Tak jak w pytaniu czy wg Was aptekarz ma prawo odmówić sprzedaży tabletek antykoncepcyjnych pacjentce ze względu na swoje poglądy/ przekonania religijne?
7 marca 2011 09:51 | ID: 441762
A bóg na to patrzy i nie wierzy!
On nas kocha ponad śmierć.
Bóg jest jeden. To ludzie stworzyli tysiące odmian i sposobów wiary.
Świeta racja Izo.
I również wkasik80 ma rację: religia to trudny temat. Ktoś, kto w 100% nie akceptuje zasad wiary aktolickiej czy zasad KK (choc powinny byc one z=takie same) nigdy nie dojdzie do porozumienia z osobą absolutnie i bezkrytycznie przyjmujacą te zasady.
Dlatego Ty Bartt i Ty Elenai, moglibyście wymieniać poglądy bez końca, a jak mniemam, i tak jedno drugiego nie przekona:)
Ale fajnie sie czyta i można wyciagnąć wnioski dla siebie z Waszej dyskusji.
Za jej poziom bardzo Wam dziękuję:)
Meliso:
Bo najłatwiej jest się odciać i krytykować , ale być przykładem jest bardzo ciężko.
Jesli ktoś sie odcina - jego sumienie i on zostanie kiedyś osądzony.
Przykład tak naprawdę daje garstka z nas, tak jest prawda. I nie musimy iść wcale aż w zwiazki homo czy aborcję, wystarczy spojrzeć na proste, codzienne sprawy: obgadywanie, zawiść, materializm, egozim - i to wśród zagorzałych katolików.
to hipokryci, a nie zagorzali katolicy
Ale oni sami często zagorzałymi aktolikami siebie nazywaja i za takich sie mają, ba, są tak postrzegani przez otoczenie. Bo czasem wrażenie a prawda to dwie różne kwestie... Dlatego nie byłabym taka surowa w ocenianiu, kto jakim jest katolikiem...
7 marca 2011 17:34 | ID: 442217
Mamo Julki. Ja naprawdę nie mam parcia na to, by kogoś przekonać do swoich racji, bo z doświadczenia wiem, jak często to w sprawach kardynalnych trudne, zresztą każdy ma prawo do swoich. Po prostu mam nadzieję, że może na coś zwrócę uwagę, że może moje stanowisko stanie się przyczyną czyjejś refleksji. Tyle mi dość:))
Od katolików- więc i od siebie ( co oczywiście często mi się nie udaje) żądam więcej delikatności. Razi mnie bardzo, gdy osoby majace problemy z identyfikacją płci nazywa się zboczeńcami, zwłaszcza gdy kamienie rzucają Ci, którym tak wyraźnie Jezus miotać ich zabronił. Tego terminu nie używa oficjalnie Kościół. Odróżnia bycie homoseksualistą- co nie jest ni grzechem, ni zboczeniem, od czynów homoseksualnych, które definiuje jako złe. To już dużo.
Ale mnie bardzo trudno nawet z tym się całkowicie zgodzić. Oczywiście potępiam osoby homoseksualne, dla których sex obojętnie z kim i gdzie jest normą. Tak samo potępiam w ten sposób prowadzących się heteroseksualnych. Dokładnie tak samo. Nie umiem natomiast wykrzesać z siebie oburzenia, gdy homoseksualistów łączy miłość i długotrwały związek- jak np. Tomasza Raczka i Marcina Szczygielskiego. Miłość, która nikogo nie krzywdzi, nie może być grzechem.
Wiem, że mój wpis juz jest calkiem nie na temat wątku i już znikam. Ale musiałam rzecz dokończyć.
7 marca 2011 17:47 | ID: 442226
Mamo Julki. Ja naprawdę nie mam parcia na to, by kogoś przekonać do swoich racji, bo z doświadczenia wiem, jak często to w sprawach kardynalnych trudne, zresztą każdy ma prawo do swoich. Po prostu mam nadzieję, że może na coś zwrócę uwagę, że może moje stanowisko stanie się przyczyną czyjejś refleksji. Tyle mi dość:))
Od katolików- więc i od siebie ( co oczywiście często mi się nie udaje) żądam więcej delikatności. Razi mnie bardzo, gdy osoby majace problemy z identyfikacją płci nazywa się zboczeńcami, zwłaszcza gdy kamienie rzucają Ci, którym tak wyraźnie Jezus miotać ich zabronił. Tego terminu nie używa oficjalnie Kościół. Odróżnia bycie homoseksualistą- co nie jest ni grzechem, ni zboczeniem, od czynów homoseksualnych, które definiuje jako złe. To już dużo.
Ale mnie bardzo trudno nawet z tym się całkowicie zgodzić. Oczywiście potępiam osoby homoseksualne, dla których sex obojętnie z kim i gdzie jest normą. Tak samo potępiam w ten sposób prowadzących się heteroseksualnych. Dokładnie tak samo. Nie umiem natomiast wykrzesać z siebie oburzenia, gdy homoseksualistów łączy miłość i długotrwały związek- jak np. Tomasza Raczka i Marcina Szczygielskiego. Miłość, która nikogo nie krzywdzi, nie może być grzechem.
Wiem, że mój wpis juz jest calkiem nie na temat wątku i już znikam. Ale musiałam rzecz dokończyć.
Zawsze czekam na Twoje wpisy, bo są głębokie i pełne sensu. Nie klepiesz Elenai wyuczonych formułek, tylko na każdy problem patrzysz z powagą i z wielu stron, a nie tylko z perspektywy własnego nosa. Bardzo lubie czytać Twoje wpisy:)
Absolutnie rozumiem Twój tok myslenia. Czuję podobnie... Miłość sama w sobie jest dobrem.. Jak wiec mogę potępiać kogoś, kto kocha?...
7 marca 2011 18:13 | ID: 442259
Mamo Julki. Ja naprawdę nie mam parcia na to, by kogoś przekonać do swoich racji, bo z doświadczenia wiem, jak często to w sprawach kardynalnych trudne, zresztą każdy ma prawo do swoich. Po prostu mam nadzieję, że może na coś zwrócę uwagę, że może moje stanowisko stanie się przyczyną czyjejś refleksji. Tyle mi dość:))
Od katolików- więc i od siebie ( co oczywiście często mi się nie udaje) żądam więcej delikatności. Razi mnie bardzo, gdy osoby majace problemy z identyfikacją płci nazywa się zboczeńcami, zwłaszcza gdy kamienie rzucają Ci, którym tak wyraźnie Jezus miotać ich zabronił. Tego terminu nie używa oficjalnie Kościół. Odróżnia bycie homoseksualistą- co nie jest ni grzechem, ni zboczeniem, od czynów homoseksualnych, które definiuje jako złe. To już dużo.
Ale mnie bardzo trudno nawet z tym się całkowicie zgodzić. Oczywiście potępiam osoby homoseksualne, dla których sex obojętnie z kim i gdzie jest normą. Tak samo potępiam w ten sposób prowadzących się heteroseksualnych. Dokładnie tak samo. Nie umiem natomiast wykrzesać z siebie oburzenia, gdy homoseksualistów łączy miłość i długotrwały związek- jak np. Tomasza Raczka i Marcina Szczygielskiego. Miłość, która nikogo nie krzywdzi, nie może być grzechem.
Wiem, że mój wpis juz jest calkiem nie na temat wątku i już znikam. Ale musiałam rzecz dokończyć.
O, w końcu napisałaś, że Kościół nie potępia homoseksualistów, tylko czyny homoseksualne. Teraz kwestia, czy miłość dwóch facetów nikogo nie krzywdzi. Skoro Bóg powiedział, że tacy ludzie zamykają sobie przez to drogę do Zbawienia, to jeszcze raz się spytam - czy to nie jest krzywda??
Kościół wspiera tych, którzy stają w prawdzie o swoim homoseksualizmie i nie udają, że to wszystko jest ok. Ale też głośno protestuje, gdy "mający problem z identyfikacją płci" nagle zaczynają być z tego dumni, mówić że to nie problem tylko norma i domagają się uznania tego od innych.
7 marca 2011 18:21 | ID: 442277
Dziękuję mamo Julki.
Odniosę się tylko do jeszcze do paru kwestii, a mianowicie do argumentu przeciwników zmian w Kościele, jakoby Kościół od dwóch tysięcy lat niezmiennie stał na tych samych pozycjach.
Bo przecież to nieprawda. Weźmy przykład samobójców, jeszcze przed wojną grzebanych pod cmentarnym płotem bez ostatniej posługi duchownego. Żyjących w małżeństwach niesakramentalnych, którym nawet pod koniec lat 80. księża odmawiali religijnego pochówku. Kwestię męskiej ministrantury- dziś przy ołtarzu stoją już dziewczęta. Stosunek do homoseksualistów- już nie występnicy, gdy żyją w czystości, a onegdaj przecież zamykani w więzieniach, torturowani. Akceptację onegdaj jedynie prokreacyjnego sexu małżonków. Nie polecę dalej w głąb wieków, bo musiałabym zahaczyć o wojny krzyżowe i stosy. Więc skoro ewaluuje w ogóle…………. Skoro dopuszcza przeszczep organów, gdy kiedyś ekskomunikował i palił na stosach lekarzy dokonujących sekcji zwłok, to może niech zmieni w końcu stosunek do nieporonnej antykoncepcji, a nawet in vitro- z takim obostrzeniem, by zapładniać tylko tyle komórek jajowych, ile implantuje się do macicy.
Mój krytyczny stosunek do niektórych kanonów wiary wynika z poczucia niesprawiedliwości- weźmy przykład rozwodników. Jeśli taki np. pan po rozwodzie używa sobie co i rusz i to z kim innym, nie wyklucza się poza nawias Kościoła. Może w każdej chwili wyspowiadać się… i znów spokojnie grzeszyć. Ktoś, kto zakłada nową rodzinę- jako grzesznik uporczywy- może chyba tylko liczyć na absolucję w chwili śmierci. Oczywiście Bartt powie: mogą nie współżyć. Ale ja się wtedy pytam, nie mam racji mówiąc o genitalnej orientacji Kościoła Powszechnego?? Dlaczego jednym z najcięższych grzechów ma być sex? Dlaczego można pozostawić swoją żonę i dzieci, mieszkać z inną, jej dochowywać miłości, wierności, jej nie opuścić do śmierci- i być z w zgodzie z Kościołem, jeśli wyłącza się z tego układu sex? To jakieś chore dla mnie, bo z tego wynika, że Kościół dopuszcza pozostawienie swego ślubnego małżonka, życie z innym, o ile tylko nie współżyją. Jakaś totalna hipokryzja. SEX nawet najwystępniejszy ( ale za obopólną zgodą) nie może być większym grzechem od czynienia celowo drugiemu człowiekowi nawet najmniejszej krzywdy.
Miałam nic już nie mówić, ale tak jakoś dopadł mnie religijny spleen.
7 marca 2011 18:31 | ID: 442299
To jakieś chore dla mnie, bo z tego wynika, że Kościół dopuszcza pozostawienie swego ślubnego małżonka, życie z innym, o ile tylko nie współżyją. Jakaś totalna hipokryzja.
Masz rację - to chore. W dodatku potwierdza, że ślizgasz się po Nauce Kościoła... bo to co napisałaś, nawet nie stoi obok niej.
7 marca 2011 18:33 | ID: 442302
Jakaś totalna hipokryzja. SEX nawet najwystępniejszy ( ale za obopólną zgodą) nie może być większym grzechem od czynienia celowo drugiemu człowiekowi nawet najmniejszej krzywdy.
Tu właściwie nasuwa się tylko jedno pytanie - kto wg Ciebie decyduje o tym, co jest złe, a co nie. Bo wg mnie Bóg i nie ważę się zmieniać Jego słów i poleceń.
7 marca 2011 18:38 | ID: 442311
Zaczęliśmy o aptece, jesteśmy na homoseksualiźmie.
Ludzie sami sobie wybierają życie. Choćbyśmy ich za to tępili, to zejdą do podziemi i nadal bębą to praktykować. Ponoć to psychika człowieka dyktuje jaki on , czy ona ma być. Ok. Skoro nie można tego wyleczyć, przecież nie zabijemy. Ja nie jestem za hoomoseksualizmem, ale skoro są już tacy ludzie, to trudno. Jedyne czego bym nie chciala to prawa dla nich do posiadania dzieci, jak to się dzieje w innych krajach. Malżeństwo i tak nie może być zawarte w kościele, więc nie ma sprawy. Ale dzieci nie. To byloby już chore.
Dziękuję.
7 marca 2011 19:26 | ID: 442382
To jakieś chore dla mnie, bo z tego wynika, że Kościół dopuszcza pozostawienie swego ślubnego małżonka, życie z innym, o ile tylko nie współżyją. Jakaś totalna hipokryzja.
Masz rację - to chore. W dodatku potwierdza, że ślizgasz się po Nauce Kościoła... bo to co napisałaś, nawet nie stoi obok niej.
Jak zwykle bez argumentu, Bartt. Coż nieprawdziwego możesz zarzucić moim słowom?? Czy Kościół nie ma dla małżonków niesakramentalnych rady niewspółżycia, by powrócić na łono KOścioła w pełni i uzyskać pełny dostęp do sakramentów?? To nieprawda?
Bartt: <<Tu właściwie nasuwa się tylko jedno pytanie - kto wg Ciebie decyduje o tym, co jest złe, a co nie. Bo wg mnie Bóg i nie ważę się zmieniać Jego słów i poleceń.>>
BÓG? czy Kościół Katolicki i jego interpretacja Biblii?
7 marca 2011 20:17 | ID: 442463
Bartt: <<Tu właściwie nasuwa się tylko jedno pytanie - kto wg Ciebie decyduje o tym, co jest złe, a co nie. Bo wg mnie Bóg i nie ważę się zmieniać Jego słów i poleceń.>>
BÓG? czy Kościół Katolicki i jego interpretacja Biblii?
Nie odpowiedziałaś na pytanie. W Biblii jest bardzo wyraźnie pokazane, że praktywkowanie homoseksualizmu to grzech.
To jakieś chore dla mnie, bo z tego wynika, że Kościół dopuszcza pozostawienie swego ślubnego małżonka, życie z innym, o ile tylko nie współżyją. Jakaś totalna hipokryzja.
Masz rację - to chore. W dodatku potwierdza, że ślizgasz się po Nauce Kościoła... bo to co napisałaś, nawet nie stoi obok niej.
Jak zwykle bez argumentu, Bartt. Coż nieprawdziwego możesz zarzucić moim słowom?? Czy Kościół nie ma dla małżonków niesakramentalnych rady niewspółżycia, by powrócić na łono KOścioła w pełni i uzyskać pełny dostęp do sakramentów?? To nieprawda?
Piszesz bzdury o tym, że można zostawić męża/żonę i żyć w zgodzie z Kościołem. Nie, nie można. Przysięga małżeńska jest jasna jak Słońce.
Seks jest tylko dla małżonków - każdy inny, z każdym innym w każdej innej sytuacji jest grzechem. I choćby dlatego współżycie dwóch facetów czy kobiet jest grzechem - bo to seks pozamałżeński.
Warunki spowiedzi są dla wszystkich ludzi takie same. Piszesz o niej, jakby spowiedź była śmietnikiem, do którego wrzucamy nasze grzechy i idziemy dalej niczym się nie przejmując. A jednym z warunków jest postanowienie poprawy, jest żal za grzechy...
Generalnie wychodzi na to, że masz żal do Kościoła, że traktuje dorosłych ludzi, jak... dorosłych. Czyli pozwala im ponosić odpowiedzialność za swoje życie.
Cały czas wszystko sprowadzasz do seksu, jakby był centrum duchowego życia i relacji międzyludzkich. Skrzętnie pomijasz resztę nauczania Kościoła, wyciągając w swoich wypowiedziach tylko takie kwestie.
7 marca 2011 20:43 | ID: 442505
1. Wiec nieprawdą jest, że zyjąc w zwiazku niesakramentalnym, jesli zdecydujemy o białym małżeństwie związku będziemy przywróceni dla sakramentów?
2. Oczywiście BARTT, spowiedź traktuję jak smietnik, sex sprowadzam do centrum życia religijnego, dodam, iz jestem eurokratką, chorągiewką na wietrze i w ogóle jestem bardzo be.., zatem smażyć się będę w piekle:)
3. Ty wiesz, przed kim Bóg zamyka bramy Niebios, na pewno nie przed takimi jak TY, bo przecież Ty nie masz żadnej wątpiwości, Ty jesteś Ksiązę Niezłomny wobec grzechu i grzeszników, prawdziwy katolik. Pożegnam Cię zatem słowami mego ukochanego Księdza: "Byłbyś idealny, ale Ci wad zabrakło"
7 marca 2011 20:49 | ID: 442513
To może teraz coś w temacie tego wątku:
Polscy farmaceuci są szykanowani i zmuszani do postępowania wbrew sumieniu. Ten skandal rozgrywa się w majestacie prawa!
Problem polega na braku ustawowego prawa farmaceuty do odmowy wykonania czynności sprzecznej z jego sumieniem, czyli klauzuli sumienia, podobnej do tej, z której mogą korzystać lekarze, pielęgniarki i położne. Chodzi głównie o sprzedaż środków tzw. antykoncepcji awaryjnej. Są to specyfiki, znajdujące się w legalnym obrocie. Dlaczego więc farmaceuta miałby odmówić ich sprzedaży? Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, jak działa „antykoncepcja awaryjna”. W opisie octanu uliprystalu, zamieszczonym na stronie Europejskiej Agencji Leków, czytamy, że blokuje on wytwarzanie białek, potrzebnych do rozpoczęcia i – uwaga! – utrzymania ciąży. To znaczy, że działają one także na dziecko już poczęte w pierwszych dniach po zapłodnieniu. Środki te wytwarzają warunki, w których dziecko umiera i jest wydalane z organizmu kobiety na zewnątrz. Można tu więc mówić raczej o działaniu wczesnoporonnym niż antykoncepcyjnym. Wspomniany octan uliprystalu jest chemicznie i funkcjonalnie podobny do sławetnych i zakazanych w Polsce pigułek poronnych RU-486.
[...] współczesne środki antykoncepcyjne mają niską zawartość hormonów.
W efekcie nie zawsze blokują uwalnianie komórki jajowej z jajnika, czop śluzowy nie zawsze blokuje plemnikom dostęp do komórki jajowej, a plemniki nie są dostatecznie spowolnione. W ten sposób może dojść do poczęcia. Pojawia się maleńki człowiek. Odtąd nie może być już mowy o działaniu antykoncepcyjnym („anti-conceptio” znaczy „przeciw-poczęciu”), bo to poczęcie już nastąpiło. Na czym więc wtedy polega działanie pigułek? Na niszczeniu błony śluzowej macicy. Jest ona tak niskiej jakości, że człowiek znajdujący się w stadium zarodkowym nie może się w niej zagnieździć i umiera. W takiej sytuacji tabletki antykoncepcyjne zabijają poczęte już dziecko. Przerywają ciążę.
A jeśli antykoncepcja leczy?
Zwolennicy antykoncepcji mówią też, że śmierć zarodka przed zagnieżdżeniem to nic wielkiego, bo wiele zarodków umiera w tym okresie naturalnie. To prawda, ale czy z faktu, że ludzie umierają naturalnie, wynika prawo do decydowania przez innych o ich życiu i śmierci? Warto tu jeszcze odróżnić sytuację, w której jakiś środek hormonalny może być stosowany jako antykoncepcja, ale można go także podawać w celach leczniczych. (Część specjalistów kwestionuje sensowność takiej terapii, ale to już inna sprawa). Załóżmy jednak, że takie leczenie jest sensowne. Wtedy odpowiedzialność moralna za stosowanie tego środka spada na lekarza i pacjentkę. Po stronie farmaceuty sprzedajacego taki produkt może jej nie być wcale. Jest jednak grupa produktów – i o te właśnie chodzi najbardziej – które w żaden sposób nie poprawiają zdrowia, a mimo to aptekarze są zmuszeni przez prawo do ich sprzedawania.
Sumienie? Prawo nie przewiduje…
Problem polega na tym, że polskie prawo nie przewiduje prawa farmaceuty do sprzeciwu sumienia. Wprawdzie Kodeks Etyki Aptekarza mówi, że „powołaniem aptekarza jest współudział w ochronie życia i zdrowia, zapobieganie chorobom i niesienie ulgi w cierpieniu”. Podkreśla też, że wykonując swoje zadania, aptekarz „musi posiadać wolność postępowania zgodnego ze swym sumieniem oraz swobodę działań zawodowych stosowną do wskazań etycznych, aktualnego poziomu wiedzy i stanu prawnego”. Kodeks Etyki Aptekarza nie ma jednak mocy prawa. Dlatego potrzebna jest regulacja ustawowa, mówiąca o prawie farmaceuty do sprzeciwu sumienia, i to regulacja konsekwentna, czyli taka, która nie nakazywałaby mu jednocześnie informowania klienta apteki, gdzie taki czy inny środek można nabyć.
Czy taki przepis godziłby w prawa klienta apteki? Nie. Jeśli państwo przyjęło na siebie obowiązek zapewnienia dostępu obywateli do środków antykoncepcyjnych czy wczesnoporonnych i nie chce z niego zrezygnować, to niechże organy tego państwa szukają kogoś, kto dostarczy te środki dobrowolnie. Nie wątpię, że chętni się znajdą.
Rada Europy: nie wolno zmuszać
Wprowadzenie klauzuli sumienia do prawa farmaceutycznego korespondowałoby z rezolucją Rady Europy z 7 października ubiegłego roku. Podkreśla ona, że żadna osoba, szpital ani inna instytucja (np. apteka – przyp. JD) nie mogą być zmuszane ani pociągane do odpowiedzialności za odmowę wykonania aborcji, pomocy w niej ani za odmowę jakiegokolwiek działania, które mogłoby spowodować śmierć płodu ludzkiego i embrionu. Klauzula ta dotyczy także eutanazji. Przyjęcie tej rezolucji było krokiem w stronę przeciwną niż ta, w którą poszedł Europejski Trybunał Praw Człowieka w 2001 r. Uznał on, że farmaceuci francuscy mają obowiązek sprzedaży środków antykoncepcji „dzień po”, skoro obrót nimi jest legalny. To kuriozalny i groźny wyrok, bo gdyby przyjąć jego logikę, to należałoby odebrać prawo do sprzeciwu sumienia także lekarzom odmawiającym wykonywania tzw. legalnych aborcji.
Cały artykuł tutaj: Niewolnice w białych fartuchach
7 marca 2011 20:58 | ID: 442518
1. Wiec nieprawdą jest, że zyjąc w zwiazku niesakramentalnym, jesli zdecydujemy o białym małżeństwie związku będziemy przywróceni dla sakramentów?
To manipulowanie kiedyś Cię zgubi i sama przestaniesz wiedzieć, na czym stoisz... napisałaś wyraźnie o rozbijaniu własnego małżeństwa. O sytuacji w której jakiś facet zostawia swoją żonę i żyje z inną.
2. Oczywiście BARTT, spowiedź traktuję jak smietnik, sex sprowadzam do centrum życia religijnego, dodam, iz jestem eurokratką, chorągiewką na wietrze i w ogóle jestem bardzo be.., zatem smażyć się będę w piekle:)
To Twoje słowa... ale wystarczy przeczytać, w jaki sposób piszesz o spowiedzi. Trudno doszukać się w tym osobowego spotkania z Chrystusem, który wybacza skruszonemu grzesznikowi. Pisałać coś o facecie, który używa sobie życia, spowiada się i dalej "hulaj dusza piekła nie ma".
3. Ty wiesz, przed kim Bóg zamyka bramy Niebios, na pewno nie przed takimi jak TY, bo przecież Ty nie masz żadnej wątpiwości, Ty jesteś Ksiązę Niezłomny wobec grzechu i grzeszników, prawdziwy katolik. Pożegnam Cię zatem słowami mego ukochanego Księdza: "Byłbyś idealny, ale Ci wad zabrakło"
Trochę śmieszna w tym co piszesz jesteś, bo liczyłem na poważniejszą rozmowę. Jak brakuje Ci argumentów, to w wycieczki personalne uciekasz? Podałem konkret - Słowa Boga w Biblii - i co? Czy ja gdzieś mówię, że jestem bez wad? Nie, więc ugryź się czasem w język, nawet wirtualny. Być może boli Cię, że na ile mam siły, to staram się trzymać tego w co wierzę, nawet jeśli to boli i jest czasem niewygodne.
7 marca 2011 21:05 | ID: 442523
Bartt - zacznij czytać coś co nie jest dzialaniem NLP...co?
Polscy farmaceuci szykanowani ????
HAHAHAHAHAHAHAHAHA.......!!!!!!! Takiego żartu jeszcze nie czytałam
Udał im się ten artykuł....niezły żart... Jeśli szykanowaniem jest cioche przyzwolenie na lamanie prawa polskiego to tak...to są niezwykle szykanowani....
Sory Bartt - ale ten artykul jest kpiną ! szykanowani to sa ci , którym odmawia się prawa do samodecydowania o sobie i swoim sumieniu.
Jesli farmaceuta nie chce czegoś sprzedawać niech idzie na zaplecze i tam posiedzi jak ktoś za niego będzie pracował.
A dzięki takim jak ty Bartt w dawnych czasach krucjaty zaczynano.
tylko kto jest milszy Bogu - czy homoseksualista, który pomaga innym, czy zagorzały katolik walczący ze wszystkim co inne i odmawiający prawa istneienia inności- to wie wyłącznie On sam...
gdyby Bóg nie chcial różnorodności - nie stworzyłby jej. Więc kimże ty jesteś, lub jakikolwiek człowiek na ziemi, żeby decydowac co jest dla Boga lepsze i co On woli???
7 marca 2011 21:06 | ID: 442525
Mamo Julki. Ja naprawdę nie mam parcia na to, by kogoś przekonać do swoich racji, bo z doświadczenia wiem, jak często to w sprawach kardynalnych trudne, zresztą każdy ma prawo do swoich. Po prostu mam nadzieję, że może na coś zwrócę uwagę, że może moje stanowisko stanie się przyczyną czyjejś refleksji. Tyle mi dość:))
Od katolików- więc i od siebie ( co oczywiście często mi się nie udaje) żądam więcej delikatności. Razi mnie bardzo, gdy osoby majace problemy z identyfikacją płci nazywa się zboczeńcami, zwłaszcza gdy kamienie rzucają Ci, którym tak wyraźnie Jezus miotać ich zabronił. Tego terminu nie używa oficjalnie Kościół. Odróżnia bycie homoseksualistą- co nie jest ni grzechem, ni zboczeniem, od czynów homoseksualnych, które definiuje jako złe. To już dużo.
Ale mnie bardzo trudno nawet z tym się całkowicie zgodzić. Oczywiście potępiam osoby homoseksualne, dla których sex obojętnie z kim i gdzie jest normą. Tak samo potępiam w ten sposób prowadzących się heteroseksualnych. Dokładnie tak samo. Nie umiem natomiast wykrzesać z siebie oburzenia, gdy homoseksualistów łączy miłość i długotrwały związek- jak np. Tomasza Raczka i Marcina Szczygielskiego. Miłość, która nikogo nie krzywdzi, nie może być grzechem.
Wiem, że mój wpis juz jest calkiem nie na temat wątku i już znikam. Ale musiałam rzecz dokończyć.
Elenai i tu się z Tobą zupelnie zgadzam, jeśli homoseksualne osoby nie robią nikomu krzywdy to nie mam nic przeciwko. Nie jestem jedynie za tym by adoptowali dzieci, bo skoro natura nie obdarzyla ich możliwością potomstwa to tak ma być.
7 marca 2011 21:10 | ID: 442529
tylko kto jest milszy Bogu - czy homoseksualista, który pomaga innym, czy zagorzały katolik walczący ze wszystkim co inne i odmawiający prawa istneienia inności- to wie wyłącznie On sam...
Jak to tylko On? Przecież Ty już to wiesz :)
Dla mnie najważniejszy jest wyboldowany fragment: Czy taki przepis godziłby w prawa klienta apteki? Nie. Jeśli państwo przyjęło na siebie obowiązek zapewnienia dostępu obywateli do środków antykoncepcyjnych czy wczesnoporonnych i nie chce z niego zrezygnować, to niechże organy tego państwa szukają kogoś, kto dostarczy te środki dobrowolnie. Nie wątpię, że chętni się znajdą.
Chcąc być konsekwentnym, należałoby w ogóle zlikwidować wszelkie odmiany klauzuli sumienia w systemie prawnym.
Nawet Rada Europy uznała, że nie wolno nikogo zmuszać...
PS
Poczytaj o krucjatach ;-)
7 marca 2011 21:20 | ID: 442536
gdyby Bóg nie chcial różnorodności - nie stworzyłby jej. Więc kimże ty jesteś, lub jakikolwiek człowiek na ziemi, żeby decydowac co jest dla Boga lepsze i co On woli???
Aha, tak na marginesie... zawsze możesz sobie przeczytać to, co Bóg nam zostawił. Tak będzie łatwiej
8 marca 2011 00:34 | ID: 442777
KK.wielbi świętych,ale jest wspólnotą grzeszników.
Kiedy czytam posty Ducinaltum,to serce rośnie.
Kiedy czytam posty Elenai to zaczynam analizować.
Kiedy czytam posty Bartta przestaję wierzyć.
8 marca 2011 06:07 | ID: 442798
1. Wiec nieprawdą jest, że zyjąc w zwiazku niesakramentalnym, jesli zdecydujemy o białym małżeństwie związku będziemy przywróceni dla sakramentów?
To manipulowanie kiedyś Cię zgubi i sama przestaniesz wiedzieć, na czym stoisz... napisałaś wyraźnie o rozbijaniu własnego małżeństwa. O sytuacji w której jakiś facet zostawia swoją żonę i żyje z inną.
2. Oczywiście BARTT, spowiedź traktuję jak smietnik, sex sprowadzam do centrum życia religijnego, dodam, iz jestem eurokratką, chorągiewką na wietrze i w ogóle jestem bardzo be.., zatem smażyć się będę w piekle:)
To Twoje słowa... ale wystarczy przeczytać, w jaki sposób piszesz o spowiedzi. Trudno doszukać się w tym osobowego spotkania z Chrystusem, który wybacza skruszonemu grzesznikowi. Pisałać coś o facecie, który używa sobie życia, spowiada się i dalej "hulaj dusza piekła nie ma".
3. Ty wiesz, przed kim Bóg zamyka bramy Niebios, na pewno nie przed takimi jak TY, bo przecież Ty nie masz żadnej wątpiwości, Ty jesteś Ksiązę Niezłomny wobec grzechu i grzeszników, prawdziwy katolik. Pożegnam Cię zatem słowami mego ukochanego Księdza: "Byłbyś idealny, ale Ci wad zabrakło"
Trochę śmieszna w tym co piszesz jesteś, bo liczyłem na poważniejszą rozmowę. Jak brakuje Ci argumentów, to w wycieczki personalne uciekasz? Podałem konkret - Słowa Boga w Biblii - i co? Czy ja gdzieś mówię, że jestem bez wad? Nie, więc ugryź się czasem w język, nawet wirtualny. Być może boli Cię, że na ile mam siły, to staram się trzymać tego w co wierzę, nawet jeśli to boli i jest czasem niewygodne.
1.I kto tu manipuluje, skoro nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie? Ponawiam je- napisałam nieprawdę? Odpowiedz. Niech Twoja mowa będzie tak- tak, nie- nie. A co do manipulacji, to Ty kilka razy ją zaprezentowałeś na tym forum, co Ci nieraz wytykałam.
2. O homoseksualizmie mówi się w ST, przed wszystkim w opowieści o Locie, który wydać chciał na pohańbienie swe niewinne córki, zamiast mężczyzn- aniołów- gości, by nie doszło do wstrętnego Bogu aktu homoseksualnego. W kontekście Biblii LOT postępuje słusznie, bo jako nieliczny unika kary Boga. Dla większości wspólczesnych nie do przyjęcia przedłożenie dorosłych gości nad własne dzieci. Ale w ST Bóg akceptuje wiele sytuacji, które z punktu widzenia przykazania miłości są niedopuszczalne, za to daje ludziom wiele zakazów i nakazów, od których odstapiliśmy, a którym wierny jest wciąż judaizm. Skoro mozna potraktować Biblię wybiórczo.... Zresztą, to TY, nie kto inny nawoływałeś do czytania Starego Testamentu w kontekście czasów, a nie dosłownie. Wiele faktów bezspornie okrutnych, a z pozycji ST akceptowanych przez Boga- jak choćby morderstwa niewinnych dzieci i kobiet przez Zydów podbijajacych Kaanan- każesz filtrować przez ówczesną obyczajowość. To co niewygodne- z filtrem, co wygodne - bez? Dlaczego zatem homoseksualizmu nie? Wszak Jezus w ani jednym momencie nie wypowiedział się przeciwko homosekeksualistom. Grzmiał sw. Paweł, ale sw. Paweł wypowiedział wiele słów, które stoją w opozycji do miłości bliźniego. Zresztą, co tu gadać. Kazdy, kto wnikliwie czytuje Biblię widzi, ile w niej sprzeczności i ile pola dla interpretacji- co przekłada się na ilość chrzescijańskich wyznań, które nie umiały dogadać się w kwestii dogmatów.
3. Nic mnie nie boli w związku z mocą Twej wiary, raczej ze skutkiem jej prezentacji, który obleka się w efekt, jaki podała matkatrzech.
4. Nigdzie nie pisałam o swoim stosunku do spowiedzi- więc jak zwykle nie manipuluj.
5. Jesteś idealny- w swoim mniemaniu idealny katolik, co doskonale widać tu na forum.
6. Miłego dnia.
8 marca 2011 09:14 | ID: 442962
A ja się modlę za nas wszystkich. Bo przecież tak naprawdę każdy z nas chce dobrze. I nawet jeśli są te różnice to i tak jesteśmy dziećmi JEDNEGO BOGA! I choć sama czasem różne mam te myśli to podstawą mojej wiary jest ufność, że Bóg jest bardziej miłosierny niż sprawiedliwy.
Błogosławionego dnia wszystkim życzę.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.