Jaką piosenkę mój ukochany mógłby mi śpiewać podczas golenia?
Rzecz wymagała chwili zastanowienia
Ta jedyna, wymarzona piosenka powinna zachęcić do wstania
Pobudzić do porannego, wesołego tupania
Umilić czas przy aromatycznej kawie
Nim oddamy swój dzień miejskiej wrzawie
Nie może być za trudna
Nie może być nudna
Zbyt skoczna to na twarzy zacięcie - zagrozi golenia sprawunkom
Zbyt głośna zaszkodzi sąsiedzkim stosunkom
Postanowiłam, że ułatwię mężowi zadanie
W końcu to On przy goleniu rozpocznie śpiewanie
Niech On wybierze, a ja ewentualnie zaakceptuję
Lub coś poprawię, zmodyfikuję
Zawiesiłam na choince karteczkę
Czy w ogóle mi będzie śpiewał jakąś pioseneczkę:
"Kochanie, będziesz mi śpiewał przy goleniu?"
Odpisał: "Dla Ciebie wszystko",
Ale zaraz, musimy to poddać uściśleniu!
Napisałam na lodówce ponownie
Tym razem bardziej wymownie:
„Kochanie, po angielsku, czy po polsku będziesz mi nucił?
Odpisał: "Polską piosenką będę Cię cucił :)"
Repertuar się zawęża
Ale dalej nie wiem, która piosenka zwycięża?!
Na telewizorze już wisi pytanie
Niech mąż mi szybko odpowie na nie:
"Kochanie, piosenka stara czy nowa?
Stara, najlepiej owocowa".
Piosenka owocowa?
Aaaaa, pewnie jeszcze bardzo bardzo bananowa.
„Bananowy song” i nasz pierwszy taniec
Ten mój mąż to jednak romantyczny roztrzepaniec :)
Nic nie poprawiam, nic nie modyfikuję
"Bananowy song" z radością akceptuję
"Tak je ujął ten banalny wręcz, nasz bananowy song
o no, no, no, no, no nasz bananowy song"
Już nie mogę się doczekać, jutro rano pierwsze śpiewanie
I na nowo samych siebie...odkrywanie!