Matka jest tylko jednaKategorie: Książki i literatura, Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 155484 |
Nadesłane przez: sedna85 dnia 06-01-2013 14:15
I niech mi ktoś powie, że życie jest nudne. Co dzień nowe zaskoczenie. Dziś, jak zwykle w sobotę, obudziłam się godzinę później i odkryłam, że nie tylko jest godzinę wcześniej, lecz również, że dziś jest niedziela.
No i chłop dalej obrażony. To podobno jakaś epidemia. Zaobserwowano, że w przeciągu kilku tygodni spora populacja mężczyzn obraziła się na swoje połowice. Szukałam w necie jakiegoś antybiotyku, bo może to wirus, ale podobno nic takiego nie wynaleziono. Znane są natomiast przyczyny focha. Potęgowany jest ewidentnie, kiedy połowica mężczyzny ma wobec niego jakiekolwiek wymagania, prośby, ewentualnie oczekuje spełnienia pewnych niezwiązanych z sypialnią obowiązków. Osobnik płci męskiej w obliczu takich zachowań dostaje białej gorączki, piana z piwa leje mu się z pyska, a na koniec pojawia się czkawka ze złości, a potem uporczywe milczenie. Mężczyźni w swej furii próbują rozładować emocje poprzez wyzwiska, obelgi, trzaskanie drzwiami i raz na jakiś czas - wrzaski, jaki to on jest biedny i zapracowany. Nieszczęsna połowica, wycierając ręce od dopiero co zrobionego prania i szykując się do przygotowania obiadu, ma do wyboru tylko dwa zachowania: po pierwsze - dyskutować, co kończy się zazwyczaj awanturą, zaciekłym pijaństwem z dopiero co poznanym "najlepszym przyjacielem" lub w najlepszym wypadku wyprowadzką, po drugie - zignorować, co jest lepszym wyjściem, choć niektóre osobniki na ignorowanie reagują jeszcze większą furią lub wręcz przeciwnie przerażliwym otępieniem o wiele groźniejszym niż jakakolwiek złość.
Co więc robić? Czekać. Jak kocha, to wróci [do przytomności].
Nadesłane przez: sedna85 dnia 05-01-2013 22:51
Efektem tego, że Damian obraził się na mnie za to, że ja obraziłam się na niego był dziś następujący dialog:
-Czy mogę skorzystać z Twojej łazienki?
-Nie, nie możesz skorzystać z mojej łazienki. Nikt nie używa mojej łazienki. Nawet ja.
I tak siedzimy obrażeni, Tzn. ja siedzę, bo D. usypia Kosmyka. A ja sobie czytam maile. A dostaję mnóstwo z treściami nawracającymi zarówno moje szatańskie ciało, jak i me szatańskie dziecię. Jakieś nowenny, różańce, to sramto owamto. Żeby chociaż jeden z tych maili napisany był poprawnym językiem polskim, może i bym przeczytała. I dziwi mnie to, bo mogliby chociaż te swoje wypociny na korektę Worda wrzucić. Brak przecinka przed "że" i "który" oraz bardzo ciekawe słowo "pżeżegnać". O "w każdym bąć razie" nie będę wspominać.
Nie wiem, czy jasne jest, o co mi chodzi - o to, że nie przeszkadza mi zbytnio wybłędnianie się na forach, w rozmowach czy w jakichkolwiek innych nieformalnych relacjach. Ale religia, jako część naszej kultury, to dla mnie sfera publiczna i wolałabym, żeby mówili do mnie po polsku, a nie po polskiemu.
To samo się tyczy pań konsultantek telefonicznych. Wczoraj taka jedna do mnie zadzwoniła.
-Proszę paniĄ, chcielibyśmy zaproponować pani usługę związanEJ z włANczaniem się samoistnie internetu, usługa ta kosztuje będzie jedynie pięć złotY, a uchroni użytkownika przed ściągnięciem aplikacje, którą może pani samą pobrać ze strony internetowej.
Notowałam na żywca, bo akurat byłam przy kompie. I kolejny raz - co mogę sobie pomyśleć o firmie [Orange], która zatrudnia osoby nieumiejące się poprawnie i sensownie wysłowić, a co gorsze, biorąc pod uwagę, że tekst miała zapisany na karteczce, nieumiejące go przeczytać?
Takie sobotnie rozkminki moje, znów nie z Kosmykiem związane, choć w sumie mam nadzieję, że Kosmyk będzie wiedział, że jest jeden złoty, dwa złote i pięć złotyCH. :D
Nadesłane przez: sedna85 dnia 05-01-2013 11:39
Wczorajszy wieczór daleki był od sielanki, jakiej sobie życzyłam. Nie dość, że chłop oznajmił, że umówił się z kolegami na granie online i zabierze mi komputer, przez co nie będę mogła hodować swojego uzależnienia od komputera, to jeszcze Kosmyk z popołudniowej drzemki obudził się bardziej wściekły niż jeleń podczas wrześniowego rykowiska. I był ryk. I wrzask. I rzucanie smoczkiem [kolejny odszedł do smoczkowego nieba]. Zdesperowana mówię: Kąpiemy! Może pójdzie wcześniej spać! Yhy. Poszedł. Poszedł najpierw wyrzucić butelkę z mlekiem za kanapę, potem pociagnąć za kwiatek, potem z rozpędu za ogon Łajzy. Potem poszedł do kąta powywracać wszystkie obrazki, a na koniec pomaszerował ściągnąć obrus ze stołu.
Koło 23.00, kiedy niefrasobliwie Kosmyk ugryzł mnie w nogę i z wrzaskiem rzucił się gonić hobbita w telewizorze [tak, jestem naiwna, że sądziłam, iż uda mi się obejrzeć film], moja cierpliwość się skończyła, zaniosłam go pod pachą do naszego pokoju i powiedziałam: A właź do łóżka i rób, co chcesz, skacz, baw się, a najlepiej zaśnij. Ale zaraz przyszedł chłop z pretensjami, że Kosmyk strasznie mu przeszkadza w graniu. Przed rozszarpaniem wszystkiego i wszystkich odciągnął mnie zauważony kątem oka ziew dziecka. A więc jednak! Tuż przed północą zaśnie!
Na koniec drobna zemsta na towarzyszu mojego życia:
Damian: Przez jakie "h" się pisze "samochód"?
Asia: Tak jak "chodzić".
Damian: To napiszę "auto"...