No to wsadzę kij w mrowisko!!!
Uważam, że BoCin ma rację!!!
Zabawa to zabawa a ryki i wrzaski to ryki i wrzaski. '
Nie powinno się pozwalać dzieciom na wszystko bo są dziećmi. A zachowania należy je uczyć od małego. A więc czas zabaw na podwórku, przed blokiem czy też na placu zabaw to idealny poligon na naukę prawidłowych zachowań. Zaczynamy od podstaw czyli od zabaw dzieci i ich reakcji. Do tych nauk też należy jak powinno się schodzić ze schodów i zachowywać na korytarzu i w klatce. Wszystko ma swoje dwa końce. Jak nauczymy dzieci bawić się, tak one będą bawić się na wyjeździe na studia i mieszkając w wynajmowanych mieszkaniach.
Skoro całe swoje życie spędzą na bezkarności i bez zasad współżycia społecznego , tak będą też żyć jako dorośli.
Ja wiem, dzieci to dzieci i wyszaleć się muszą . Ale wszelkie szaleństwa mają swoje granice. A wypuszczanie dzieci na podwórko jak na wybieg to złe wychowanie. W blokach są domofony i dzieci powinny wiedzieć do czego one służą.
Na osiedlach nie mieszkają tylko rodziny z małymi dziećmi. Mieszkają też ludzie starsi i schorowani. Im niestety potrzebny jest spokój i nie można wymagać aby wyprowadzili się skoro im nie pasuje ze dzieci zachowują się bardzo głośno.
Gdy małe dzieci posiądą sztukę włąściwego zachowywania się, to nastolatki też będą to umiały i dorośli też.
Problem nie w dzieciach a w ich rodzicach, którzy dla świętego spokoju przyzwalają na takie a nie inne zachowywanie się dzieci. A wszelkie próby osób trzecich mało, że nie ignorują , to w obecności dzieci besztają ( to tak delikatnie powiedziane) osoby zwracające im uwagę.
I nie to, że się chwalę: ja nie miałam nigdy problemu z moimi dziećmi w kwestii zachowywania się na dworze czy też na placu zabaw. Z wnuczkami też nie mam. Ale one wiedzą co im wolno a czego nie wolno.