W maj 2009 roku CBOS opublikował wyniki badań dotyczących nepotyzmu. Pojęcie to jest dla wielu Polaków niezrozumiałe, niektórzy uważają, że nadużywane. Większości kojarzy się z zatrudnieniem najbliższego krewnego, tymczasem w polskich realiach oznacza nadużycie zajmowanego stanowiska przez faworyzowanie, protegowanie krewnych, znajomych czy też krewnych i znajomych znajomych, a także kolegów partyjnych.Bardzo często przyjmuje się, że nie jest to niczym złym, a w przypadku polityków, to przysługa jakiej się wręcz od nich oczekuje i wymaga. Takie społeczne przyzwolenie skutkuje tym, że ludzie uważają te negatywne praktyki za coś zupełnie normalnego.
Ankietowanym zadano pytanie o przypadki, kiedy nepotyzm jest zjawiskiem jednoznacznie patologicznym. Umieszczono go w kontekście takich nieprawidłowości jak korupcja i nieuczciwy lobbing. Wyniki nie zaskakują.
Różnego rodzaju przejawy nepotyzmu są, zdaniem społeczeństwa, niemal powszechne wśród elit politycznych. Ponad cztery piąte ankietowanych (82%) uważa, że wyżsi urzędnicy państwowi i politycy każdego szczebla często zatrudniają swoich krewnych, kolegów, znajomych w urzędach, spółkach, bankach itp., a trzy czwarte (75%) twierdzi, że często ma miejsce załatwianie kontraktów, zamówień rządowych dla rodziny, kolegów, znajomych prowadzących firmy prywatne.Zdaniem większości badanych, w naszym kraju rozpowszechniony jest też nieuczciwie prowadzony lobbing. Niemal trzy czwarte respondentów (74%) sądzi, że politycy i urzędnicy ulegają naciskom biznesu, firm, grup zawodowych lub społecznych przy zawieraniu kontraktów, rozstrzyganiu zamówień rządowych itp.Zdecydowana większość Polaków (72%) sądzi, iż częstym zjawiskiem, zwłaszcza wśród wysokich urzędników państwowych i polityków, jest przyjmowanie łapówek za załatwienie sprawy (wykonanie określonych czynności służbowych lub odstąpienie od nich).
Tego typu zjawiska obserwujemy i w naszych lokalnych środowiskach, donoszą o tym także media. Szczególnie widoczne jest to tuż po wyborach. Zwycięska ekipa uznaje administrację publiczną za swój "łup polityczny" i wszystkie stanowiska w urzędach i instytucjach obsadza swoimi ludźmi. Konkursy robi się tylko na eksponowane stanowiska, gdyż budzą one zainteresowanie opinii społecznej i dziennikarzy, a i to często są „ustawiane”. Resztę stanowisk powierza się swoim bez konkursu, co zawsze będzie budzić podejrzenie, że jest wynikiem politycznego nadania. Wykorzystywanie wszelkich nadarzających się okazji do czerpania dodatkowych korzyści materialnych z tytułu pełnienia funkcji przez osoby publiczne lub ich rodzinę, czy znajomych jest prawie nagminne. Na każdy nowy przepis, który ogranicza takie działania znajdzie się metodę żeby go obejść. Jeżeli ktoś wytknie te praktyki, to usłyszymy: „to atak polityczny”, „nie złamano prawa”, „przepisy tego nie zabraniają”, „to pomówienia”, „nie ma w tym konfliktu interesów”, „nie ma w tym niczego złego”. Inni powiedzą: „takie mamy realia”, „nie możemy nic zrobić, bo rozpadnie się koalicja”.
Wszystko to sprawia, że spada zaufanie do władzy, do partii politycznych i do konkretnych polityków, podważa wiarę w praworządność. Politycy postrzegani są jako ci, którzy na pierwszym miejscu stawiają swój własny interes lub interes swojej partii. Panuje powszechna opinia, że poseł, radny to ma klawe życie.
Czy kiedykolwiek zmieni się podejście polityków do prawa? Czy społeczeństwo zacznie domagać się uczciwości i jawności? Czy nepotyzm i kumoterstwo będzą na zawsze wpisany w nasze życie?