Kochani mamy do dyspozycji 100zł. Trzeba zrobić zakupy na 5 dni dla 3 osobowej rodziny. Coś do picia, obiady, kolacje. Jaki macie pomysł na rozdysponowanie tej kwoty?
Da się?
10 czerwca 2011 23:58 | ID: 557179
Kurczę, mój mąż jest tak wybredny, że 2 dni pod rząd nie zje tego samego, dodatkowo klusek czy pierogów czyli to co mączne prawie nigdy nie je (bo jak mówi to zapychacze), mięsa z kawałkiem tłuszczu też nie zje. Lubi chude i oryginalne potrawy,
U mnie podobnie. Tylko mięsko i mięsko, a najlepiej z sałatką, codziennie są świeże warzywa. Ziemniaków nie jemy zupełnie, a prawie nic mącznego nie lubi. Placki ziemniaczane, kopytka - w życiu! Ewentualnie z nie-mięsnych rzeczy to naleśniki. Ja z kolei nie znoszę jajek, więc proste i tanie dania typu jajko sadzone+ziemniaki+kefir odpada (kefiru też nie znoszę). Muszę się zastanowić dobrze nad jakimiś obiadkami nowymi. Póki co króluje u nas mięso z warzywami, risotto, chińszczyzna. I do tego wszystkiego mięso! A u nas mięso cholernie drogie
11 czerwca 2011 00:00 | ID: 557185
A, i co do warzyw - ogródka nie mamy, wszystko muszę kupować. Także nic nie zaoszczędzę ani na własnej kurce, ani własnym mleczku ani na niczym własnym
11 czerwca 2011 08:39 | ID: 557341
Dzień dobry. Z tym całym kurczakiem nie pomyślałam, "Panowie" niestety jedzą tylko piersi i udka i "broń Boże" gotowane. Dlatego kupuję w częściach. Ale dla oszczędności trzeba spróbować. Powycinać co się da a z kości wywar. Dzięki za pomysł.
11 czerwca 2011 10:25 | ID: 557404
Co jak co ale na jedzeniu nie potrafiłabym oszczędzać. Nie potrafiłabym jeść np 3 dni tego samego, że już nie wspomnę o swoim Mężu. Czasem jak mam cos wyjątkowo dobrego to zdarza się, że jem dwa dni to samo (ale dla Męża zawsze muszę wtedy ugotować coś jeszcze). Mogłabym przez cały rok nie kupować sobie nowych ubrań, kosmetyków, zrezygnować z fryzjera, czy cokolwiek innego ale nie wyobrażam sobie ograniczeń w zakupach z jedzeniem. Pewnie gdyby mnie życie do tego zmusiło to też bym potrafiła za 100 zł wyżywić rodzinę w tydzień (pewnie tak czy inaczej mi się to zdarza bo 100 zł to wcale nie tak mało, zwłaszcza w sezonie kiedy warzywa i owoce są tanie).
11 czerwca 2011 12:39 | ID: 557473
Dzień dobry. Z tym całym kurczakiem nie pomyślałam, "Panowie" niestety jedzą tylko piersi i udka i "broń Boże" gotowane. Dlatego kupuję w częściach. Ale dla oszczędności trzeba spróbować. Powycinać co się da a z kości wywar. Dzięki za pomysł.
Ja zawsze kupuję całe kurczaki i ta w miarę duże. Duże piersiny na trzy osoby w zupełniści wystarczają na obad , nogi do pieca ze skrzydełkami i do tego pyszny rosołek.
11 czerwca 2011 12:45 | ID: 557477
U nas zawsze zupa jest na dwa dni i nie widze w tym nic złego!
Nie wyobrażam sobie marnowania pół garnka zupy i wylewania jej!
Wiadomo, ze 3-osobowa rodizna nie zje całego garnak zupy na jedno posiedzenie, więc w ten sposób nie tylko oszczęzam, ale i w pewien sposób okazuję szacunek do jedzenia i ciężko zarobionych pieniedzy.
Dzis burgery rybne: 3, 80, ziemniaki kupione wcześniej (zwykle jednorazówka starcza na cały tydzień), kapusta kiszona 4 zł za kg (wiec bedzie jeszcze na poniedzielny obiad) i sosik akurat z paczuskzi dzisiaj - 2 zł.
11 czerwca 2011 12:51 | ID: 557481
U nas zawsze zupa jest na dwa dni i nie widze w tym nic złego!
Nie wyobrażam sobie marnowania pół garnka zupy i wylewania jej!
Wiadomo, ze 3-osobowa rodizna nie zje całego garnak zupy na jedno posiedzenie, więc w ten sposób nie tylko oszczęzam, ale i w pewien sposób okazuję szacunek do jedzenia i ciężko zarobionych pieniedzy.
Dzis burgery rybne: 3, 80, ziemniaki kupione wcześniej (zwykle jednorazówka starcza na cały tydzień), kapusta kiszona 4 zł za kg (wiec bedzie jeszcze na poniedzielny obiad) i sosik akurat z paczuskzi dzisiaj - 2 zł.
Ja również tak robie, tym bardziej ze mój mąż bardzo lubi zupy.
A ja dzis na obiadek do babci ale na jutro robie:
rosół: porcja rosołowa- 0,99 zł
warzywa mam, makaron nitki - 1,60 zł
drugie danie:
ziemniaki młode - 2,00 zł/kg
ogórki zielone - 2,40
koperek mam, 2 udka 4,40
A zostanie mi rosołek to w poniedziałek zrobię zupę pomidorową:)
11 czerwca 2011 12:57 | ID: 557485
U nas zawsze zupa jest na dwa dni i nie widze w tym nic złego!
Nie wyobrażam sobie marnowania pół garnka zupy i wylewania jej!
Wiadomo, ze 3-osobowa rodizna nie zje całego garnak zupy na jedno posiedzenie, więc w ten sposób nie tylko oszczęzam, ale i w pewien sposób okazuję szacunek do jedzenia i ciężko zarobionych pieniedzy.
Dzis burgery rybne: 3, 80, ziemniaki kupione wcześniej (zwykle jednorazówka starcza na cały tydzień), kapusta kiszona 4 zł za kg (wiec bedzie jeszcze na poniedzielny obiad) i sosik akurat z paczuskzi dzisiaj - 2 zł.
Nikt nie powiedział, że ja wylewam zupę :) Po prostu gotuję w małym garnuszku tak, żeby starczyło jej na jeden dzień :) Chyba, ze gotuję moją ulubioną i wiem, ze z przyjemnością ją zjem dnia następnego. Rosół też zawsze gotuję w większym garnku, bo jest później wykorzystany na zupę dnia następnego :)
Wcale nie mówię, że jest złego coś w gotowaniu na dwa czy trzy dni z góry. Zwłaszcza jak się pracuje i jest to też przy okazji wygodne. Ja wolę po prostu ugotować mniej i wcale nie są to Bóg wie jakie wyszukane i drogie potrawy. Jednego dnia może być jajko sadzone z kaszą gryczaną i ogórkiem małosolnym albo kiszonym, drugiego dnia zupa botwinka (pęczek botwinki kosztuje 1,29), trzeciego dnia prażonki z kefirkiem, czwartego udka z kurczaka pieczone w rękawie z młodymi ziemniaczkami lub kaszą, piątego dnia ryba gotowana na parze z frytkami. A na śniadanka uwielbiam pasty do kanapek (można je zrobić samemu lub kupić w Biedronce lub Lidlu za 1,69), do tego jakieś pomidorki, ogórki, 20 dkg wędlinki, pasztecik z kogucikiem, dżem, chleb, czy bułki. Myślę, ze by to wystarczyło na 5 dni i ze 100 zł jeszcze by zostało ;)
11 czerwca 2011 12:59 | ID: 557487
Tak dla przykładu jeden obiad na trzy dni w kilku odsłonach:
1.schabowy tradycyjny+ziemniaki+surówka
2.schabowy(ciągle ten sam)z jajkiem sadzonym na wierzchu albo podsmażoną pieczarką z cebulką na to plaster sera i zapiec
3.schabowy w sosie myśliwskim+"kluski kładzione"+surówka
1.gulasz z kaszą
2.zupa gulaszowa z ziemniakami lub kluskami"kładzionymi"
1.mielone tradycyjne
2.mielone w sosie dowolnym
3.Te same mielone w sosie tylko rozdrobnione jako sos do spaghetti
11 czerwca 2011 13:06 | ID: 557493
Tak dla przykładu jeden obiad na trzy dni w kilku odsłonach:
1.schabowy tradycyjny+ziemniaki+surówka
2.schabowy(ciągle ten sam)z jajkiem sadzonym na wierzchu albo podsmażoną pieczarką z cebulką na to plaster sera i zapiec
3.schabowy w sosie myśliwskim+"kluski kładzione"+surówka
1.gulasz z kaszą
2.zupa gulaszowa z ziemniakami lub kluskami"kładzionymi"
1.mielone tradycyjne
2.mielone w sosie dowolnym
3.Te same mielone w sosie tylko rozdrobnione jako sos do spaghetti
Bardzo pomysłowe :) myślę, że nawet u mojego Męż by takie "kulinarne myki" przeszły ;)
11 czerwca 2011 13:16 | ID: 557500
Jesli ja mam mielone, to mam tez trzy obiady.
1. mielone tradycyjne
2. mielone na drugi dzień z w sosie.
3. gałki w żurku
Na to mi potrzeba około 1kg mięsa.
I ogólnie to z całą świadomością mówię, że najtańsze obiady, to są mięsne.i Najdłużej po nich jest się sytym.
11 czerwca 2011 13:30 | ID: 557512
A u mnie dzisiaj leczo:
kiełbasa gospodarza 4,99
papryka mix 3,49
cukinia 1,27
pieczarki 3,97
czyli obiad za 13,72
kawałek boczku, pomidory, cebulę i oliwę do podduszenia całości mam(ale nawet jeśli bym nie miała, to myślę, ze jakby się dobrze postarać to by się można w 20 zł zamknąć - oliwę można zastąpić margaryną)
A, że leczo uwielbiam, to z pewnością ze smakiem zjem go też jutro :D
11 czerwca 2011 14:29 | ID: 557536
Ja dziś zrobiłam dużżżeee zakupki i wyszło 160 zł
Myślę, że na całe 7 dni lub więcej powinno starczyć, zaraz zrobię budżet w zakładce profilu, odliczę słodkie, chemię i środki czystości na inną listę i zobaczę ile za samo jedzenie wyszło,
Ale kupiłam 2 kurczaki, z tego mogą wyjść nawet i 2 *schabowe na obiad, oprócz tego nóźki albo skrzydełka itp, na zapas będzie, bo nie będziemy tak szaleć w jeden tydzień
Kupiłam kalafiorek- tani był 1.99- więc będzie jeden dzień lub nawet 2 zupka kalafiorowa i na sałatkę do obiadu zostawię troszkę, zawsze można usmażyć w bułce tartej
11 czerwca 2011 15:19 | ID: 557554
Ja dziś zrobiłam dużżżeee zakupki i wyszło 160 zł
Myślę, że na całe 7 dni lub więcej powinno starczyć, zaraz zrobię budżet w zakładce profilu, odliczę słodkie, chemię i środki czystości na inną listę i zobaczę ile za samo jedzenie wyszło,
Ale kupiłam 2 kurczaki, z tego mogą wyjść nawet i 2 *schabowe na obiad, oprócz tego nóźki albo skrzydełka itp, na zapas będzie, bo nie będziemy tak szaleć w jeden tydzień
Kupiłam kalafiorek- tani był 1.99- więc będzie jeden dzień lub nawet 2 zupka kalafiorowa i na sałatkę do obiadu zostawię troszkę, zawsze można usmażyć w bułce tartej
I zauważyłam na czym mogę zaoszczędzić, może to kilka groszy, ale te kilka groszy razy kilka razy wizyta w markecie i się zbiera- reklamówki jednorazowe
Na samo jedzonko bez herbat, kaw, kakao, cytryn itp- 103,00 zł- zobaczę na ile to starczy, mam nadzieję, że ciut dłużej niż 5 dni
11 czerwca 2011 19:12 | ID: 557754
U nas zawsze zupa jest na dwa dni i nie widze w tym nic złego!
Nie wyobrażam sobie marnowania pół garnka zupy i wylewania jej!
Wiadomo, ze 3-osobowa rodizna nie zje całego garnak zupy na jedno posiedzenie, więc w ten sposób nie tylko oszczęzam, ale i w pewien sposób okazuję szacunek do jedzenia i ciężko zarobionych pieniedzy.
Dzis burgery rybne: 3, 80, ziemniaki kupione wcześniej (zwykle jednorazówka starcza na cały tydzień), kapusta kiszona 4 zł za kg (wiec bedzie jeszcze na poniedzielny obiad) i sosik akurat z paczuskzi dzisiaj - 2 zł.
Nikt nie powiedział, że ja wylewam zupę :) Po prostu gotuję w małym garnuszku tak, żeby starczyło jej na jeden dzień :) Chyba, ze gotuję moją ulubioną i wiem, ze z przyjemnością ją zjem dnia następnego. Rosół też zawsze gotuję w większym garnku, bo jest później wykorzystany na zupę dnia następnego :)
Wcale nie mówię, że jest złego coś w gotowaniu na dwa czy trzy dni z góry. Zwłaszcza jak się pracuje i jest to też przy okazji wygodne. Ja wolę po prostu ugotować mniej i wcale nie są to Bóg wie jakie wyszukane i drogie potrawy. Jednego dnia może być jajko sadzone z kaszą gryczaną i ogórkiem małosolnym albo kiszonym, drugiego dnia zupa botwinka (pęczek botwinki kosztuje 1,29), trzeciego dnia prażonki z kefirkiem, czwartego udka z kurczaka pieczone w rękawie z młodymi ziemniaczkami lub kaszą, piątego dnia ryba gotowana na parze z frytkami. A na śniadanka uwielbiam pasty do kanapek (można je zrobić samemu lub kupić w Biedronce lub Lidlu za 1,69), do tego jakieś pomidorki, ogórki, 20 dkg wędlinki, pasztecik z kogucikiem, dżem, chleb, czy bułki. Myślę, ze by to wystarczyło na 5 dni i ze 100 zł jeszcze by zostało ;)
Aniuś, ja Ci niczego nie zarzucam:)
To super, że Ty nie wylewasz, nie marnujesz jedzenia, ale znam mnóstwo osób, które tak właśnie robią. I uważam to za strasznie bezmyślne!
11 czerwca 2011 19:58 | ID: 557796
Gotowanie na 2 dni to u mnie prawie norma . Jesteśmy z mężem tylko we dwoje i trudno zawsze gotować w małych ilościach . Jeśli zostanie mi zupa jarzynowa - dodaję do niej koncentrat barszczu lub ugotowane i starte buraczki - mam wtedy barszcz ukraiński . Fasolkę po bretońsku wykorzystuję do zupy fasolowej . Jeśli usmażę za dużo placków ziemniaczanych - kroję te pozostałe potem w paseczki , podsmażam na patelni i wbijam do nich jajka - pycha ...
11 czerwca 2011 20:14 | ID: 557800
Ja dziś zrobilam zakupy, uzupełniłam zapasy jak co weekend. wydałam chyba z 150zł. Mam chwilę czasu, sporzadzę sobie menu.
11 czerwca 2011 20:16 | ID: 557802
Gotowanie na 2 dni to u mnie prawie norma . Jesteśmy z mężem tylko we dwoje i trudno zawsze gotować w małych ilościach . Jeśli zostanie mi zupa jarzynowa - dodaję do niej koncentrat barszczu lub ugotowane i starte buraczki - mam wtedy barszcz ukraiński . Fasolkę po bretońsku wykorzystuję do zupy fasolowej . Jeśli usmażę za dużo placków ziemniaczanych - kroję te pozostałe potem w paseczki , podsmażam na patelni i wbijam do nich jajka - pycha ...
Kurcze, swietny patent Alinko! Muzę wypróbować!
A aj robię kotleciki z czerstwego chleba albo obtaczam go w jajku i smażę a potem zajadam z keczupem:)
11 czerwca 2011 20:19 | ID: 557804
Gotowanie na 2 dni to u mnie prawie norma . Jesteśmy z mężem tylko we dwoje i trudno zawsze gotować w małych ilościach . Jeśli zostanie mi zupa jarzynowa - dodaję do niej koncentrat barszczu lub ugotowane i starte buraczki - mam wtedy barszcz ukraiński . Fasolkę po bretońsku wykorzystuję do zupy fasolowej . Jeśli usmażę za dużo placków ziemniaczanych - kroję te pozostałe potem w paseczki , podsmażam na patelni i wbijam do nich jajka - pycha ...
Kurcze, swietny patent Alinko! Muzę wypróbować!
A aj robię kotleciki z czerstwego chleba albo obtaczam go w jajku i smażę a potem zajadam z keczupem:)
Jak te kotleciki się robi z czerstwego chleba? Bo nam zawsze za dużo chleba zostaje...
Ile można jeść chleb w jajku:-)
Może ktoś będzie miał jeszcze jakiś pomysł?
Dobrze też jest jak jest w domku piesek, zje wszystkie skórki, resztki
11 czerwca 2011 20:22 | ID: 557806
Aguśka chleb kruszysz na kawałeczki zalewasz ciepłym mlekiem lub bulionem, odstawiasz na troche.
Potem odciskasz. Ugniatasz na masę. Dodjaesz 1 jajko i cebulkę, przyprawy/ No i smażysz na oleju. Pyszne z keczupem, ale moz ebyć też z sosami, surówkami.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.