Mamusie z terminem na Styczeń - Luty 2013
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Zapraszam przyszłe mamusie, których dzidzie urodzić się mają w styczniu/lutym 2013 do rozmów na tematy wszelkie:).
Ja sama tydzień temu się dowiedziałam, że ponownie zostanę mamą:)! I mój termin wypada na 17 lutego 2013.
- Zarejestrowany: 19.03.2012, 10:48
- Posty: 173
Dużo myślałam na temat tego mojego lekarza... Najchętniej poszłabym do swojego dawnego prywatnie, bo zbliża się tydzień kiedy wykonuje się badanie NT, a to wyklucza (lub potwierdza) wady genetyczne dziecka... a tak chodząc na NFZ będę żyć w niepewności aż do porodu. Z drugiej jednak strony czy będę wiedzieć wcześniej czy nie to dzieciątko urodzi się takie jakie ma byc i nic się wcześniej nie poradzi... I tak kotłują się we mnie sprzeczne emocje, myśli biją się ze sobą... Wiem też, że za te pieniążki jakie trzeba wydać prywatnie możemy dokończyć pokoj dla chłopców na poddaszu. To tymbardziej ważne, że w lutym przybędzie nowa istotka i ona też musi mieć swój kąt. A najmłodszy jak narazie pomieszkuje z nami w sypialni :) Trzeba mu kupić bardziej "dorosłe" łóżko, bo to drewniane musi posłużyć jeszcze maleństwu :) i tak gdzie by nie spojrzeć tam piętrzą się wydatki... tak więc rozsądnie podchodząc do sprawy należałoby chodzić dalej na NFZ... w głowie jednak zostaje to jak byłam traktowana przez prywatnego lekarza, jak mogłam z nim porozmawiać, wykluczyć swoje obawy, być traktowana godnie i indywidualnie...
Tak bardzo mnie boli w dzisiejszych czasach fakt, że czy się chce czy nie, wszystko oparte jest na finansach...
- Zarejestrowany: 08.07.2012, 14:53
- Posty: 454
Jasne i polityka jest "prorodzinna"...brak słów. Nie mówiąć już o pracy, np. u mnie, jesli pojawia się info o drugiej ciąży, to patrzą na to baaaardzo krzywym wzrokiem. A społeczeństwo się starzeje...
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
Dużo myślałam na temat tego mojego lekarza... Najchętniej poszłabym do swojego dawnego prywatnie, bo zbliża się tydzień kiedy wykonuje się badanie NT, a to wyklucza (lub potwierdza) wady genetyczne dziecka... a tak chodząc na NFZ będę żyć w niepewności aż do porodu. Z drugiej jednak strony czy będę wiedzieć wcześniej czy nie to dzieciątko urodzi się takie jakie ma byc i nic się wcześniej nie poradzi... I tak kotłują się we mnie sprzeczne emocje, myśli biją się ze sobą... Wiem też, że za te pieniążki jakie trzeba wydać prywatnie możemy dokończyć pokoj dla chłopców na poddaszu. To tymbardziej ważne, że w lutym przybędzie nowa istotka i ona też musi mieć swój kąt. A najmłodszy jak narazie pomieszkuje z nami w sypialni :) Trzeba mu kupić bardziej "dorosłe" łóżko, bo to drewniane musi posłużyć jeszcze maleństwu :) i tak gdzie by nie spojrzeć tam piętrzą się wydatki... tak więc rozsądnie podchodząc do sprawy należałoby chodzić dalej na NFZ... w głowie jednak zostaje to jak byłam traktowana przez prywatnego lekarza, jak mogłam z nim porozmawiać, wykluczyć swoje obawy, być traktowana godnie i indywidualnie...
Tak bardzo mnie boli w dzisiejszych czasach fakt, że czy się chce czy nie, wszystko oparte jest na finansach...
Doskonale rozumiem, chciałiby się żyć spokojnie i godnie, móc normalnie pracować, posłać dziecko do żłobka a tu...zonk- nie dostaliśmy miejsca w żłobku bo zabrakło punktów, nie mamy kuratora, jesteśmy pełna rodziną...a za to się nie dostanie dodatkowych punkcików, więc do pracy wrócić nie mogłam bo przecież ktoś musi się synkiem zajmować. Nie dziwie się że ludzie kobinują jak mogą...
Tyle się mówi o powrotach mam do pracy- jedno wielkie ble ble ble- wracasz po wychowawczym i...dostajesz wypowiedzenie.
Jestem zmęczona tym PRORODZINNYM BEŁKOTEM który niestety niewiele daje zainteresowanemu podmiotowi...
Jak się dziś czujecie? Czy ostatnie upały Wam nie dokuczały za bardzo? Ja lubie upały ,ale niestety puchnę...
- Zarejestrowany: 06.12.2011, 07:26
- Posty: 282
Byłam u lekarza z NFZ i dostałam skierowanie na bezpłątne badania genetyczne. Bez powodu ot tak. Może i u was jest taka możliwość?
Co do lekarzy są różni.
Przy pierwszej ciąży trafiłąm ne rewelacynją lekarkę, dała mi swój prywatny numer telefonu i mogłam do niej dzwonić nawet w środku nocy z czeko korzystałam :D
Druga ciąża już lekarz nie miał ze mną takiego kontaktu jednak mogłąm z nim normalnie o wszystkim porozmawiać.
Może poszukajcie innego lekarza? Bo ja jeszcze na takiego mruka bez litości jak piszecie nie trafiłam a wszystkie ciąże miałam na NFZ
- Zarejestrowany: 08.07.2012, 14:53
- Posty: 454
Ech,to miałaś szczęście,ja sie zawiodłam juz w okresie starań o dziecko i never NFZ !
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Dużo myślałam na temat tego mojego lekarza... Najchętniej poszłabym do swojego dawnego prywatnie, bo zbliża się tydzień kiedy wykonuje się badanie NT, a to wyklucza (lub potwierdza) wady genetyczne dziecka... a tak chodząc na NFZ będę żyć w niepewności aż do porodu. Z drugiej jednak strony czy będę wiedzieć wcześniej czy nie to dzieciątko urodzi się takie jakie ma byc i nic się wcześniej nie poradzi... I tak kotłują się we mnie sprzeczne emocje, myśli biją się ze sobą... Wiem też, że za te pieniążki jakie trzeba wydać prywatnie możemy dokończyć pokoj dla chłopców na poddaszu. To tymbardziej ważne, że w lutym przybędzie nowa istotka i ona też musi mieć swój kąt. A najmłodszy jak narazie pomieszkuje z nami w sypialni :) Trzeba mu kupić bardziej "dorosłe" łóżko, bo to drewniane musi posłużyć jeszcze maleństwu :) i tak gdzie by nie spojrzeć tam piętrzą się wydatki... tak więc rozsądnie podchodząc do sprawy należałoby chodzić dalej na NFZ... w głowie jednak zostaje to jak byłam traktowana przez prywatnego lekarza, jak mogłam z nim porozmawiać, wykluczyć swoje obawy, być traktowana godnie i indywidualnie...
Tak bardzo mnie boli w dzisiejszych czasach fakt, że czy się chce czy nie, wszystko oparte jest na finansach...
Doskonale rozumiem, chciałiby się żyć spokojnie i godnie, móc normalnie pracować, posłać dziecko do żłobka a tu...zonk- nie dostaliśmy miejsca w żłobku bo zabrakło punktów, nie mamy kuratora, jesteśmy pełna rodziną...a za to się nie dostanie dodatkowych punkcików, więc do pracy wrócić nie mogłam bo przecież ktoś musi się synkiem zajmować. Nie dziwie się że ludzie kobinują jak mogą...
Tyle się mówi o powrotach mam do pracy- jedno wielkie ble ble ble- wracasz po wychowawczym i...dostajesz wypowiedzenie.
Jestem zmęczona tym PRORODZINNYM BEŁKOTEM który niestety niewiele daje zainteresowanemu podmiotowi...
Jak się dziś czujecie? Czy ostatnie upały Wam nie dokuczały za bardzo? Ja lubie upały ,ale niestety puchnę...
No właśnie, dlatego po macierzyńskim wróciłam do pracy i nawet teraz pracuję, bo chcę mieć dokąd wrócić...A wolałabym z małym posiedzieć...
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Dużo myślałam na temat tego mojego lekarza... Najchętniej poszłabym do swojego dawnego prywatnie, bo zbliża się tydzień kiedy wykonuje się badanie NT, a to wyklucza (lub potwierdza) wady genetyczne dziecka... a tak chodząc na NFZ będę żyć w niepewności aż do porodu. Z drugiej jednak strony czy będę wiedzieć wcześniej czy nie to dzieciątko urodzi się takie jakie ma byc i nic się wcześniej nie poradzi... I tak kotłują się we mnie sprzeczne emocje, myśli biją się ze sobą... Wiem też, że za te pieniążki jakie trzeba wydać prywatnie możemy dokończyć pokoj dla chłopców na poddaszu. To tymbardziej ważne, że w lutym przybędzie nowa istotka i ona też musi mieć swój kąt. A najmłodszy jak narazie pomieszkuje z nami w sypialni :) Trzeba mu kupić bardziej "dorosłe" łóżko, bo to drewniane musi posłużyć jeszcze maleństwu :) i tak gdzie by nie spojrzeć tam piętrzą się wydatki... tak więc rozsądnie podchodząc do sprawy należałoby chodzić dalej na NFZ... w głowie jednak zostaje to jak byłam traktowana przez prywatnego lekarza, jak mogłam z nim porozmawiać, wykluczyć swoje obawy, być traktowana godnie i indywidualnie...
Tak bardzo mnie boli w dzisiejszych czasach fakt, że czy się chce czy nie, wszystko oparte jest na finansach...
No właśnie, wydatków coraz więcej, a pensje jakoś nie rosną...:/ Dlatego też zostaję przy NFZ póki co.
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Byłam u lekarza z NFZ i dostałam skierowanie na bezpłątne badania genetyczne. Bez powodu ot tak. Może i u was jest taka możliwość?
Co do lekarzy są różni.
Przy pierwszej ciąży trafiłąm ne rewelacynją lekarkę, dała mi swój prywatny numer telefonu i mogłam do niej dzwonić nawet w środku nocy z czeko korzystałam :D
Druga ciąża już lekarz nie miał ze mną takiego kontaktu jednak mogłąm z nim normalnie o wszystkim porozmawiać.
Może poszukajcie innego lekarza? Bo ja jeszcze na takiego mruka bez litości jak piszecie nie trafiłam a wszystkie ciąże miałam na NFZ
Ja też idę na USG genetyczne, ale mi od razu ginka dała, bo pracuję na Radiologii. Oczywiście jestem odsunięta od miejsc gdzie jest promieniowanie i się tam nie zbliżam. Ale mimo to, tak w razie co mnie skierowała i się z tego bardzo cieszę.
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
odnośnie genetycznego USG, w poprzedniej ciąży miałam w standardzie na NFZ z tym ,że najważniejsze wady i tak zauważyli dopiero w 37 tc...a do 37tc wszystko niby było w porządku- nigdy tego nie pojmę...
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
A aktualny lekarz o nic nie pyta, niczego nie słucha i co wizytę pyta czy jestem w ciąży...czekam na wizytę u mojej gin...oj...nawet nie zapytał czy miałam jakieś problemy w poprzedniej ciąży-NIC.
Moja gin też przyjmuje na nfz z tym ,że czeka sie długo na wizytę -ale jest skrupulatna i słucha...
- Zarejestrowany: 23.06.2012, 12:37
- Posty: 116
ja też puchnę...
co do gin na nfz mam jednego fajnego, ale jednak chodzę prywatnie.
dziewczynki biorę udzial w konkursie, jak macie czas to mi poklikajcie, z góry ślicznie dziękuję, oto link:
https://www.familie.pl/profil/megi568/gallery/phpcfdtad.jpg
- Zarejestrowany: 23.06.2012, 12:37
- Posty: 116
odnośnie genetycznego USG, w poprzedniej ciąży miałam w standardzie na NFZ z tym ,że najważniejsze wady i tak zauważyli dopiero w 37 tc...a do 37tc wszystko niby było w porządku- nigdy tego nie pojmę...
lonka, a jakie wady mial Twój synek??
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
odnośnie genetycznego USG, w poprzedniej ciąży miałam w standardzie na NFZ z tym ,że najważniejsze wady i tak zauważyli dopiero w 37 tc...a do 37tc wszystko niby było w porządku- nigdy tego nie pojmę...
lonka, a jakie wady mial Twój synek??
Agenezja lewej nerki i niedomykalność zastawki trójdzielnej- ale to odkryli dopiero w 37 tc mimo ,że w ciązy miałam conajmniej 9x usg. Właściwie sprawę z nerką odkryli po porodzie, wcześniej wiedzieli ,że jest "nerka torbielowata".
Popołudniu znowu zaczęłam plamić tylko tym razem mocniej, dużo mocniej, szybko wybrałam się do gin.
Werdykt poronienie zagrażające, duphaston 12 tabletek na dobę i zakaz czekogolwiek- leżeć i tylko leżeć...
Jeszcze ten oszołom zanim zrobił usg powiedział "takie krwawienia to zazwyczaj przy ciąży obumarłej są".
O mały włos nie zemdlałam, łzy w oczach, a on zrobił usg i powiedział ,że serduszko bije, dzidzia jest cała... Czy on myśli co mowi ???
- Zarejestrowany: 08.07.2012, 14:53
- Posty: 454
Lonka,spokojnie,będzie dobrze, jesteśmy z Tobą!!! Trzymaj się dzielnie, Dzidzia będzie rosła,a Ty dasz radę!
A co do zachowania lekarza- brak słów, empatii to on nie ma za grosz.
Ja też dzisiaj byłam u gina, u mnie ok, Dzidzia ma 4 cm i widzieliśmy rączki:) Teraz 8 sierpnia 3D.
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
Lonka,spokojnie,będzie dobrze, jesteśmy z Tobą!!! Trzymaj się dzielnie, Dzidzia będzie rosła,a Ty dasz radę!
A co do zachowania lekarza- brak słów, empatii to on nie ma za grosz.
Ja też dzisiaj byłam u gina, u mnie ok, Dzidzia ma 4 cm i widzieliśmy rączki:) Teraz 8 sierpnia 3D.
Super ,że widać łapeczki- mi ten gbur nie pokazuje nawet zdjęcia...
Dziękuję za ciepłe słowo :)
- Zarejestrowany: 19.03.2012, 10:48
- Posty: 173
Popołudniu znowu zaczęłam plamić tylko tym razem mocniej, dużo mocniej, szybko wybrałam się do gin.
Werdykt poronienie zagrażające, duphaston 12 tabletek na dobę i zakaz czekogolwiek- leżeć i tylko leżeć...
Jeszcze ten oszołom zanim zrobił usg powiedział "takie krwawienia to zazwyczaj przy ciąży obumarłej są".
O mały włos nie zemdlałam, łzy w oczach, a on zrobił usg i powiedział ,że serduszko bije, dzidzia jest cała... Czy on myśli co mowi ???
lonka - jestem poruszona tym co napisałaś... gruboskórność Twojego lekarza jest wręcz niebywała... bardzo mi przykro, że masz takie problemy... żal, mi że musisz w takiej trwodze i niepewności przechodzić ciążę... wierzę jednak, że wszystko z Tobą i maleństwem będzie dobrze... będę się za was modlić... Trzymaj się dzielnie i nie poddawaj!
P.S. Twoj maluch i moj najmłodszy synek są prawie w tym samym wieku :) i w ciąży też idziemy niemalże równo :)
- Zarejestrowany: 08.07.2012, 14:53
- Posty: 454
Lonka,jak nocka,jak się czujesz??? Pozdrawiam cieplutko!
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Ja drugą ciąże chodzę na NFZ, w pierwszej byłam zadowolona teraz moja gin chyba juz znudzona swoją pracą. Ehh.
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
P.S. Twoj maluch i moj najmłodszy synek są prawie w tym samym wieku :) i w ciąży też idziemy niemalże równo :)
Dziękuję meganka :)
Proszę to będziemy mieli kolejne maluchy w podobnym wieku :)
- Zarejestrowany: 04.02.2011, 13:30
- Posty: 190
Lonka,jak nocka,jak się czujesz??? Pozdrawiam cieplutko!
Hej, noc minęła z pobudkami na leki, ale poza tym bez ekscesów. Co do plamienia- cisza :)
Ogolnie czuję się dobrze tylko jestem poirytowana, bo dziadkowie zabrali Stasia na kilka dni- miałam się relaksować, jeździć na basen i cieszyć się "wolnością" a tu masz babo placek- uwięziona w łóżku. Dobrze ,że chociaż w niedziele udało mi się skorzystać z ładnej pogody.
Dodatkowo obiecałam siostrze zrobić tort na chrzest bliźniaków no i wyszło jak wyszło...
Chyba żadna z nas nie lubi czuć się taka...bezradna i niesamodzielna...