Może napiszę bardziej dosadnie - jeśli już kogoś obrażam, to zwierzęta, nie dzieci. Zwierzę gdy wydaje odgłosy, ma do tego powód - w obronie, w ucieczce, w strachu, itd. Dziecko w sumie też ma powód - goni ptaka, huśta się, bawi w piasku, bądź tatuś nie kupił lizaka. Kilka minut temu przy zamkniętym oknie słyszałem coś, co brzmiało na konkurs pisków/wrzasków - już nie porównuję, proszę bardzo. Kilkoro dzieci w jednym momencie darło się ile sił w płucach. "Ktoś robi im krzywdę! Pewnie są przypalane żelazkiem." - takie jest skojarzenie każdego normalnego człowieka, w takim momencie naturalnie używa się krzyku. Ale zapewne, dzieci po prostu biegły. W takiej sytuacji dorosły uczy się, że krzyk dziecka bez większego powodu jest normalny i nie pójdzie za nim w momencie, gdy rzeczywiście będzie oznajmiał niebezpieczeństwo - bo będzie miał w głowie, że dzieci w ten sposób się bawią.
Ponadto pragnę wyrazić moje okropne ubolewanie nad tym, jak bardzo poniżacie zwierzęta! Jak można myśleć, że porównanie odgłosu dziecka do odgłosu zwierzęcia jest obrazą? Ja nie mam pretensji do kóz, nie mam pretensji do świń - one mają powód do 'krzyku' i robią to w miejscach, w których nikomu nie przeszkadzają. Dzieci krzyku używają w nienatualnych okolicznościach. Polskie dzieci. Jak czytam, w Holandii jest inaczej, także proszę mi nie kłamać, że to taki wiek, taka psychologia dziecka. Dzieci z Holandii na pewno innej psychologii nie mają. I jeszcze raz podkreślam - nie oceniam kto jest lepszy, kto gorszy. Nigdzie nie piszę, że zwierzę jest kimś gorszym niż dziecko. Mogę jednak rzec, że wolałbym, aby sąsiedzi hodowali sobie ciche świnki i owieczki, niż 'wychowywali' głośno zachowujące się dzieci. Jednak, zapewne, wielu przeszkadzałby fakt, że sąsiad trzyma świnię w mieszkaniu - nawet gdyby była ona zupełnie niezauważalna. Dostrzegam u Państwa uprzedzenia wobec niektórych gatunków.
Podsumowując - wybaczcie mi Proszę, jeśli uraziłem. Nie sądziłem, iż natknę się na taki odbiór. Chciałem jedynie przekazać, że dzieci są głośne, zbyt głośne (przykłady ze zwierzętami moim zdaniem dobrze obrazowały skalę) - krzyczą, piszczą, zachowują się jak 'pępki świata', jakby wkoło nich nikogo nie było.
P.S.: Nie porównywałem dzieci do zwierząt. Porównywałem ODGŁOSY dzieci do ODGŁOSÓW zwierząt. To duża różnica. Niektórzy dalej nie umieją czytać. Zwłaszcza bolesne jest to, że tworzę tekst, by przekazać za jego pomocą pewną treść, a większość i tak przyczepi się wyciągniętego z kontekstu słowa. To dla mnie obraza, proszę o więcej kultury i poszanowania treści.