próbowaliby je zamrozić w ciekłym azocie. I kochałbym je bez względu na to, czy jego geny byłyby odpowiednie do wyleczenia choroby.
Rodzice tych dzieci musieli podjać bardzo trudną decyzję i nie zazdroszczę im. Ale w wyniku ich decyzji uśmiercili kilkoro (kilkanaście?) swoich dzieci. A dlaczego to zrobili? Bo profil genetyczny był nieodpowiedni. Tak, to można przebierać w sklepie z narzędziami, ale nie w dzieciach.
Generalnie chodzi mi o najprostszą w świecie rzecz.
Wiadomo, mamy zasady moralne. Jedni posługują się sumieniem, inni sumieniem i dekalogiem... Ale każdy normalnie myślący chce żyć tak, by nie sprawiać krzywdy innym (wiem, uproszczenie).
Ale dla niektórych przychodzi taki moment, że swoje zasady muszą odrzucić w kąt. Nigdy nie zabiliby człowieka, ale przyznają, że w sytuacji estremalnej - zrobiliby to. Sam przyznałeś. A to już naruszenie piątego przykazania, prawa człowieka do życia. Wszak każdy człowiek jest równy - morderca, prezydent, profesor, pedofil i papież, prawda? Każdy ma takie same prawa. Jakim zatem prawem odbierać życie mordercy? Dlaczeo można zabić mordercę w obronie własnej, ale już nie można sądownie wymierzyć kary śmierci mordercy, mimo iż także jest to obrona własna, tyle że społeczeństwa a nie jednostki? OT, taki paradoks...
Odnośnie tematu i mojego pytania - dla mnie sytuacja jest analogiczna. Przychodzi w życiu niektórych ludzi ta chwila, kiedy muszą wybrać. Życie dziecka kontra zasady. Albo też życie dziecka kontra życie innego człowieka.
W swoich postach stwierdziłeś, że dopuszczalne (choć bardzo trudne, co oczywiste) jest przedłożenie życia matki nad życie dziecka. I przedłożenie życia swojego dziecka nad życie mordercy.
Skąd zatem krytyka rodziców, którzy zrobili dokładnie to samo? Nie sądzę, że dla nich to była taka prosta sprawa. Przeszli zapewne całe piekło, podejmując tę decyzję. Ale na pewno obdarzą swe nowo narodzone dziecko miłością, nie potraktują go instrumentalnie.
Zachowałbym sie identycznie. W tej, konkretnej sytuacji.