Jaśmina (2014-06-05 10:54:16)
Ja również mieszkam w bloku. Dzieci bawiące się na podwórku mi nie przeszkadzają, choć często grają w piłkę tuż pod moim balkonem. Sama mam dziecko i wiem, że nie zawsze jest czas, żeby chodzić z dzieckiem na oddalony plac zabaw w parku. Masa obowiązków czeka na załatwienie również w domu. Rodzic musi mieć dziecko na oku, więc nie widzę nic w tym złego, że dzieci bawią się w pobliżu miejsca zamieszkania. Trzeba troszkę zrozumienia.
Dzieci zawsze bawiły się w pobliżu swoich domów i nikt się temu nie dziwił. W ostatnich czasach jakoś tak się porobiło, że zakazuje się dzieciom zabaw, gry w piłkę, wywieszając znaki "zakazu gry w piłkę", itp.
Układ nerwowy dzieci nie jest do końca ukształtowany, tak jak u dorosłych, więc muszą trochę "poszaleć".
No właśnie! Więc proszę zrozumieć ofiary, które chcą mieć ciszę pod oknem. To nie one decydowały się na dziecko, to nie one postanowiły wziąć na siebie brzemię, którego nie są w stanie udźwignąć.
Anonim (rodzic) (2014-06-05 11:04:48)
Mam pytanie, gdzie jest taki "normalny świat"? Uważam, że od dzisięcioleci dzieci bawiły się i DARŁY pod domem, pod blokami, wyrosły na normalnych dorosłych ludzi, więc dlaczego ma taki dorosły rodzic zakazywac tego swojemu dziecku?
Lepiej posadzić dzieciaka przed komputerem i w sieci się wyżyje???
Poza tym rodzic to nie WŁAŚCICIEL dziecka!!! To jego opiekun! W demokratycznym państwie nikt dla nikogo nie jest właścicielem. Mogę być właścicielem psa, rzeczy lub mieszkania, ale nie dziecka- nawet jeżeli jestem jego rodzicem.
Taki normalny świat jest tam, gdzie społeczeństwo wzajemnie się szanuje i potrafi ze sobą współżyć.
Gdyby te dzieci wyrosły na normalnych ludzi, ich dzieci nie uprzykrzałyby życia innym ludziom, drąc się im pod oknami! Gdyby wyrośli na normalnych ludzi, nie pozwalaliby, aby Państwo miało większe prawa do wychowywania ich dziecka, niż oni sami. Wokół jest prawie sama nienormalność. M.in dzięki temu, że ludzie nie szanują współistnienia innych ludzi. Jedno wynika z drugiego, i na odwrót.
Nigdzie nie lepiej sadzać dzieciaka... chyba że ktoś chce. Bardziej chodzi mi o to, że lepiej usiąść z dzieciakiem, rozmawiać z nim, wychowywać, przekazywać zasady, a nie wypuścić na plac zabaw i niech się samo sobą zajmie. Rodzice fatalnie sprawdzają się w roli rodziców - na ogół.
I tak, rodzic to WŁAŚCICIEL dziecka. Jeśli jest inaczej, niech dziecko poradzi sobie bez niego, niech dziecko będzie w stanie podejmować decyzje bez niego. Celowo wmawia się ludziom, że są tylko opiekunami, by czuli się mniej odpowiedzialni. Gdy czują się mniej odpowiedzialni, wtedy Państwo urabia sobie dziecko po swojemu - na kolejne pokolenie ludu, który niby demokratycznie zagłosuje tak, jak Państwo zechce.
Sylwiaws (2014-06-05 11:11:35)
Ja nie mam tego problemu. Lubie mieć okna otwarte i dochodzą do Mnie rożne głosy. Moze jestem juz przyzwyczajona, bo mam droge i ciagły ruch samochodów. Ciągle karetki, straż pożarna lub trąbiący kierowcy....Odgłosy z zewnątrz już mnie nie ruszają.
Co do dzieci, to warto zejść do rodziców tych dzieci i przestawić jak sie sprawy mają. Upomnieć zawsze można. Jak powiesz im,ze nie przeszkadza Ci normalna zabawa ale za to przeszkadzają głupie odgłosy, to może rodzice się poczują do odpowiedzialność za zachowanie swoich dzieci. Czy coś tracisz? Nic. Najwyżej trochę hałasu.
Innego sposobu nie ma. Na Policje nie zgłosisz. Jeszcze możesz napisać petycje do spółdzielni o przeniesienie placu zabaw w inne miejsce, które będzie mniej uciążliwe dla mieszkańców.
Niestety, rodzice krzyczących dzieci są przekonani, że to normalne i dzieciom wolno. Co ciekawe, przy ojcach dzieci są bardziej ułożone niż przy matkach. Ojcowie zwracają uwagę, matki ignorują, dają przyzwolenie. To pewnie niemiłe dla dziecka, gdy jeden rodzic mówi co innego niż drugi i nie wie się, co wolno, czego nie, co jest dobre, co złe.