Mój Beti mnie dziś ''zastrzelił''.... Ale napiszę po koleji.... Idę sobie w ogródku, Beti gdzieś tam się kręci koło mnie... Raptem wchodzi przede mnie i swoim cielskiem zagradza mi drogę...Ja chcę przejść, on nie chce mnie przepuścić.... Normalnie zgłupiałam, bo nigdy tak się nie zachowywał.... Znów zrobiłam krok, aby przejść, żeby on sie przesunął... A on ani drgnie.... Więc stoję i się rozglądam... A tu raptem przed Beti wąż sobie pełznie.... Matko, gdyby Beti mnie nie zatrzymał, pewnie bym weszła na tego węża!!!!!!!! Ależ miałam stracha!!!!!
Normalnie jeszcze w szoku jestem.... Wąż sobie odpełznął, a Beti mnie puścił i zachowywał się już ''normalnie''..... Chyba bym zeszła na zawał, jakbym stanęła na tekie pełzające paskudztwo!!!!!! ój dzielny Beti dostał w nagodę dużą kość!!!!!
Co, jak co,ale takiego zachowania mojego psa bym się nie spodziewała:))))