Opublikowany przez: Kasia P. 2014-11-12 13:29:19
Tym razem mamy drodzy rodzice do Was prośbę o porady. Zapraszamy do konkursowego wątku:
Co robisz gdy Twoje dziecko płacze?>>
Pytamy o sytuacje kryzysowe. Jak opanowywać dziecięce wybuchy i płacz. Jakie historie rodzinne przychodzą Wam do głowy. Podzielcie się swoim doświadczeniem.
W wątku konkursowym prosimy o zamieszczenie minimum trzech wypowiedzi. Liczymy na aktywną rozmowę. Laureatów nagrodzimy ta niezwykłą książką doktor Ross W. Greene.
Zakończenie konkursu już 24-go listopada!
Nie zwlekaj , weź udział już dziś!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Roza90 2014.11.24 18:54
Długo zastanawiałam się, o czym napisać w trzecim komentarzu. Zdecydowałam się przytoczyć historię, która pokazuje, że czasem do rozwiązania dziecięcego problemu potrzeba więcej czasu. Do trudnych emocji należy m.in. strach. Pamiętam, jak mój rodzony brat zaczął stawiać opór przed chodzeniem do szkoły. Okazało się, że dokuczają mu rówieśnicy. Odkrycie rzeczywistego problemu, jakim był strach, było kluczowe dla jego rozwiązania. Do póki nie znaliśmy przyczyny, nie potrafiliśmy mu pomóc. Zdziwiło nas, że akurat on ma tego typu problem. Jak na swoje 7 lat był bowiem dość wyrośnięty, postawny i przede wszystkim silny. Tłumaczenie, że jest w stanie się obronić niewiele jednak pomagało. Być może zbyt mały kontakt z ojcem, przy jednoczesnym towarzystwie czterech sióstr i mamy, utrudniał mu pełne wejście w świat chłopców. W każdym razie mieliśmy cel - uświadomić mu własną siłę. Zaczęliśmy działać stopniowo, wykorzystując poszczególne okazje, co jakiś czas aranżując np. siłowanie na rękę z innymi chłopcami. Wszystkim bardzo zapadło w pamięć jego "słynne" zwycięstwo z o 2 lata starszym Kubą. Potem zaczęliśmy się starać o to, by miał więcej kontaktu z rówieśnikami tej samej płci. Zajęcia piłki nożnej okazały się dobrym, ale nie najlepszym pomysłem. Trener powiedział nam, że nasz Józek nie jest zbyt szybki ze względu na lekką nadwagę, ale za to zauważył u niego skłonności przywódcze. Ostatecznie "strzałem w dziesiątkę" okazała się grupa skautów. Dzisiaj mój brat ma 14 lat, świetnie gra w kosza, uczestniczy nawet w reprezentacji szkoły. Jako skaut organizuje zbiórki dla młodszych chłopców, potrafi rozpalić ognisko, bez problemu odnajduje się w lesie i potrafi obronić nie tylko siebie, ale także młodszych kolegów. O płaczliwym i strachliwym dziecku nikt już nie pamięta, a ja, jako siostra, jestem z niego niezwykle dumna.
Roza90 2014.11.24 18:02
Czasem warto pomoc dziecku skupić uwagę na czymś innym, niż przyczyna "nieszczęścia". Pamiętam, jak 4-letni Filip płakał, ponieważ nie chciał rozstawać się z rodzicami. Chłopiec był tego dnia wyjątkowo marudny, z powodu przeziębienia. Pozostałe dzieci bawiły się już w sali, a on trzymając się kurczowo maminej nogi na wszystko odpowiadał, ja chcę być z Wami (rodzicami). Wtedy zaczęłam usilnie myśleć, co mogłoby być dla tego dziecka na tyle atrakcyjne i jednocześnie dostosowane do jego stanu, aby zechciał pójść ze mną do sali zabaw. No tak! Jego ulubiona bajka. Nachyliłam się nad przygnębionym Filipem i szepnęłam mu do uszka: "A może chcesz obejrzeć 'Franklina'?". Zbystrzał...a potem spojrzał i słodko opowiedział: "Taaak..". Warto gromadzić wiedzę o dzieciach, o ich upodobaniach, lękach, nastrojach, reakcjach itp.
Roza90 2014.11.24 17:48
Trzeba pamiętać, że dziecko, tak jak każdy człowiek, ma prawo do emocji. Ważne jednak, żeby uczyć je jednocześnie konsekwencji, wynikających z konkretnego zachowania. Kiedy dziecko robi mi tzw. awanturę, mimo że nie dzieje mu się krzywda, przydaje się tzw. zasada "krótkiej piłki". Sytuacja miała miejsce w niewielkim sklepie spożywczym. Dziewczynka w wieku 5,5 lat, chora na zespół aspergera krzyczy, że nie chce stać w kolejce, ale NATYCHMIAST mam jej kupić loda. Spokojnym, ale zdecydowanym tonem (na serio) tłumaczę jej, że tutaj nie wolno krzyczeć, i jeżeli się nie uspokoi będziemy musiały wyjść ze sklepu w ogóle bez loda. Niestety "nakręcona" na swój cel dziewczynka, w emocjach nie jest w stanie dostosować swojego zachowania do sytuacji. Biorę ją za rękę i, robiąc niemałe wrażenie na pozostałych klientach, opuszczamy sklep. Daję dziecku czas na "wyzłoszczenie się", następne pomagam mu zrozumieć co się wydarzyło i proponuję powtórzenie sytuacji, tak aby tym razem udało się osiągnąć cel, jakim jest kupienie loda. Wspólnie planujemy, jak dziewczynka zachowa się tym razem. Dziecko mówi mi, że trzeba będzie stanąć w kolejce i poczekać. Daję jej do ręki monetę, aby wzmocnić u niej poczucie współodpowiedzialności za powodzenie całej "akcji". Po paru minutach wesoła i dumna z siebie dziewczynka wychodzi ze mną ze sklepu, jedząc loda. Co więcej, dziecko do końca dnia wielokrotnie opowiadało historię, jaka przydarzyła nam się w sklepie, i to jak świetnie zachowało się podczas zakupów. Oczywiście ja też chwaliłam ją wówczas przed wszystkimi. Myślę, że to, początkowo trudne zdarzenie wzmocniło poczucie własnej wartości mojej podopiecznej.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.