Zaloguj się, aby móc głosować.
Wyniki | |||
1. Tak |
|
21 | 33,3% |
2. Nie |
|
40 | 63,5% |
3. Nie mam zdania |
|
2 | 3,2% |
Liczba głosów: 63
(Data wygaśnięcia: 2012-02-15 23:59:00)
2 maja 2011 11:25 | ID: 507559
Jestem przeciwna.Jeśli w naturalny sposób nie mogą mieć dzieci, to znaczy że mieć ich nie powinni.Ufam naturze.
Ależ oni mogą w naturlany sposób mieć dzieci:)
Skoro mogą mieć dzieci, to czemu nie mają?
Bo nie chcą?
Jeśli nie chcą, to czemu chcą?
Paradoks wychodzi nam.
Tak, pogmatwało sie nieco, ale ważne pytania zadałaś!
2 maja 2011 11:27 | ID: 507562
1. No i tak, jak napisała Ducinaltum - po co "mniejsze zło"? Moim zadniem lepiej - dobro.
Czyli rodziny zastępcze heteroseksualne.
2. Heteroseksualiści muszą spełnić szereg wymogów, aby przysposobić dziecko, homoseksualiści próbują to ominąć. Z jakiej racji takie przywileje, po raz drugi pytam?
ciiii...bo nie możemy ich urazić.
2 maja 2011 11:30 | ID: 507568
1. No i tak, jak napisała Ducinaltum - po co "mniejsze zło"? Moim zadniem lepiej - dobro.
Czyli rodziny zastępcze heteroseksualne.
2. Heteroseksualiści muszą spełnić szereg wymogów, aby przysposobić dziecko, homoseksualiści próbują to ominąć. Z jakiej racji takie przywileje, po raz drugi pytam?
ciiii...bo nie możemy ich urazić.
No właśnie... oto nasza "dyskryminacja"... domagają się tego, czego nie ma reszta społeczeństwa, a o dyskryminację oskarża się tą większość - bo jest większością... Tylko dlatego...
2 maja 2011 14:18 | ID: 507804
Jeszcze jedno mi przyszło do głowy. Człowiek wychowywany w rodzinie heteroseksualnej, widzi dwie role społeczne: matki i ojca. Człowiek wychowywany przez jednego rodzica - role społeczne matki albo ojca.
Matka jest ważną osobą dla dziecka. Najważniejszą. Pokazuje dziecku kobiece i matczyne wartości. Czułość, opiekę.
Gdy nie ma matki, człowiek dużo traci. Matka jest zawsze rodzaju żeńskiego. Żadna osoba rodzaju męskiego jej nie zastąpi.
2 maja 2011 14:20 | ID: 507807
Napisz mi, jak to wygladało w starozytności.
I czy żenili się. To po pierwsze.I czy wychowywali dzieci w gejowskich związkach.
Pierwsza pisemna wzmianka o homoseksualizmie - 2500 rok p.n.e., Egipt. Kolejna - VIII wiek p.n.e, w Chinach poeta Li-Po opiewał swoją poezją miłość homoseksualną. W Sparcie w IV wieku p.n.e. ogłoszono kondyfikację Likurga uznającą tę miłość za cnotę. O homoseksualistach jest mowa w "Uczcie" Platona, w której zawarta jest rozmowa Ateńczyków o miłości dwóch mężczyzn. Sokrates i Alkibiades zawsze dzielili wspólne łoże. W archeologicznych zbiorach sztuki greckiej znajdowano wazy ozdabiane ilustracjami z mężczyznami dotykającymi penisami (w stanie podniecenia) ud młodzieńców.
Wtedy uznawano to za normalność, więc rytualne śluby i wychowywanie dzieci na pewno miało miejsce.
Sytuacja zmieniła się, gdy chrześcijaństwo zaczęło przejmować "władzę". W Cesarstwie Rzymskim zaczęto piętnować takie związki, aż pod wpływem Kościoła wprowadzono za nie karę śmierci.
2. Gej gejowi nierówny. Patologie w zwiazkach homow ystępuja tak samo jak w zwiazkach hetero.
Dokładnie.
Nie zgadzam się z tym, że homoseksualizm jest wrodzony, że nie może być nabyty. O ile wiem, dzisiaj nie było też żadnego oświadczenia lekarzy, że jednak jest wrodzony - poza ogromnym pragnieniem środowisk progejowskich, by właśnie tak było.
Wszystko te "pragnienia środowisk progejowskich"... ja też słyszałam pragnienia NARTH i George'a Rekersa żeby homoseksualizm leczyć, aż przyłapano go z męską prostytutką, którą sobie wynajął z Rentboy.
Wiesław Czernikiewicz, seksuolog z Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego:
"Nie można zostać homoseksualistą. Nie nabywamy homoseksualizmu w procesie socjalizacji, nikt nie staje się homoseksualistą, dlatego że został uwiedziony."
Zbyt wiele znam przypadków, gdy jest on efektem socjalizacji - i niestety, coraz więcej. Terapia polega m.in. na leczeniu zaburzonych więzi, w obrębie jednej płci bądź w obrębie obu. Do dziś pamiętam dziewczynę, która wykorzystywana przez ojczyma we wczesnym dzieciństwie, wcześnie zaczęła wchodzić w kontakty seksualne tylko z dziewczynami. Do dzisiaj pamiętam także historię kolegi, który z powodu zaburzonej relacji z ojcem, odkąd pamięta, wchodził w relacje seksualne z facetami.
Tak, standard - homoseksualizm bierze się z molestowania, zaburzonej relacji z ojcem czy matką. A szczęśliwi homoseksualiści w udanych związkach, z rodzin bez wykorzystywania i zaburzonych relacji wzięli się z kosmosu :)
Dziewczyna została wykorzystana, a więc tego nie chciała. Zaszedł dysonans między tym co wrodzone a co nabyte nie z własnej woli. Przeżyła traumę. I to się leczy u psychologów, seksuologów, a to z kim będzie później, nie ma z tym nic wspólnego. Są kobiety molestowane w dzieciństwie, które jednak po leczeniu ostrożnie, ale budują związki z mężczyznami. Są kobiety bez dysfunkcji w rodzinie, które wiążą się z kobietami, tak po prostu. Są mężczyźni którzy mimo zaburzonych relacji z ojcem, dominujących matek, budują udane związki i po prostu obiecują sobie, że w swoich nigdy do niczego złego nie dopuszczą.
A wykorzystywanie młodych, nastoletnich dziewcząt bierze się często z tego, że mężczyźni podejrzewają że są lesbijkami i chcą im "pokazać", jak będzie im lepiej. To też się zdarza.
I polecam poczytać o homoseksualizmie egodystonicznym.
W starożytności byli homoseksualiści - byli także pedofile, zoofile. Były gwałty, kradzieże, przemoc w rodzinie. Była aborcja, zdrady. Ludzie są słabi - robią różne rzeczy, niezależnie od daty w kalendarzu. Czy to oznacza, że pedofilia jest uwarunkowana genetycznie? ;)
Jeśli od razu z homoseksualizmu przechodzisz do pedofilii i zoofilii, to gratuluję :) Ale wiem dlaczego - to wpływ Katechizmu Kościoła Katolickiego i tego, jaki ma problem z tym terminem. Homoseksualizm określa jako "obiektywnie nieuporządkowany", a to celowy zabieg. Kościół reprezentuje jedno z wielu stanowisk na świecie, więc jego stanowisko może być co najwyżej subiektywne. Słowa "skłonność" też używa celowo, bo społeczeństwo słysząc je albo czytając, myśli właśnie o skłonnościach negatywnych - pedofilii, zoofilii, nekrofilii. Dwoje kochających się, świadomych, zgadzających się na związek ludzi a ktoś wykorzystujący np. niewinne dziecko to jednak różnica.
A ja myślę, że na wyciąganiu 130 zł (Odwaga) od osoby za miesięczny kurs i wmawianiu że leczenie będzie trwało latami, żeby biznes się lepiej kręcił :) Polecam sympatyczny tekst, eksperymenty w terapiach i terapia awersyjno-masturbacyjna od której wszystko się zaczęło, aż uderza miłością i delikatnością :) Poza tym organizacje, w których (patrz trochę wyżej) jeden z głównych działaczy zabawia się z młodym chłopcem, mają zerową wiarygodność. Czekam na coming out tego pana, pewnie prędzej czy później nastąpi, jak u Ashburna :)
Swoją drogą dziwne, że jedne praktyki Kościół popiera i homoseksualizm uważa za grzech, a jeśli św. Paweł nie był w ogóle za celibatem i go nie pochwalał, bo wział się od pogańskich ludów, to jednak za 1000 lat uznali go za coś jak najbardziej w porządku bo papież tak chciał... niezła wybiórczość :) no ale co tam, zyskali majątki, jak ma być wygodniej to Pismo Święte się nie liczy ;)
I homoseksualiści nie próbują niczego omijać, mają takie same szeregi wymogów jak heteroseksualiści, może nawet są bardziej kontrolowani. I nikt nie pisze o tym, żeby rodzinom heteroseksualnym nie oddawać dzieci z domów dziecka i lepiej oddać je homo - niech heteroseksualiści je wychowują, to chyba oczywiste że powinni jeśli czekają na dziecko i dadzą mu miłość.
2 maja 2011 14:25 | ID: 507814
Napisz mi, jak to wygladało w starozytności.
I czy żenili się. To po pierwsze.I czy wychowywali dzieci w gejowskich związkach.
Pierwsza pisemna wzmianka o homoseksualizmie - 2500 rok p.n.e., Egipt. Kolejna - VIII wiek p.n.e, w Chinach poeta Li-Po opiewał swoją poezją miłość homoseksualną. W Sparcie w IV wieku p.n.e. ogłoszono kondyfikację Likurga uznającą tę miłość za cnotę. O homoseksualistach jest mowa w "Uczcie" Platona, w której zawarta jest rozmowa Ateńczyków o miłości dwóch mężczyzn. Sokrates i Alkibiades zawsze dzielili wspólne łoże. W archeologicznych zbiorach sztuki greckiej znajdowano wazy ozdabiane ilustracjami z mężczyznami dotykającymi penisami (w stanie podniecenia) ud młodzieńców.
Wtedy uznawano to za normalność, więc rytualne śluby i wychowywanie dzieci na pewno miało miejsce.
Sytuacja zmieniła się, gdy chrześcijaństwo zaczęło przejmować "władzę". W Cesarstwie Rzymskim zaczęto piętnować takie związki, aż pod wpływem Kościoła wprowadzono za nie karę śmierci.
Nie miało miejsca, gdyż nie ma na to żadnych dowodów. Sokrates nie miał dzieci.I pamiętajmy jak zginął. Nie śmiercią naturalną z tego, co mi wiadomo.
Sokrates nie miał męża czy żony.
"Mężczyźni dotykający ud młodzieńców". Dziś nazwalibyśmy to pedofilią.
2 maja 2011 14:33 | ID: 507828
I homoseksualiści nie próbują niczego omijać, mają takie same szeregi wymogów jak heteroseksualiści, może nawet są bardziej kontrolowani. I nikt nie pisze o tym, żeby rodzinom heteroseksualnym nie oddawać dzieci z domów dziecka i lepiej oddać je homo - niech heteroseksualiści je wychowują, to chyba oczywiste że powinni jeśli czekają na dziecko i dadzą mu miłość.
Wyżej ( kilka stron wcześniej ) pisał ktoś, że ruch homoseksualistów próbuje zmienić wymogi, jakie są brane pod uwagę podczas próby adopcji. Czy uważasz, że obecne wymogi ( szczególnie psychologiczne) mieliby szansę spełnić ?
Ja bym jednak, jak pisałm wyzej, nie była za wyborem "mniejszego zła". Oraz starałabym się zapewnić dzieciom dobre życie.
Piszesz, że wystraczy, by dzieci były kochane, ale to nieprawda. Bo miłość może być chora. Dyskutujemy o tym od jakiegoś czasu. I cały czas uczucie stawiasz wyzej niż rozsądek. A musi być i to i to.
Zobaczmy, ile złego wyrządziliśmy dzieciom ( jako społeczeństwo), próbując im wmawiać, że brak stresu jest dobry. Skrzywdziliśmy dzieci, by potem powiedzieć, że jednak się mylimy. Wolałabym, aby tego już unikać w przyszłości.
A dawanie homoseksualistom możliwości adopcji jest krzywdzeniem dzieci.
W normalnych małżeństwach jest podział : kobieta, mężczyzna. Jest też podział ról: mąż, żona. A gdy mają dzieci, jest podział ról: mama, tata. Każde zaburzenie tegeo jest negatywnym uderzeniem w całe społeczeństwo.
2 maja 2011 14:44 | ID: 507840
Napisz mi, jak to wygladało w starozytności.
I czy żenili się. To po pierwsze.I czy wychowywali dzieci w gejowskich związkach.
Pierwsza pisemna wzmianka o homoseksualizmie - 2500 rok p.n.e., Egipt. Kolejna - VIII wiek p.n.e, w Chinach poeta Li-Po opiewał swoją poezją miłość homoseksualną. W Sparcie w IV wieku p.n.e. ogłoszono kondyfikację Likurga uznającą tę miłość za cnotę. O homoseksualistach jest mowa w "Uczcie" Platona, w której zawarta jest rozmowa Ateńczyków o miłości dwóch mężczyzn. Sokrates i Alkibiades zawsze dzielili wspólne łoże. W archeologicznych zbiorach sztuki greckiej znajdowano wazy ozdabiane ilustracjami z mężczyznami dotykającymi penisami (w stanie podniecenia) ud młodzieńców.
Wtedy uznawano to za normalność, więc rytualne śluby i wychowywanie dzieci na pewno miało miejsce.
Sytuacja zmieniła się, gdy chrześcijaństwo zaczęło przejmować "władzę". W Cesarstwie Rzymskim zaczęto piętnować takie związki, aż pod wpływem Kościoła wprowadzono za nie karę śmierci.
Nie miało miejsca, gdyż nie ma na to żadnych dowodów. Sokrates nie miał dzieci.I pamiętajmy jak zginął. Nie śmiercią naturalną z tego, co mi wiadomo.
Sokrates nie miał męża czy żony.
"Mężczyźni dotykający ud młodzieńców". Dziś nazwalibyśmy to pedofilią.
spititout zbyt daleko idące wnioski bez żadnego potwierdzenia
2 maja 2011 14:55 | ID: 507855
Wyżej ( kilka stron wcześniej ) pisał ktoś, że ruch homoseksualistów próbuje zmienić wymogi, jakie są brane pod uwagę podczas próby adopcji. Czy uważasz, że obecne wymogi ( szczególnie psychologiczne) mieliby szansę spełnić ?
Ja bym jednak, jak pisałm wyzej, nie była za wyborem "mniejszego zła". Oraz starałabym się zapewnić dzieciom dobre życie.
Piszesz, że wystraczy, by dzieci były kochane, ale to nieprawda. Bo miłość może być chora. Dyskutujemy o tym od jakiegoś czasu. I cały czas uczucie stawiasz wyzej niż rozsądek. A musi być i to i to.
W państwach, w których adopcja jest dopuszczalna, wymogi są spełniane i dzieciom nie dzieje się krzywda. Dobre życie dziecko może mieć i w związku hetero, i homo.
Ale ja też zwracam uwagę na rozsądek i powtarzam, że niektórym parom homoseksualnym nie powierzyłabym dziecka ;) bo rozsądek, odpowiedzialność i dojrzałość nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną. Jak często można zaobserwować, chora miłość u heteroseksualistów też sie zdarza - zaborcza, patologiczna. I to też nie jest dobre. I to też jest dla nich krzywda, chociaż teoretycznie powinni być "normalni" i nikomu krzywdy nie robić. Podział teoretyczny często ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Zobaczmy, ile złego wyrządziliśmy dzieciom ( jako społeczeństwo), próbując im wmawiać, że brak stresu jest dobry. Skrzywdziliśmy dzieci, by potem powiedzieć, że jednak się mylimy. Wolałabym, aby tego już unikać w przyszłości.
Ale nie musimy od razu się odnosić do stresu, bo nie ma nic wspólnego z tematem ;) Stres był, jest i będzie, wiadomo że absolutnie bezstresowe wychowanie jest złe ;)
I proponuję jeszcze odnieść się do reszty mojej wiadomości, którą cytujesz :)
anetaab - a leczenie homoseksualistów według reguł Kościoła ma jakieś potwierdzenie? Bo ja widzę, że wszystkie Towarzystwa Psychologiczne niezwiązane z Kościołem katolickim są temu stanowczo przeciwne. Nie mają żadnych potwierdzeń na swoje działania, eksperymentują, a to od czego zaczęli (masturbacja - leczenie grzechu grzechem) jest nawet sprzeczne z ich własną nauką.
3 maja 2011 14:13 | ID: 508921
Skąd to wiesz? Bo prasa podaje? Może prasa politycznie poprawna? Czy jesteś pewna, że dzieciom nie dzieje się krzywda?
Ja podałam argumenty, ze się dzieje, gdy nie mają mamy i taty - obydwu wzorców. I napisałam - dlaczego.
Ty mi odpowiedziałaś, że ktoś podaje, że się nie dzieje. Nie napisałaś, kto i dlaczego tak twierdzi.
Ale ja też zwracam uwagę na rozsądek i powtarzam, że niektórym parom homoseksualnym nie powierzyłabym dziecka ;) bo rozsądek, odpowiedzialność i dojrzałość nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną. Jak często można zaobserwować, chora miłość u heteroseksualistów też sie zdarza - zaborcza, patologiczna. I to też nie jest dobre. I to też jest dla nich krzywda, chociaż teoretycznie powinni być "normalni" i nikomu krzywdy nie robić. Podział teoretyczny często ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Cały czas tłumaczę, że obecne prawo polskie, na mocy którego można dziecko adoptować, jest nie do przejścia dla homoseksualistów. Nie spełniliby warunków. Niektóre pary heteroseksualne też.
Wyżej ( kilka stron wcześniej ) pisał ktoś, że ruch homoseksualistów próbuje zmienić wymogi, jakie są brane pod uwagę podczas próby adopcji. Czy uważasz, że obecne wymogi ( szczególnie psychologiczne) mieliby szansę spełnić
Ale nie musimy od razu się odnosić do stresu, bo nie ma nic wspólnego z tematem ;) Stres był, jest i będzie, wiadomo że absolutnie bezstresowe wychowanie jest złe ;)
Jest to PRZYKŁAD, który ma pokazać, że nie zawsze to, co później wymyślone, jest lepsze od tego, co wcześniej. I że może bardzo szkodzić. I że chwilowe emocje i odrzucanie tego, co dawne, nie zawsze prowadzi do dobra.
Przykład zatem jak najbardziej na miejscu.
3 maja 2011 14:19 | ID: 508924
Do reszty się nie odniosę na razie. Odniosłam się tylko do tego, co mi odpowiedziałaś na moje argumenty.
anetaab - a leczenie homoseksualistów według reguł Kościoła ma jakieś potwierdzenie? Bo ja widzę, że wszystkie Towarzystwa Psychologiczne niezwiązane z Kościołem katolickim są temu stanowczo przeciwne. Nie mają żadnych potwierdzeń na swoje działania, eksperymentują, a to od czego zaczęli (masturbacja - leczenie grzechu grzechem) jest nawet sprzeczne z ich własną nauką.
A na ten temat coś napiszę. Napisałaś swoją własną interpretację tego, co się działo w starożytności. Użyłaś niewłaściwie jako argument. I niepotrzebnie. Sobie dałaś prawo do manipulacji.
O reszcie Twojej wypowiedzi nie mogę nic npisać, bo nie wiem za bardzo, jak działa leczenie homoseksualizmu przez Kościól katolicki. Przyznaję tylko, ze nic nie słyszałam o masturbacji jako metody. Na innym forum pewien homoseksualista się wypowiadał troszkę. JAk znajdę coś ciekawego, może wkleję.
3 maja 2011 16:09 | ID: 509106
Do reszty się nie odniosę na razie. Odniosłam się tylko do tego, co mi odpowiedziałaś na moje argumenty.
anetaab - a leczenie homoseksualistów według reguł Kościoła ma jakieś potwierdzenie? Bo ja widzę, że wszystkie Towarzystwa Psychologiczne niezwiązane z Kościołem katolickim są temu stanowczo przeciwne. Nie mają żadnych potwierdzeń na swoje działania, eksperymentują, a to od czego zaczęli (masturbacja - leczenie grzechu grzechem) jest nawet sprzeczne z ich własną nauką.
A na ten temat coś napiszę. Napisałaś swoją własną interpretację tego, co się działo w starożytności. Użyłaś niewłaściwie jako argument. I niepotrzebnie. Sobie dałaś prawo do manipulacji.
O reszcie Twojej wypowiedzi nie mogę nic npisać, bo nie wiem za bardzo, jak działa leczenie homoseksualizmu przez Kościól katolicki. Przyznaję tylko, ze nic nie słyszałam o masturbacji jako metody. Na innym forum pewien homoseksualista się wypowiadał troszkę. JAk znajdę coś ciekawego, może wkleję.
Proszę:
Przez długi czas za najbardziej obiecującą metodę przekształcania gejów w "porządnych ludzi" uchodziła terapia behawioralna. Opiera się ona na założeniu, że zachowania homoseksualne są wyuczone, więc można ich także oduczyć. W celu "oduczania", niektórzy terapeuci behawioralni wywoływali bodźce powodujące pobudzenie seksualne, na przykład serie fotografii pięknych mężczyzn, razem z bodźcami awersyjnymi, takimi jak środki wymiotne czy szoki elektryczne. Gorzej szło im z uczeniem zachowań heteroseksualnych. Najczęściej nakazywano "pacjentom" masturbowanie się podczas prezentowania zdjęć przedstawiających płeć odmienną. Skuteczność "terapii" była jednak dla lekarzy frustrująca. Pacjenci skarżyli się na poparzenia prądem, uporczywie krążyły też anegdoty o przekupnych sanitariuszach, którzy ku uciesze "pacjentów" zamieniali slajdy. Ostatnim gwoździem do trumny stała się niechęć fundamentalistów religijnych, których nie raziło traktowanie gejów prądem, ale namawianie ich do onanizmu, który - nawet uświęcony przez tak zbożny cel - był ich zdaniem niemoralny. W końcu sami terapeuci behawioralni zaniechali tej metody i ograniczyli się do dziedzin, w których potrafią przynosić ludziom rzeczywistą korzyść i ulgę, a nie cierpienia.
3 maja 2011 16:10 | ID: 509108
Nie i nie mam zamiaru komentować dlaczego. Chyba wszystkie argumenty już padły
3 maja 2011 16:11 | ID: 509109
myślę, że nikomu by to nie zaszkodziło a może jakiś maluszek znalazłby rodzinę
3 maja 2011 16:58 | ID: 509182
"Rodzina" homoseksualna to trochę jak wyrób czekoladopodobny. Niby czekolada... a jednak coś jest nie tak.
Polecam zapoznać się ze stroną Odwaga. A zwłaszcza warto przeczytać świadectwa osób, których dotknął problem homoseksualizmu, ale miały w sobie na tyle odwagi i pokory, żeby nie chwalić się nim na prawo i lewo, nie robić z problemu powodu do dumy, tylko zmierzyć się z nim.
3 maja 2011 18:32 | ID: 509265
Nie powinno się dawać takiej możliwości. Wiele argumentów już tu padło. Bardzo słusznych zresztą. Zwłaszcza te, o wypaczeniu obrazu rodziny. Ktoś z obrońców napisał, że przecież pary homoseksualne to nie wymalowani na różowo wiecznie się liżący osobnicy. Pewnie nie. Ale nikt mi nie wmówi, że dziecko nie będzie narażona na obraz całującej się takiej pary opiekunów lub spiących ich razem w jednym łóżku. I co? Mając taki wzorzec nie można mieć obaw, że to dziecko postąpi tak samo? Obawiam się, że może chcieć spróbować. No bo skoro "rodzice" to czemu i ono nie może? A to już chyba zbyt pozytywne nie jest.
3 maja 2011 18:36 | ID: 509272
"Rodzina" homoseksualna to trochę jak wyrób czekoladopodobny. Niby czekolada... a jednak coś jest nie tak.
Polecam zapoznać się ze stroną Odwaga. A zwłaszcza warto przeczytać świadectwa osób, których dotknął problem homoseksualizmu, ale miały w sobie na tyle odwagi i pokory, żeby nie chwalić się nim na prawo i lewo, nie robić z problemu powodu do dumy, tylko zmierzyć się z nim.
Bardzo trafne porównanie :) Osobiście nie mam nic przeciwko parom homoseksualnym, ale uważam, że każde dziecko powinno mieć matkę (kobietę) i ojca (mężczyznę). Tak chciała natura i taka jest normalność i powinniśmy to uszanować.
3 maja 2011 18:38 | ID: 509276
Skąd to wiesz? Bo prasa podaje? Może prasa politycznie poprawna? Czy jesteś pewna, że dzieciom nie dzieje się krzywda?
Bo jak już na samym początku pisałam, znam prywatnie kilka osób homo i biseksualnych wychowujących dzieci. Jestem pewna :)
Cały czas tłumaczę, że obecne prawo polskie, na mocy którego można dziecko adoptować, jest nie do przejścia dla homoseksualistów. Nie spełniliby warunków. Niektóre pary heteroseksualne też.
Wiem, że obecne prawo polskie jest i dla tych, i dla tych nie do przejścia. Niemniej jednak chciałabym, żeby te warunki mogli spełniać, bo niektórzy naprawdę na to zasługują.
O reszcie Twojej wypowiedzi nie mogę nic npisać, bo nie wiem za bardzo, jak działa leczenie homoseksualizmu przez Kościól katolicki. Przyznaję tylko, ze nic nie słyszałam o masturbacji jako metody. Na innym forum pewien homoseksualista się wypowiadał troszkę. JAk znajdę coś ciekawego, może wkleję.
Dziecinko, podałam wcześniej artykuł o tym leczeniu, linkuję jeszcze raz. A co do starożytności i manipulacji, nie chcę niczym manipulować - polecam książkę "Geje i lesbijki - życie i kultura" pod redakcją Roberta Aldricha. Myślę, że co do mojej argumentacji i wniosków sporo wyjaśni ;)
Przez długi czas za najbardziej obiecującą metodę przekształcania gejów w "porządnych ludzi" uchodziła terapia behawioralna. Opiera się ona na założeniu, że zachowania homoseksualne są wyuczone, więc można ich także oduczyć. W celu "oduczania", niektórzy terapeuci behawioralni wywoływali bodźce powodujące pobudzenie seksualne, na przykład serie fotografii pięknych mężczyzn, razem z bodźcami awersyjnymi, takimi jak środki wymiotne czy szoki elektryczne. Gorzej szło im z uczeniem zachowań heteroseksualnych. Najczęściej nakazywano "pacjentom" masturbowanie się podczas prezentowania zdjęć przedstawiających płeć odmienną. Skuteczność "terapii" była jednak dla lekarzy frustrująca. Pacjenci skarżyli się na poparzenia prądem, uporczywie krążyły też anegdoty o przekupnych sanitariuszach, którzy ku uciesze "pacjentów" zamieniali slajdy. Ostatnim gwoździem do trumny stała się niechęć fundamentalistów religijnych, których nie raziło traktowanie gejów prądem, ale namawianie ich do onanizmu, który - nawet uświęcony przez tak zbożny cel - był ich zdaniem niemoralny. W końcu sami terapeuci behawioralni zaniechali tej metody i ograniczyli się do dziedzin, w których potrafią przynosić ludziom rzeczywistą korzyść i ulgę, a nie cierpienia.
Dziękuję :) też bardzo dobry przykład.
Polecam zapoznać się ze stroną Odwaga. A zwłaszcza warto przeczytać świadectwa osób, których dotknął problem homoseksualizmu, ale miały w sobie na tyle odwagi i pokory, żeby nie chwalić się nim na prawo i lewo, nie robić z problemu powodu do dumy, tylko zmierzyć się z nim.
Myślę, że większość osób tę stronę zna. Kiedyś ktoś pytał Ciebie na tym forum czy znasz jakiegoś wyleczonego homoseksualistę i odpowiedziałeś że nie, więc świadectwa są trochę mało wiarygodne. Z nich wynika tylko tyle, że ci ludzie są wezwani do wstrzemięźliwości, wychowali się w rodzinach, które ich nie akceptowały i wysłały na leczenie bo grzech, bo wstyd, bo sami obrażali homoseksualistów i poczuli się jak antysemici mający synów Żydów i tak dalej. Nie ma żadnego przypadku wyleczenia homoseksualizmu udowodnionego naukowo.30% księży katolickich - homoseksualistów się nie leczy, według Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego jest ich wręcz 60%. M. in. Zbigniew Lew-Starowicz i Andrzej Depko krytykują działanie tego typu organizacji, Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne i Psychiatryczne też jest im przeciwne.
Cytując:
Amerykańska Akademia Pediatryczna doradza młodzieży poszukiwanie wsparcia psychologicznego w przypadku poczucia niepewności co do tożsamości seksualnej. Unikaj wszelkich terapii, które mają na celu zmianę orientacji seksualnej lub leczenia bazującego na twierdzeniu, że homoseksualizm jest chorobą.
3 maja 2011 19:12 | ID: 509331
Faktem jest, że geje ubodobali sobie Kościół - z różnych powodów. I często świadomi swoich skłonności idą do seminariów mając złe intencje. Wybacz, ale Bartoś autorytetem w jakiejkolwiek sprawie dotyczącej Kościoła jest co najmniej średnim.
I nie widzę podstaw, poza taką, że jest to dla Ciebie wygodne, dla których podważasz wiarygodność świadectw wyleczonych homoseksualistów. Ja ich o kłamstwo nie posądzam. Nie dziwi mnie to, że nie znam (przynajmniej oficjalnie) uzdrowionego homoseksualisty - bo gdy ja walczę z jakimś grzechem, to nie obwieszam tego cełemu światu.
3 maja 2011 19:20 | ID: 509345
Faktem jest, że geje ubodobali sobie Kościół - z różnych powodów. I często świadomi swoich skłonności idą do seminariów mając złe intencje. Wybacz, ale Bartoś autorytetem w jakiejkolwiek sprawie dotyczącej Kościoła jest co najmniej średnim.
Bo pisze o tym, co akurat Tobie się nie podoba :) ale powołując się na Tomasza Terlikowskiego w tylu sprawach to jest całkiem zrozumiałe ;]
I nie widzę podstaw, poza taką, że jest to dla Ciebie wygodne, dla których podważasz wiarygodność świadectw wyleczonych homoseksualistów.
Nic nie musi być dla mnie wygodne, ja tam świadectw nie widzę. Tylko homoseksualistów egodystonicznych, których do leczenia namówiła rodzina.
Nie dziwi mnie to, że nie znam (przynajmniej oficjalnie) uzdrowionego homoseksualisty - bo gdy ja walczę z jakimś grzechem, to nie obwieszam tego cełemu światu.
Sam wcześniej piszesz, żeby zapoznać się ze świadectwami, a więc z relacjami ludzi, który walczyli albo walczą z grzechem. Potem piszesz, że tego się nie obwieszcza całemu światu. Przeczysz sam sobie.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.