Droga Gorączko! 07.03.2012
Postanowiłam do Ciebie napisać, abyśmy w końcu wyjaśniły sobie pewne sprawy. Niedawno po raz pierwszy zostałam mamą. Od tego czasu już zdążyłaś zapukać do pokoju mojej córeczki. Najpierw cichutko, nieśmiało, ale potem rozgościłaś się na dobre. Domniemam zatem, że zapewne będziesz częstym, niestety nie proszonym, gościem w naszym domu. Tak więc skieruję do Ciebie parę słów, które racz mieć na uwadze!
W woli wstępu zacznę może od tego, że nie pozwolę Ci mnie obwiniać. Gdy tylko czuję Twój gorący oddech na ciele mojego dziecka, w głowie od razu zapala mi się czerwona lampka: to moja wina. Bo zimą mogłam małej nie brać na sanki, a latem zabronić jedzenia lodów. STOP! Już tak nie myślę. Koniec z szukaniem winnych. Dzieci chorują, chorowały i będą chorować. Tak jest świat urządzony. I każda mama dba o swoje dziecko najlepiej jak potrafi, więc przestań – Gorączko- wskazywać na mnie palcem i kiwać z politowaniem głową.
Ponadto, to że gorączkuje moje dziecko, to nie oznacza że zacznę i Ja się gorączkować. Nie dam Ci tej satysfakcji i nie wpadnę w panikę, chociaż trochę będę się stresować i martwić o zdrowie maluszka. Chociaż wiem, że pośpiech, nerwówka i gorąca atmosfera to klimaty, w których czujesz się najlepiej. Nie! Gdy się pojawisz, będę na spokojnie obserwowała swoje dziecko i postaram się racjonalnie ocenić sytuację, by podjąć odpowiednie kroki.
Och! Czemu się dziwisz? Myślałaś, że nie mam na Ciebie sposobu? Że jako młody rodzić OD RAZU pobiegnę do lekarza? Najpierw spróbuje sama stoczyć z Tobą walkę o zdrowie dziecka, dopiero gdy będzie taka potrzeba zasięgnę pomocy medycznej.
Więc co najpierw zrobię? Hmmm... Mogłabym to zachować w sekrecie, ale zdradzę Ci, żebyś wiedziała na co się piszesz. Najpierw zaczynam baczniej obserwować dziecko, zwracam uwagę na nietypowe zachowanie np. większą senność czy temperaturę ciała. Do pomiaru używam Wiem, że temperatura 37,0 czy 37,1 jest dla małych dzieci zupełnie normalna. Może się utrzymywać przez dłuższy czas i nie wymaga leczenia. Dla dorosłych jest to już stan podgorączkowy, ale dziecko jest zupełnie zdrowe. Stan podgorączkowy dla dziecka mieści się w granicach 37,2 - 38,0 wskazań termometra. Wtedy jeszcze nie podaję niczego. Jednak bacznie obserwuje każdy Twój ruch i czekam na rozwój sytuacji...Gdy temperatura osiąga 38,0 - 38,5 stosuję chłodne okłady. Biorę wilgotną gazę czy miłą w dotyku flanelkę i kładę na rozpalone czoło, policzki lub kark córeczki. Bywa, że to zbyt mało, aby Ciebie odstraszyć. Więc, gdy na termometrze widzę 38,5 stopnia Celsjusza przystępuję do ataku za pomocą leków. Tak, tak! I pewnie już cieszysz się, że małe dziecko od razu lek wypluje czy nie będzie chciało połknąć. Więc wiedz, że w moim apteczkowym arsenale są zarówno smakowe syropki (np. malinowy IBUM podaję je, gdy temperatura jest nie większa niż 39 st. - wiem że maluszek jest w stanie przełknąć), a gdy temp. osiąga więcej niż 39 to daję dziecku czopka do tyłeczka (nie jest to zbyt miłe, ale zazwyczaj skuteczne). Dawkę leku zawsze dobieram do wieku maluszka i jego masy ciała. Pamiętam także, aby lek podawać systematycznie np. co 8 h, nawet w nocy. Gdy jesteś wyjątkowo uparta i temp. dalej leci w górę, wówczas dzwonię do lekarza i słucham jego opinii. Także wymioty, biegunka i drgawki to niepokojące symptomy, które konsultuję z lekarzem.
Oprócz medykamentów staram się, aby dziecko dużo piło. Maluch mocno się poci, dlatego nawodnienie jest bardzo ważne. Herbatka malinowa, soczki czy chociażby przegotowana woda to coś co mały brzuszek przyjmie. Dbam także o odpowiednią temperaturę w pokoju, aby nie było zbyt gorąco.
I fakt, że rozgościłaś się wygodnie w łóżeczku mojej córeczki nie oznacza, że zepsułaś nam zabawę. Bo my bawimy się z Oleńką dalej i dużo się przytulamy :) I wcale nie przestraszyłaś mojej małej Olci! Nawet nie wiesz jaką jest dzielną dziewczynką. Bywa, że urządzamy sobie w łóżku mini-szpital i leczymy Olkę i misia. Najpierw Miś ma mierzoną temp, potem Ola. Najpierw syropek dla Misia, potem dla Oli itp. Widzisz nawet chorobę można oswoić.
Ufff...No to się rozpisałam... Żeby Ci tak całkiem smutno nie było to dodam tylko, że jest jeden plus Twojej niespodziewanej obecności: organizm podwyższając temperaturę aktywuje w ten sposób siły obronne organizmu, aby w ten sposób zwalczyć powód pojawienia się Gorączki. A przybyć możesz z wielu powodów: przegrzanie, wysiłek, ząbkowanie czy stres... Taaa, dla Ciebie każdy pretekst jest dobry, by choćby na chwilę wpaść i zrobić zamieszanie. Jednak pamiętaj: miej się na baczności! Bo kiedy przychodzisz do dziecka to wiedz, że trafiłaś na godnego przeciwnika w postaci zatroskanego rodzica, który jest w stanie zrobić wszystko, aby pomóc swojemu dziecku (pewnie gdyby mógł to zawarłby z Tobą pakt na wyłączność, byle tylko uchronić swoją pociechę).
Gorrrrrąco pozdrawiam
Mama Oleńki