27 października 2009 23:58 | ID: 69285
31 stycznia 2010 21:42 | ID: 126848
1 lutego 2010 01:33 | ID: 126989
1 lutego 2010 01:40 | ID: 126990
1 lutego 2010 08:49 | ID: 127043
1 lutego 2010 09:49 | ID: 127110
1 lutego 2010 09:58 | ID: 127125
1 lutego 2010 10:15 | ID: 127147
Nie jestem przeciwko zwiazkom nieformalnym. Jedna para pragnie związku małżeńskiego, druga tego nie chce. Ja szanuję wybór innych ludzi, co do rodzaju związku, w którym chcą żyć. Ja żyję w małżeństwie. Było i jest to bardzo ważne dla mojego męża i dla mnie. Nie można powiedzieć, że ten pierwszy zwiazek jest lepszy niż ten drugi (i odwrotnie), bo jeszcze nikt tego nie zmierzył. A co do trwałości związków... Można żyć w małżeństwie, wierzyć w Boga i być tak naprawdę obok siebie, a nie ze sobą, mimo iż zwiazek trwa.
1 lutego 2010 13:51 | ID: 127742
1 lutego 2010 14:25 | ID: 127772
1 lutego 2010 14:36 | ID: 127789
1 lutego 2010 15:05 | ID: 127831
1 lutego 2010 15:19 | ID: 127860
1 lutego 2010 22:10 | ID: 128303
2 lutego 2010 01:11 | ID: 128415
2 lutego 2010 01:32 | ID: 128416
2 lutego 2010 09:54 | ID: 128561
Bartt - nie mylę się. Znajduje się to w Zwojach znad Morza Martwego odkrytych w 1948 r :) A dowiedziałam się o tym od zaprzyjaźnionego księdza katolickiego. Proponuję żebyś trochę poczytał.
Nie wnikam w to, czy jesteś czy nie - Sobór Watykański II w jednym ze swoim dokumentów wyjaśnia kwestię tego, kto jest katolikiem - jest nią osoba, która przyjmuje Naukę Kościoła. Proste. Ja piszę o katolikach. Nie-katolik nie ma problemu z katolicką nauką dotyczącą płciowości, związków i małżeństwa :-)No i kolajna sprawa - rozczaruję cię - jestem chrześcijanką tylko ja rozumiem wiarę nie jako to z czym się obnosi tylko to co się nosi...w sercu.
Ja słucham się Go - zarówno wtedy gdy przemawia przez swoje Słowo jak i przez swój Kościół.A co Bóg mówi? Słyszałeś Go czy kapłana?
Ponieważ sam wiele kwestii wyjaśniał wprost - choćby czystość przedmałżeńska, choćby nierozerwalność małżeństwa. Ponadto założył Kościół i udzielił Apostołom i ich następcom władzę.Skąd wiesz co jak on to widzi - przecież prawa kościoła katolickiego i każdego innego zostały spisane przez ludzi
Bajki to Ty opowiadać umiesz... ale z faktami to ma mało wspólnego. Kościół Celtycki na terenach Jerozolimy i starożytnego Rzymu? 2000 lat temu? :-) Warto zapoznać się z hisorią Kościoła, jak formowały się pierwsze wspólnoty, jak się organizowały, toworzyły swoje struktury i hierarchię... to ciekawe jest, jeśli ktoś lubi historię (nie bajki ;-) ).Pomijam fakt że Kościól Rzymskokatolicki powstał 300 lat po śmierci apostołów Piotra i Pawła, na miejcu tzw Kościoła Celtyckiego przekształconego w 37 r n.e ( a więc 4 lata po ukrzyżowaniu Jezusa) w Kościół Jezusowy, a Biblia była zmieniana przez wieki.
Tak! A wszystko po to, żeby ukryć romans Jezusa z Marią Magdaleną i Jego późniejszą ucieczkę do Hiszpanii celem ukrycia legendarnego skarbu... o mamo! Tłumaczenie tekstów na inny język to trudna sztuka, zwłaszcza jeśli chodzi o teksty biblijne, które spisywane były w takich językach jak aramejski, hebrajski i później w starożytnej grece. Chodzi przede wszystkim o ubogość poszczególnych języków - przykładowo w polskim języku mamy jedno słowo - miłość, a greka zna 4 określenia na różne cztery rodzaje miłości. Przez takie wypadki może powstać wiele nieporozumień. Dlatego żeby dobrze czytać Biblię, żeby właściwie odczytywać to, co zostało w niej zapisane - warto wcześniej zapoznać się z realiami jej powstawania, z językami w jakich była spisywana, z historią i geografią tamtejszych regionów. Słowem - warto być biblistą. A że nie każdy nim jest, dlatego można zaufać Kościołowi, który podaje nam niejako efekt końcowy badań nad Biblią, można poczytać wiele opracowań, wskazówek...Pewne oryginalne akapity Ewnagelii zostały zmienione, inne usunięte, a jeszcze inne dodano tak, aby zadowolić interes kościoła. Większość tych poprawek wprowadzono w czwartym wieku, kiedy dokonywano przekładu na łacinę z oryginalnych greckich i semickich tekstów.
Czyli o to chodzi? Nikt nie wie jak jest ale na pewno nie jest tak, jak mówi Kościół Katolicki? Ja w takich chwilach powtarzam sobie, że np. taki Jan Paweł II przyjmował całą naukę Kościoła - i nie był w tym frajerem. Więc chyba ma to sens. I jeszcze raz napiszę - dla katolików nauka Kościoła jakimś wielkim problemem nie jest. Za to ludzie którzy nie przyjmują nauki Kościoła - po co się nią przejmują? Przecież wiedzą lepiej...Tak więc jak widzisz zmiany dotknęły również i Biblię...stąd powtarzam moje pytanie - skąd wiesz czego oczekuje od nas Bóg ? Skąd wiesz co jest milsze jego sercu ? Więcej pokory wobec Niego a może zrozumiesz...
Spoko, rozumiem. Ja po prostu jestem katolikiem i słucham tego, co Bóg mówi. Nie-katolicy nie muszą. Tak jak pisałem wcześniej - na łące nie przyjmiecie komunii świętej - to bodajże podstawowy powód. Na łące nie udzielicie sobie sakramentu - bo nie będzie miał ani formy ani materii... Dla mnie związek bez ślubu jest tylko etapem. Jednym z etapów, ale nigdy celem. Jest to czas, żeby się poznać, żeby rozbudzić miłość, zaufanie. Gdy oboje będą już gotowi - wtedy nadchodzi czas, żeby tą wzajemną miłość w pełni zrealizować, oddając się sobie wzajemnie całkowicie i na zawsze. Dla mnie nie jest obojętne, czy para jest małżeństwem czy nie - świadczy to o wartościach jakie wyznają, o tym na ile poważnie traktują wiarę, siebie wzajemnie. Mam do tego prawo i będę tak uważał.Tak samo nie mam zamiaru osądzać tych którzy żyją bez ślubu zawartego przed obliczem opłaconego kapłana, tylko przed Bogiem i dotrzymują przysięgi wierności i miłości.
Ja piszę z pozycji katolika i staram się żyć Nauką Kościoła. I to jest dla mnie pryzmat, przez który patrzę na wszystkie sprawy, również na związki dwojga ludzi.p.s pamiętaj że chrześcijanami są nie tylko katolicy
asiu r, z tego co widzę w tym temacie, jedyną osobą która Ci wmawia takie rzeczy, jesteś Ty sama :-) Nie wiem po co, nie wiem dlaczego - to już Twoja sprawa.I wmawianie mi że jestem gorszej kategorii chrześcijanką odbieram jako karę za to że jestem z nim szczęśliwa.
2 lutego 2010 15:26 | ID: 128948
Bartt... <klepię Cię po plecach> ... :) popiwram Cię, że warto szukac u źródeł a nie powtarzac za kimś...ale mam jedno ALE... dowiedziałam się że mogę otrzymac Sakramenty gdzie zechcę... na łące, na łódeczce...ale...po pierwsze, muszę miec jakikolwiek madry powód, aby nie była to świątynia, dwa-kapłan musi miec pozwolenia na przenoszenie relikwii /chyba nie każdy tez może udzielac ostatniego namaszczenia, prawda?/ i trzy musze uzyskać zgodę kurii biskupiej czy samego biskupa, co nawiązuje do punktu pierwszego - powodu:)
wyprowadź mnie z błędu jeśli sie mylę...ślubuję mojemu małzonkowi, a kapłan swoją "mocą" i powagą KK potwierdza, że złozyłam śluby? nie ślubuje Bogu tylko mężczyźnie którego wybrałam... a ksiądz to potwierdza...tak rozumiem...
tak jest?
2 lutego 2010 16:51 | ID: 128990
2 lutego 2010 16:57 | ID: 128991
2 lutego 2010 17:03 | ID: 128994
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.