Ewelinko jak ja Ci zazdroszczę, że już spowrotem u siebie...
A u nas postępy w remoncie jak najbardziej widoczne, ale jeszcze z dobry miesiąc roboty, a potem ogarniania więc myślę, że powró na połowę września jest dopiero realny. Ale już ładnie się robi więc się cieszę :)
Co do BLW to jednak się nie zdecydowałam. Tzn. częściowo wprowadziłam. Na obiad Blaneczka siada do swojego fotelika i albo nakłuwam jej kawałki mięska na widelec i sama sobie pakuje tym widelcem do buzi, albo daję jej większy kawałek do łapki i sama je. Z ziemniakami jest trochę gorzej, bo w rączce się strasznie kruszą, ale przemycam zawsze pod mięskiem :P i odpukać metoda ta się sprawdza - Blanka odzyskała apetym a nawet zaczęła w ciągu dnia przychodzić do kucni, wołać AMM i pokazywać na sucharki (ostatnio to jej ulubiona przekąska :)) W odzsykaniu apetyty może też pomogło, że ząbek się w końcu wybił. Tak więc moje dziecię stało się posiadaczką dziewiątego zęba - dolna, lewa czwórka :)
Paula u nas pies tez już ucieka jak widzi tylko, że taka rozpędzona Blanka się do niego zbliża :p
A weekend mieliśmy super udany. Zwłaszcza niedzielę. Ja do południa pojechałąm się trochę wypocić na aerobiku, a moje bąki w tym czasie spały 2,5 h. Potem skoczyliśmy sobie do Castoramy fugi wybrać, potem na cmentarz prababcię odwiedzić, na obiadek do wietnamskiej kanjpki - tam Blaneczka ustawiała krzesła przy wszystkch stolikach, a na koniec na spacer do Myślęcinka. A tam obowiązkow plac zabaw i wspinaczka ze wszystkimi dziećmi po drewnianych domkach :P Blaneczka tak się wymęczyła, że padła nam w samochodzie w dordze powrotnej :)
Daria fajnie, że się odezwałaś :)
Dobra, już nie zanudzam :) Miłego poniedziałku :)