Kolor dowolny, byle nie różowy, bo mój syn Jędrzej mógłby się zmartwić ;)
Mój syn we wrześniu pójdzie już do drugiej klasy :)
W mojej rodzinie niestety było sporo otyłych osób, i ja również w ostatnich latach zaczęłam przybierać na wadzę. Dlatego też postanowiłam ustrzec przed tym mojego syna. Ja sama już w podstawówce unikałam lekcji WF, ale tyć zaczęłam dopiero w wieku 26 lat.
Ponieważ wiedziałam, że syn uwielbia pływać zachęcałam go do zdawania do klasy sportowej, akurat w pobliżu domu mamy taką szkołę. Padło na pływanie, bo to jedna z nielicznych aktywności która i mi sprawia radość i mogliśmy razem dodatkowo trenować. Uważam, że był to strzał w dziesiątkę. Może oczami wyobraźni chciałabym go widzieć zdobywającego medale w tej dyscyplinie, ale cel który mi przyświecał był zgoła inny. Chciałam, żeby ćwiczył, lubił sport, a przede wszystkim miał pasję, zamiast siedzieć godzinami przed telewizore czy komputerem. Udało się. Bo łącznie wf i zajęć sportowych mieli w pierwszej klasie 9h, uważam że to dużo jak na siedmiolatków, a mimo to jak przychodził weekend słyszałam "chcę iść na basen" :)
Zamiłowanie do sportu postanowiłam wykorzystać i przekuć w radość z jedzenia dobrych, zdrowych, smacznych dań. W końcu sportowiec musi wiedzieć co jeść :)
Nie jest to świat bez wad różowy i kolorowy, ponieważ nie raz moje dziecko zjadło mleczną bułkę, kinder kanapkę czy wypiło kubusia, ale uważam że nie od razu Rzym zbudowano i metodą małych kroczków dojdziemy do celu.
Moje dziecko nie pije napojów gazowanych, ani nie je czipsów, ponieważ nie ma tego w domu.
Niestety poniewż kocham czekoladę widzę jak i on uwielbia Nutellę, Ptasie Mleczko czy czekoladowe draże. Tu jest jeszcze przed nami dużo do zrobienia, ale...
- do szkoły przez cały rok pakowałam mu sok Kubuś i butelkę wody mineralnej. Niedawno gdy wrócił z wakacji na Helu oznajmił, że on już nie lubi Kubusia i chce pić tylko wodę. Uważam, że to jest sukces, i tu metodą małych kroków osiągnęliśmy zdrowy cel :)
- syn korzysta z akcji "Owoce i warzywa w szkole", więc dostaje tam jabłka, gruszki, marchewki, rzodkiewki itp. i wiecie co! To cego by nie zjadł w domu tam je, bo jedzą to również jego koledzy.
- dodatkowo zazwyczaj dostaje 2 kanapki (coraz częściej na bazie ciemnego pieczywa, z wędliną drobiową i ogórkiem). W odróżnieniu ode mnie (ja kocham pomidory), mój syn nałogowo zjada ogórki ;)
- na deser w szkole dostaje również kaszkę manną lub jogurt
Może daleko nam do wymyślnych śniadań, ale wiem że wtedy moje dziecko ich nie zjada. Dlatego stawiam na metodę małych kroczków i wprowadzania pojedyńczo coraz to nowszych elementów zdrowego menu. Wówczas łatwiej jest się mojemu dziecku przełamać :)