Opublikowany przez: Kasia P. 2014-11-12 13:29:19
Dzieci bywają wybuchowe, płaczliwe, roszczeniowe. Mają tysiące emocji, których dopiero uczą się tak, jak uczą się siebie i okazywania innym swoich stanów emocjonalnych To bardzo delikatna materia, dlatego konieczne jest do niej właściwe podejście. Jak opanowywać dziecięce uczucia, wybuchy i rozdrażnienia możecie dowiedzieć się dzięki naszej wspaniałej nagrodzie. Weź udział w konkursie i wygrywaj!
Gratulujemy!
Kicia1651, zuzunieczka, gocha2323, alen300, Scarlett
O nagrodzie:
Nagrodzimy 5 osób książkami Doktor Ross W Greene pt.: „Trudne emocje u dzieci”.
Bestseller dla rodziców dzieci w każdym wieku!
Twoje dziecko bywa nieposłuszne i zbuntowane, manipuluje innymi, domaga się wyłącznej uwagi? Jesteś zmęczony ciągłym testowaniem granic, dąsami oraz krzykiem i agresją? Odłóż na bok kary, nagrody i zakazy - naucz dziecko samodzielnego rozwiązywania problemów i radzenia sobie z emocjami.
Poznaj metodę rozwiązywania problemów poprzez współdziałanie, sprawdzoną w wielu rodzinach i szkołach na świecie. Współpracując z dzieckiem, nauczysz je umiejętności, których najbardziej mu brakuje: dostosowywania się, tolerowania frustracji i rozwiązywania problemów. Dziecko nie zachowuje się źle celowo, ono po prostu nie zna innego sposobu i potrzebuje twojej pomocy, aby nauczyć się reagować inaczej. Z tą książką nauczysz je pozytywnie reagować na codzienne sytuacje i wzmocnisz jego pewność siebie.
Dlaczego książka trafia w SAMO SEDNO?
- zawiera przydatny w pracy z dzieckiem formularz analizy trudności i nierozwiązanych problemów oraz konkretny plan działania wraz ze wskazówkami
- kładzie nacisk na faktyczne przyczyny niepożądanych zachowań u dziecka, a nie skupia się tylko na objawach
- pokazuje na przykładach wybranych rodzin, jak zastosować metodę działania w praktyce
- uczy, jak przewidywać wybuchy agresji i skutecznie im przeciwdziałać
Obowiązkowa lektura dla wszystkich rodziców, nauczycieli i specjalistów próbujących wychowywać, wpierać i uczyć dzieci drażliwe, wybuchowe i sprawiające kłopoty wychowawcze.
dr Thomas H. Ollendick
profesor Wydziału Psychologii Klinicznej Wirginia Tech
O autorze:
Dr Ross W. Greene - pracuje na Wydziale Psychologii Virginia Tech, profesor Wydziału Psychiatrii w Harvard Medical School. Współpracuje z wieloma rodzinami, szkołami, ośrodkami terapeutycznymi i schroniskami dla nieletnich, prowadzi wykłady na całym świecie.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Roza90 2014.11.24 18:54
Długo zastanawiałam się, o czym napisać w trzecim komentarzu. Zdecydowałam się przytoczyć historię, która pokazuje, że czasem do rozwiązania dziecięcego problemu potrzeba więcej czasu. Do trudnych emocji należy m.in. strach. Pamiętam, jak mój rodzony brat zaczął stawiać opór przed chodzeniem do szkoły. Okazało się, że dokuczają mu rówieśnicy. Odkrycie rzeczywistego problemu, jakim był strach, było kluczowe dla jego rozwiązania. Do póki nie znaliśmy przyczyny, nie potrafiliśmy mu pomóc. Zdziwiło nas, że akurat on ma tego typu problem. Jak na swoje 7 lat był bowiem dość wyrośnięty, postawny i przede wszystkim silny. Tłumaczenie, że jest w stanie się obronić niewiele jednak pomagało. Być może zbyt mały kontakt z ojcem, przy jednoczesnym towarzystwie czterech sióstr i mamy, utrudniał mu pełne wejście w świat chłopców. W każdym razie mieliśmy cel - uświadomić mu własną siłę. Zaczęliśmy działać stopniowo, wykorzystując poszczególne okazje, co jakiś czas aranżując np. siłowanie na rękę z innymi chłopcami. Wszystkim bardzo zapadło w pamięć jego "słynne" zwycięstwo z o 2 lata starszym Kubą. Potem zaczęliśmy się starać o to, by miał więcej kontaktu z rówieśnikami tej samej płci. Zajęcia piłki nożnej okazały się dobrym, ale nie najlepszym pomysłem. Trener powiedział nam, że nasz Józek nie jest zbyt szybki ze względu na lekką nadwagę, ale za to zauważył u niego skłonności przywódcze. Ostatecznie "strzałem w dziesiątkę" okazała się grupa skautów. Dzisiaj mój brat ma 14 lat, świetnie gra w kosza, uczestniczy nawet w reprezentacji szkoły. Jako skaut organizuje zbiórki dla młodszych chłopców, potrafi rozpalić ognisko, bez problemu odnajduje się w lesie i potrafi obronić nie tylko siebie, ale także młodszych kolegów. O płaczliwym i strachliwym dziecku nikt już nie pamięta, a ja, jako siostra, jestem z niego niezwykle dumna.
Roza90 2014.11.24 18:02
Czasem warto pomoc dziecku skupić uwagę na czymś innym, niż przyczyna "nieszczęścia". Pamiętam, jak 4-letni Filip płakał, ponieważ nie chciał rozstawać się z rodzicami. Chłopiec był tego dnia wyjątkowo marudny, z powodu przeziębienia. Pozostałe dzieci bawiły się już w sali, a on trzymając się kurczowo maminej nogi na wszystko odpowiadał, ja chcę być z Wami (rodzicami). Wtedy zaczęłam usilnie myśleć, co mogłoby być dla tego dziecka na tyle atrakcyjne i jednocześnie dostosowane do jego stanu, aby zechciał pójść ze mną do sali zabaw. No tak! Jego ulubiona bajka. Nachyliłam się nad przygnębionym Filipem i szepnęłam mu do uszka: "A może chcesz obejrzeć 'Franklina'?". Zbystrzał...a potem spojrzał i słodko opowiedział: "Taaak..". Warto gromadzić wiedzę o dzieciach, o ich upodobaniach, lękach, nastrojach, reakcjach itp.
Roza90 2014.11.24 17:48
Trzeba pamiętać, że dziecko, tak jak każdy człowiek, ma prawo do emocji. Ważne jednak, żeby uczyć je jednocześnie konsekwencji, wynikających z konkretnego zachowania. Kiedy dziecko robi mi tzw. awanturę, mimo że nie dzieje mu się krzywda, przydaje się tzw. zasada "krótkiej piłki". Sytuacja miała miejsce w niewielkim sklepie spożywczym. Dziewczynka w wieku 5,5 lat, chora na zespół aspergera krzyczy, że nie chce stać w kolejce, ale NATYCHMIAST mam jej kupić loda. Spokojnym, ale zdecydowanym tonem (na serio) tłumaczę jej, że tutaj nie wolno krzyczeć, i jeżeli się nie uspokoi będziemy musiały wyjść ze sklepu w ogóle bez loda. Niestety "nakręcona" na swój cel dziewczynka, w emocjach nie jest w stanie dostosować swojego zachowania do sytuacji. Biorę ją za rękę i, robiąc niemałe wrażenie na pozostałych klientach, opuszczamy sklep. Daję dziecku czas na "wyzłoszczenie się", następne pomagam mu zrozumieć co się wydarzyło i proponuję powtórzenie sytuacji, tak aby tym razem udało się osiągnąć cel, jakim jest kupienie loda. Wspólnie planujemy, jak dziewczynka zachowa się tym razem. Dziecko mówi mi, że trzeba będzie stanąć w kolejce i poczekać. Daję jej do ręki monetę, aby wzmocnić u niej poczucie współodpowiedzialności za powodzenie całej "akcji". Po paru minutach wesoła i dumna z siebie dziewczynka wychodzi ze mną ze sklepu, jedząc loda. Co więcej, dziecko do końca dnia wielokrotnie opowiadało historię, jaka przydarzyła nam się w sklepie, i to jak świetnie zachowało się podczas zakupów. Oczywiście ja też chwaliłam ją wówczas przed wszystkimi. Myślę, że to, początkowo trudne zdarzenie wzmocniło poczucie własnej wartości mojej podopiecznej.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.