Zaczęło się planowanie, chodzenie do lekarza, zastanawianie się nad imieniem. Aż promieniałam ze szczęścia. Koniecznie chciałam urodzić w naszym mieście, w towarzystwie męża. Wyobrażałam sobie, jak to będzie urodzić naturalnie i wziąć tą Kruszynkę w ramiona... Zbliżała...