Wspólne konto kiedy? Przed ślubem, po ślubie, a może nigdy? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
20 marca 2011 23:41 | ID: 461309
Czemu nie rozumiecie? ania żyje w idealnym świecie i idealnym związku (oby jak najdłużej). I wszystko jest wspólne, więc jak dwa konta, to moze dwie lodówki i każdy się żywi na własny koszt i rękę. w każdym razie ja to tak rozumiem.
nie idealnym nie ma ludzi ani zwiazku ani swiata idealnego. ale ja mam inne podejscie niz Wy. i w tym nie ma za duzo do rozumienie nie jest to trudne do zrozumienia.
20 marca 2011 23:42 | ID: 461312
Ania miało być jak się śpieszę to mi Shift szwankuje, za słabo naciskam. Przepraszam Cię Aniu
:)
20 marca 2011 23:43 | ID: 461313
Czemu nie rozumiecie? ania żyje w idealnym świecie i idealnym związku (oby jak najdłużej). I wszystko jest wspólne, więc jak dwa konta, to moze dwie lodówki i każdy się żywi na własny koszt i rękę. w każdym razie ja to tak rozumiem.
na własny koszt się żywić ok:))ale tylko w przypadku gdy oboje małżonków pracuje:)))) nie chce umrzeć z głodu:)))
21 marca 2011 00:07 | ID: 461331
my mamy wspólne,tuż po ślubie założyliśmy razem.Kozystamy razem i nie rozliczamy się z tego co ile i kto wydał jedynie sprawdzamy ile nam jeszcze zostało żeby potem po kątach nie płakać i tak jak większość z Was napisało to jedynie przy większych wydatkach dyskutujemy bo ja mam czasem ciekawe(dla mnie)pomysły a mojemu mężowi wydają się niepotrzebne,ale zawsze do jakiegoś porozumienia dochodzimy.
U mnie rodzice mają oddzielne konta,mama chcce mieć z tatą ale jakoś tatuś jest od tego dalekii nie dlatego że ma jakieś nałogi tylko chyba chce w ten sposób sam sobie zaimponowac ze coś ma choć przez chwilę a i tak wie ze zaraz będzie musiał oddać...bo trzeba zrobić opłaty...hih
21 marca 2011 00:10 | ID: 461332
A jeszcxze dam taką wzmiankę to mąż mi wczoraj opowiadał o takich znajomych ze byli 5 lat razem, 3 lata narzeczeństwem i kupywali wszystko wspolnie,mieszkanie , samochód mieli konto wspolne a że on pracuje w wojsku to wyjechał na 2 tygodnie na poligon i ona się z nim rozstała i mu wszystko zabrała bo to było również jej,ale zaznaczę ze tylko on pracuje i zarabia a ona sie uczyła.I tak chłopak został na lodzie bez niczego bo wszystko było zapisane również na nią mimo że złotówki się nie dołożyła...
21 marca 2011 05:17 | ID: 461347
U nas kazdy ma swoje konto, ale wiekszosc pieniedzy i tak laduje u mnie :)
Nie czuje potrzeby posiadania wspolnego konta ;)
21 marca 2011 06:47 | ID: 461383
dla mnie małżeństwo to wspólnota wszystkiego. nie widzę potrzeby,by mieć z mężem oddzielne konto. mamy wspólne.
21 marca 2011 06:49 | ID: 461385
Dwa oddzielne konta i rozdzielność majątkowa, lecz wspólna lokata oszczędnościowa- rezerwa na czarną godzinę. Tak, składamy się na źycie, opłaty, wyżywienie. Tym, co komu zostaje każdy dysponuje wg swego uznania. Auto wspólne- choć męza wkład był większy- i córce kupiliśmy na pół- też mąż dołożył trochę więcej. Ja natomiast ponoszę wiecej wydatków na rodzinną codzienność.
To zdrowy układ, dający poczucie niezależności i wykluczający kłótnie o kasę. Nie mam problemów z kupieniem sobie czegokolwiek, na co mam ochotę. Nikt mnie nie kontroluje i jesli coś sobie zamarzę, a stać mnie, realizuję bez konsultacji.
Jak tu pieknie dziewczyny piszą, jak to nic nie muszą ukrywać przez męzem. To dlaczego ja znam realnie w zdecydowanej większości ( w zdecydowanej- bo prawie wszystkie) kobiety, które nawet jeśli zarabiają więcej od męza, muszą kryć osobiste wydatki i zwyczajnie w tej kwestii kantować?
21 marca 2011 07:32 | ID: 461401
Dwa oddzielne konta i rozdzielność majątkowa, lecz wspólna lokata oszczędnościowa- rezerwa na czarną godzinę. Tak, składamy się na źycie, opłaty, wyżywienie. Tym, co komu zostaje każdy dysponuje wg swego uznania. Auto wspólne- choć męza wkład był większy- i córce kupiliśmy na pół- też mąż dołożył trochę więcej. Ja natomiast ponoszę wiecej wydatków na rodzinną codzienność.
To zdrowy układ, dający poczucie niezależności i wykluczający kłótnie o kasę. Nie mam problemów z kupieniem sobie czegokolwiek, na co mam ochotę. Nikt mnie nie kontroluje i jesli coś sobie zamarzę, a stać mnie, realizuję bez konsultacji.
Jak tu pieknie dziewczyny piszą, jak to nic nie muszą ukrywać przez męzem. To dlaczego ja znam realnie w zdecydowanej większości ( w zdecydowanej- bo prawie wszystkie) kobiety, które nawet jeśli zarabiają więcej od męza, muszą kryć osobiste wydatki i zwyczajnie w tej kwestii kantować?
mi też się wydaje, że tu w wielu sprawach dziewczyny trochę "koloryzują"
bo jak by było tak świetnie - to po co o tym wciąż mówić?
...często mówimy o czymś w takim znaczeniu, że "coś chceilibyśmy, aby tak było", więc do rzeczywistości trochę dodajemy, bo przez to możemy się poczuć lepsi niż w rzeczywistości jesteśmy...
21 marca 2011 07:35 | ID: 461403
Nie mamy wspólnego konta i jest o.k.
21 marca 2011 07:45 | ID: 461411
Jak dla mnie wszystko co zdobywamy jest nasze - wspólne. Mamy wspólnotę majątkową. Ale nie czuję potrzeby posiadania wspólnego konta. Zakładaliśmy je jeszcze na studiach i każde z nas ma dwa - zakładanie kolejnego byleby tylko było wspólne jest więc nie potrzebne.
21 marca 2011 08:16 | ID: 461452
Dwa oddzielne konta i rozdzielność majątkowa, lecz wspólna lokata oszczędnościowa- rezerwa na czarną godzinę. Tak, składamy się na źycie, opłaty, wyżywienie. Tym, co komu zostaje każdy dysponuje wg swego uznania. Auto wspólne- choć męza wkład był większy- i córce kupiliśmy na pół- też mąż dołożył trochę więcej. Ja natomiast ponoszę wiecej wydatków na rodzinną codzienność.
To zdrowy układ, dający poczucie niezależności i wykluczający kłótnie o kasę. Nie mam problemów z kupieniem sobie czegokolwiek, na co mam ochotę. Nikt mnie nie kontroluje i jesli coś sobie zamarzę, a stać mnie, realizuję bez konsultacji.
Jak tu pieknie dziewczyny piszą, jak to nic nie muszą ukrywać przez męzem. To dlaczego ja znam realnie w zdecydowanej większości ( w zdecydowanej- bo prawie wszystkie) kobiety, które nawet jeśli zarabiają więcej od męza, muszą kryć osobiste wydatki i zwyczajnie w tej kwestii kantować?
Nigdy takich rzeczy przed Mężem nie ukrywałam, jeśli mi nie wierzycie, trudno.
21 marca 2011 08:32 | ID: 461487
A ja mam dwa konta, jedno wspólne z Mężem i drugie tylko moje. Nigdy się o pieniążki nie kłóciliśmy, Mąż ciągle wyjeżdża i to ja dbam o wszystko - rachunki, prowadzę dom. Mąż się nie wtrąca.
21 marca 2011 09:00 | ID: 461515
Ja przed mężem ukrywam niektóre wydatki - dokładnie to ukrywam takie które dotyczą prezentów dla Niego :)))) Posiadanie własnego konta oraz własnej karty kredytowej sprawia, że mogę to zrobić. Mamy ustalkone, że częśc pieniedzy idzie do wspólnego garnuszka (na życie i opłaty) a część zostaje dla nas. I jakoś nigdy nie mieliśmy z tym problemów.
21 marca 2011 09:05 | ID: 461522
My z mężem mamy osobne konta. I tak razem rozporządzamy pieniędzmi więc nie potrzebujemy jednego wspólnego.
21 marca 2011 10:17 | ID: 461674
My mamy jedno konto, ale z uwagi na to, ze ja na razie nie pracuję. Myślę, ze jeśli kiedyś będę, założe sobie własne, co nie znaczy, ze mam zamiar coś przed mężem ukrywać, ale tak po prostu będzie łatwiej kontrolować dochody i wydatki.
Poza tym myślę, ze podobnie jak u Kasi, mając każdy swoja pensję, będziemy zostawiać sobie jakieś sumy tylko dla siebie. I nie widzę w tym nic złego.
21 marca 2011 10:22 | ID: 461683
Czytam Wasze opinie i nie wiem już co jest lepsze :(
21 marca 2011 10:25 | ID: 461693
A my mamy wspólne kontgo, które założyliśmy po ślubie. Przed slubem mieliśmy "wspólną" kartę. Mąż dawał mi swoją kartę, więc nie było problemów. Tedraz też takowych nie ma. I nie musze ukrywać zadnych wydatków przed mężem. Zresztą nigdy tego nie robi łam, nie widzę takiej potrzeby. Niby czemu miałabym kłamać???
21 marca 2011 10:28 | ID: 461700
Główne konto mamy wspólne. Ale osobne rachunki oszczędnościowe. Pracujemy nazwijmy to w różnych miejscach i to co zarobimy poza głównym zajęciem każde ma dla siebie. Choć wiemy o tych dochodach to nie ingerujemy jedno drugiemu w nie. Lecz gdy zdarzy się kryzysowa sytuacje nie zatrzymujemy "lewych" pieniązków egoistycznie dla siebie tylko łożymy na wspólny dom. A z tych osobnych dochodów finansujemy sobie prywatne przyjemności związane z własnymi zainteresowaniami.
21 marca 2011 10:37 | ID: 461711
...mój małżonek powinien i chce wiedzieć, ile jest pieniążków, ale nie rozlicza mnie nigdy z tego na co poszło i Komu co kupiłam...jeśli uważam, że powinnam powiedzieć, to mówię...
jeśli kupuję prezent, to uzgadniamy wspólnie - nawet sama Mu podpowiadam, co potrzebne - gdyby nie tak, to pewnie niczego by nie chciał:-P
...tyle lat jesteśmy ze sobą i nigdy o pieniążki nie było awantur:-)
małżonek nie lubi rządzić kasą:-PPP
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.