interesują mnie Wasze opinie na temat aborcji i jej legalności
jesteście za czy przeciwko legalności aborcji?
p.s. jesli taki wątek istnieje proszę o przekierowanie
16 marca 2011 20:07 | ID: 455033
Ojej, centaurku... Wystarczy mysleć? Akurat w sprawach serca myślenie nie miało nigdy specjalnej przeszłosci, nie ma i przyszłości. Uczucia nie są czymś racjonalnym, co da się zważyć, oszacować ich sens i trafność. Gdyby tak było, pewne kreatury, których wcale niemało po jednej i po drugiej stronie płci, nigdy nie zaznałyby związku. Nic nie jest proste, choć wam facetom tak się czasem wydaje. WYDAJE.
Akurat w sprawach sercowych myślenie ma kolosalną przyszłość - ludzie robią różne głupie rzeczy, ale jeśli w tych najwazniejszych sprawach pozwolą sobie na głupotę, to niech ich nie dziwi mocno skomplikowane życie. Mają to na własne życzenie. Uczucia są dynamiczne, zmienne... a miłość nie jest uczuciem. I zdrowa miłość z zasady jest mądra i wybiera to, co dobre.
Poza tym - dziecko to dziecko, nieważne czy w momencie poczęcia, czy ma 7 lat, czy więcej, tak? Więc jeśli ktoś tak gloryfikuje życie poczęte (i krzyczy o tym siedząc sobie tylko przed komputerem), to niemal milimetrowe dziecko, które do życia nie potrzebuje nic, bo wszystko ma zapewnione w łonie matki, niech też zajmie się jakoś losem tego dziecka po urodzeniu - jak tak zaczynał go bronić, każdą matkę niezależnie od przypadku uznawał za morderczynię... w końcu tak bardzo chciał, żeby to dziecko o którym ciągle mówił przeżyło, prawda? Potrzeby dziecka się zmieniają, ale przecież to cały czas to samo dziecko. A najczęściej sytuacja wygląda tak, że sobie pokrzyczy, pomanifestuje jakie to zabójstwo a po urodzeniu ma sprawę w głębokim poważaniu. Bo w końcu to nie jego dziecko i nie jego sprawa... to po co w takim razie tak się nim interesował?
Nie wiem jakimi kryteriami spititout się w życiu kierujesz, ale większość obrońców życia jakich znam zupełnie nie wpisuje się w to, co tu napisałaś. Wiem, że to bardzo wygodne krzyczeć, że obrońców życia interesuje człowiek tylko do momentu narodzin, a potem już nie. Wiem, że to bardzo wygodne zwalać odpowiedzialność za dziecko na innych - ale to zwyczajnie nie jest dobre.
I jeszcze jedno - jak udzielę pierwszej pomocy ofierze wypadku i uratuje mu życie, to chyba nie znaczy, że mam teraz opiekować się nim i brać za niego odpowiedzialność dożywotnio, co?
I wiem też, że dużo wygodniej i łatwiej jest krzyczeć, że lepiej zabić dzieci zanim się narodzą, bo później problemy z nimi są, niż cokolwiek w ich obronie zrobić.
co myślę o aborcji? kiedyś byłabym przeciwko ale teraz patrząc na to jak niektóre matki maltretują swoje dzieci czy rodzice katują uważam,że lepiej już usunąć taką ciążę niż później tak traktować swoje własne dzieci.
Fajnie - zabijajmy z litości.
Nie wiem czy dokładnie tak samo, ale patrząc np. na rodziców ciężko upośledzonych dzieci (dorosłych dzieci), na to jak się nimi opiekują, śmiem twierdzić, że jest to wykonalne.
Nie umiem z czystym sumieniem dać przyzwolenia na aborcję zgwałconym, ale też nie umiem ich ostatecznie potępić.
To ich nie potępiaj - wystarczy, że potępisz zabijanie niewinnych dzieci. Warto oddzielać czyn od osoby.
Moje zdanie na temat aborcji jest wynikiem hipotetycznej sytuacji zgwałconej kobiety, która nie chce w sobie nosić potomka gwałciciela, bo nie chce mulitiplikować patologicznych genów zbrodniarza. I taka kobieta powinna mieć prawo wyboru...
Wiele casusów tego typu przerabialiśmy, ale muszę przyznać, że pierwszy raz spotykam się z sytuacją, w której zgwałcona kobieta rozważa o multiplikacji genów jej oprawcy i możliwym przekazaniu tych patologicznych dalej. Zazwyczaj motywy sa zupełnie inne. I niezależnie od tego, jakie one są, nie powinno się karać za gwałt bezbronnego człowieka, który dopiero co zaczął istnieć. A już na pewno nie powinno dokładać się kobiecie dodatkowych cierpień:
Nie chcę poza tym, by kobiety dokonujący aborcji były karne- ich karą będzie wieczny wyrzut sumienia.
16 marca 2011 20:11 | ID: 455038
Nie Bartt , nie jest to wykonalne...a przynajmniej nie we wszystkich przypadkach.
Dawno temu ( gdy studia były studiami) musiałam odbyć praktyki w ośrodkach dla młodzieży głęboko upośledzonej - do dziś pamiętam swoją i opiekunów bezsilność...
W miarę łatwo jest gdy się ma pod opieką jedną osobę - gorzej gdy kilka a nawet kilkanaście...
16 marca 2011 20:15 | ID: 455044
Nie Bartt , nie jest to wykonalne...a przynajmniej nie we wszystkich przypadkach.
Dawno temu ( gdy studia były studiami) musiałam odbyć praktyki w ośrodkach dla młodzieży głęboko upośledzonej - do dziś pamiętam swoją i opiekunów bezsilność...
W miarę łatwo jest gdy się ma pod opieką jedną osobę - gorzej gdy kilka a nawet kilkanaście...
Czyli jest to trudne, bardzo trudne, czasem niemal graniczące z niemożliwością... ale wykonalne :-)
16 marca 2011 20:21 | ID: 455052
Nie Bartt , nie jest to wykonalne...a przynajmniej nie we wszystkich przypadkach.
Dawno temu ( gdy studia były studiami) musiałam odbyć praktyki w ośrodkach dla młodzieży głęboko upośledzonej - do dziś pamiętam swoją i opiekunów bezsilność...
W miarę łatwo jest gdy się ma pod opieką jedną osobę - gorzej gdy kilka a nawet kilkanaście...
Czyli jest to trudne, bardzo trudne, czasem niemal graniczące z niemożliwością... ale wykonalne :-)
Często jest to niemożliwe...a nawet bardzo często. Przez miesiąc mojej praktyki kilka dziewczyn zaszło w ciążę...z chłopakami z tego samego ośrodka.
Raczej trudno tych ludzi trzymać caly czas pod kluczem prawda? A do tego by sie to sprowadzało.
16 marca 2011 20:26 | ID: 455055
Nie Bartt , nie jest to wykonalne...a przynajmniej nie we wszystkich przypadkach.
Dawno temu ( gdy studia były studiami) musiałam odbyć praktyki w ośrodkach dla młodzieży głęboko upośledzonej - do dziś pamiętam swoją i opiekunów bezsilność...
W miarę łatwo jest gdy się ma pod opieką jedną osobę - gorzej gdy kilka a nawet kilkanaście...
Czyli jest to trudne, bardzo trudne, czasem niemal graniczące z niemożliwością... ale wykonalne :-)
Często jest to niemożliwe...a nawet bardzo często. Przez miesiąc mojej praktyki kilka dziewczyn zaszło w ciążę...z chłopakami z tego samego ośrodka.
Raczej trudno tych ludzi trzymać caly czas pod kluczem prawda? A do tego by sie to sprowadzało.
Widać kontrola była za słaba - a to niedobrze, bo równie dobrze mogli w tym czasie coś sobie zrobić.
I nawet jeśli zdarzy się, że tacy ludzie poczną dziecko - to dalej nie jest powód, żeby je zabijać.
16 marca 2011 20:42 | ID: 455078
Wiesz co Bartek, wyobraź sobie taką sytuację; żenisz się i krótko po ślubie wyjeżdżasz służbowo na miesiąc, a w tym czasie Twoją śliczną młodziutką żonę wracającą wieczorem z pracy do domu gwałci grupka pijanych osiedlowych bandziorów. I ta Twoja śliczna młoda żonka po tym gwałcie zachodzi w ciążę. Policja łapie bandytów, ale żaden z nich nie wie, który może być ojcem, bo zgwałcili ją wszyscy, a było ich pięciu....
16 marca 2011 20:48 | ID: 455084
"Akurat w sprawach sercowych myślenie ma kolosalną przyszłość - ludzie robią różne głupie rzeczy, ale jeśli w tych najwazniejszych sprawach pozwolą sobie na głupotę, to niech ich nie dziwi mocno skomplikowane życie. Mają to na własne życzenie. Uczucia są dynamiczne, zmienne... a miłość nie jest uczuciem. I zdrowa miłość z zasady jest mądra i wybiera to, co dobre. "
Pogrubione powtórz zakochanym ;]
Jak to wszystko ładnie pachnie teorią... idealiści to mają proste życie - powtarzają frazesy, sami żyją w swojej zamkniętej bańce i myślą, że wszystko jest czarno białe ;] a spróbuj pokazać, że nie! Nie żebym komuś nie życzyła zdrowej miłości, ale życie sobie różne rzeczy weryfikuje.
"Nie wiem jakimi kryteriami spititout się w życiu kierujesz, ale większość obrońców życia jakich znam zupełnie nie wpisuje się w to, co tu napisałaś."
Większość, czyli nie wszyscy. A w to co napisałam i tak wielu się wpisuje.
"I jeszcze jedno - jak udzielę pierwszej pomocy ofierze wypadku i uratuje mu życie, to chyba nie znaczy, że mam teraz opiekować się nim i brać za niego odpowiedzialność dożywotnio, co? "
Dożywotnio nie, ale zainteresować się co z nim wypada.
I ode mnie tyle w temacie aborcji, bo na przestrzeni kilku stron wystarczająco napisałam, a obojętnie czego nie napiszę dalej, to i tak będzie powtarzanie w kółko tego samego ;]
16 marca 2011 21:12 | ID: 455123
Wiesz co Bartek, wyobraź sobie taką sytuację; żenisz się i krótko po ślubie wyjeżdżasz służbowo na miesiąc, a w tym czasie Twoją śliczną młodziutką żonę wracającą wieczorem z pracy do domu gwałci grupka pijanych osiedlowych bandziorów. I ta Twoja śliczna młoda żonka po tym gwałcie zachodzi w ciążę. Policja łapie bandytów, ale żaden z nich nie wie, który może być ojcem, bo zgwałcili ją wszyscy, a było ich pięciu....
No, teraz wszystko jasne - pozwolę na zabicie tego dziecka, które w niej się rozwija i od razu będzie jej lepiej, Cudowne lekarstwo!
16 marca 2011 21:48 | ID: 455174
od razu będzie jej lepiej
a jak będzie Tobie?
16 marca 2011 21:54 | ID: 455186
17 marca 2011 11:19 | ID: 455961
Hmmm... czyli patrząc na dorastającego malucha ani w tobie ani w twojej zonie nie bedzie żalu że to dziecko nie jest wasze...że wychowujecie dziecko gwalcicieli...jasne Bartt - wiesz co...przeżyj trochę zycia, otwórz umysł, to może kiedys zrozumiesz co chcemy ci przekazać....
Aaaaa....juz rozumiem - każesz urodzic ( no bo jak zabić ) i podrzucisz do okienka życia...tak?
w końcu nie zabileś...tylko pozbyłeś się problemu....
17 marca 2011 12:18 | ID: 456089
"Uczucia są dynamiczne, zmienne... a miłość nie jest uczuciem. I zdrowa miłość z zasady jest mądra i wybiera to, co dobre. "
Pogrubione powtórz zakochanym ;]
Jeśli zakochanym ma powtórzyć, to m.in. mnie:) I zgadzam się z Barttem w 100% - miłość to w większym stopniu odpowiedzialna decyzja, mniej uczucie. A ZAKOCHANIE to zdecydowanie jeszcze NIE MILOŚĆ.
Hmmm... czyli patrząc na dorastającego malucha ani w tobie ani w twojej zonie nie bedzie żalu że to dziecko nie jest wasze...że wychowujecie dziecko gwalcicieli...jasne Bartt - wiesz co...przeżyj trochę zycia, otwórz umysł, to może kiedys zrozumiesz co chcemy ci przekazać....
Aaaaa....juz rozumiem - każesz urodzic ( no bo jak zabić ) i podrzucisz do okienka życia...tak?
w końcu nie zabileś...tylko pozbyłeś się problemu....
I znów popiera Bartta:) Wychowanie takiego dziecka na pewno nie byłoby łatwe dla małzonków! Ale trudności i poświęcenie czesto owocują głębsza miłością. A jak wdzięczne takie dziecko byłoby że żyje! A ile dobrego mogłoby zrobić! Jeśli nie dalibyśmy mu szansy na życie....... nie będę kończyć. Na pewno śmierć takiego dziecka nie rozwiazałaby problemu i całej tragicznej sytuacji. A wręcz to dziecko właśnie mogłoby wniesć wiele dobrego w życie małżonków i nie tylko ich, co - jeszcze raz powtarzam - na pewno nie byłoby łatwe. Ale przecież wiele trudnych rzeczy owocuje dobrem:)
17 marca 2011 12:31 | ID: 456128
aluna, rozumiem co chcesz przekazać - że Twój strach przed żalem jest ważniejszy, niż życie dziecka.
17 marca 2011 12:57 | ID: 456179
Miałem nie zabierać głosu w tym wątku (wiele razy było dyskutowane).
Czytając Bartta wypowiedzi, przypomniał mi się pewien ksiądz, który był u nas z kolędą 2 lata temu.
Wiek ok.30 lat, znający świat i problemy małżeństw oraz dzieci od podszewki. Po kolejnym zwrocie do mnie "mój synu" i kilkoma uwagami na temat organizacji w naszej rodzinie oraz dzieciom dnia itd. z wielkim hukiem wyleciał z mojego mieszkania.
Bartt, ożeń się, przeżyj problemy z życia wzięte, wychowaj chociaż jedno dziecko (daj Boże zdrowe!) - jeżeli wogóle będzie Ci dane je mieć, przeżyj troski rodziców podczas choroby, a wtedy można dyskutować o życiu.
17 marca 2011 13:10 | ID: 456221
Bo nasjłatwiej grzmieć na innych...zwłaszcza wtedy gdy się nie ma zielonego pojecia o czym się pisze....
Bartt - proponuje jeden tydzień pracy charytatywnej na rzecz osób głęboko upośledzonych, a potem pogadamy.
Opowieści nie oddadzą tego co się dzieje w takich ośrodkach - to trzeba przeżyć samemu
W tym przypadku zgadzam się z Aluną. Nie wszystko można załatwić w takim ośrodku - nawet jak się chce.
I zgadzam się, że trzeba to samemu zobaczyć, aby uwierzyć.
Podam przykład jednego tylko chłopca ( w innym wątku podawałam), który mieszkał w domu dla chłopców. Miał chyba z 9 lat, często wkładał ręce pod kołdrę. Jedynym działaniem wychowawczm było w tym przypadku poproszenie go, aby ręce wyjął. Był posłuszny. Po jakimś czasie jednak zapominał i znowu chował ręce pod kołdrę. Osoby upośledzone umyslowo myślą troszkę inaczej niż my i tzreba im stwarzać warunki na ich miarę i możliwości.
Wiem też, ze w jednym z osrodków był inny sposób - z jednej strony zawstydzano, z drugiej - namawiano do tego, aby inna osoba donosiła, jesli zobaczy, jak dwoje ludzi uprawia seks. I chyba tez to jakoś tam zdawało egzamin.
17 marca 2011 13:15 | ID: 456236
Mam rodzinę. Wychowuje nie jedno dziecko. Przeżywam wiele trudności. A zgadzam się z Barttem. To czym się kieruje obecnie było IDENTYCZNE zanim zawiązałam rodzinę. Dowód na to, że są pewne wartości, które zostają niezmienne. Wychowana na Ewangelii nie zmieniłam nic z tego co się nauczyłam. Bo Ewangelia była taka sama jak miałam lat 10, 20, 40 i więcej. Dlatego nie uważam, że Bartt nagle zmieni swoje poglądy gdy będzie miał rodzinę. Sama jestem na to przykładem.
17 marca 2011 13:18 | ID: 456246
Miałem nie zabierać głosu w tym wątku (wiele razy było dyskutowane).
Czytając Bartta wypowiedzi, przypomniał mi się pewien ksiądz, który był u nas z kolędą 2 lata temu.
Wiek ok.30 lat, znający świat i problemy małżeństw oraz dzieci od podszewki. Po kolejnym zwrocie do mnie "mój synu" i kilkoma uwagami na temat organizacji w naszej rodzinie oraz dzieciom dnia itd. z wielkim hukiem wyleciał z mojego mieszkania.
Często tacy księża bazują na tym, czego doświadczyli w dzieciństwie. Niektórzy studiują w tym kierunku, aby móc odpowiadać i doradzać.
Nikła liczba księży, ci, którzy uważają się za wyższych od pospólstwa, kłapię gędbą bez sensu ( nie ma takich wielu).
17 marca 2011 13:24 | ID: 456273
Miałem nie zabierać głosu w tym wątku (wiele razy było dyskutowane).
Czytając Bartta wypowiedzi, przypomniał mi się pewien ksiądz, który był u nas z kolędą 2 lata temu.
Wiek ok.30 lat, znający świat i problemy małżeństw oraz dzieci od podszewki. Po kolejnym zwrocie do mnie "mój synu" i kilkoma uwagami na temat organizacji w naszej rodzinie oraz dzieciom dnia itd. z wielkim hukiem wyleciał z mojego mieszkania.
Bartt, ożeń się, przeżyj problemy z życia wzięte, wychowaj chociaż jedno dziecko (daj Boże zdrowe!) - jeżeli wogóle będzie Ci dane je mieć, przeżyj troski rodziców podczas choroby, a wtedy można dyskutować o życiu.
Jeśli coś Ci nie pasuje, to nie musisz ze mną rozmawiać. Nie wiem czy kiedyś osiągnę Twój poziom doświadczenia i mądrości życiowej i godzien będę z Tobą rozmawiać - ale gwarantuję Ci, że i bez tego będę spokojnie spał w nocy.
Mam rodzinę. Wychowuje nie jedno dziecko. Przeżywam wiele trudności. A zgadzam się z Barttem. To czym się kieruje obecnie było IDENTYCZNE zanim zawiązałam rodzinę. Dowód na to, że są pewne wartości, które zostają niezmienne. Wychowana na Ewangelii nie zmieniłam nic z tego co się nauczyłam. Bo Ewangelia była taka sama jak miałam lat 10, 20, 40 i więcej. Dlatego nie uważam, że Bartt nagle zmieni swoje poglądy gdy będzie miał rodzinę. Sama jestem na to przykładem.
Dziękuję :)
17 marca 2011 13:28 | ID: 456280
Niektórzy studiują w tym kierunku, aby móc odpowiadać i doradzać.
tak, w teorii wiedzą wszystko, ale najczęściej aby pomóc innym potrzebna jest wiedza praktyczna. Przeżyć, zrozumieć, znależć rozwiązanie - wtedy można dzielić się z innymi i przekonywać do swoich racji.
Nie umniejszam roli duchownych, ale powinni być ekspertami w swojej dziedzinie - w innych podpowiedzieć, wspólnie się zastanowić, lecz nie narzucać.
17 marca 2011 13:30 | ID: 456285
Niektórzy studiują w tym kierunku, aby móc odpowiadać i doradzać.
tak, w teorii wiedzą wszystko, ale najczęściej aby pomóc innym potrzebna jest wiedza praktyczna. Przeżyć, zrozumieć, znależć rozwiązanie - wtedy można dzielić się z innymi i przekonywać do swoich racji.
Nie umniejszam roli duchownych, ale powinni być ekspertami w swojej dziedzinie - w innych podpowiedzieć, wspólnie się zastanowić, lecz nie narzucać.
Nikt nikomu nie każe korzystać z pomocy duchownych. Ale np. ja i wielu moich znajomych (żeby nie było - narzeczeni, małżeństwa, rodzice) korzystają z ich pomocy i nie narzekają - wręcz przeciwnie.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.