20 października 2010 20:18 | ID: 313112
4 marca 2011 19:43 | ID: 439034
Narazie kryzys nas ominął. I choć zdażają się kłótnie, to zawsze znajdujemy rozwiązanie. Rozmowa to podstwa.
4 marca 2011 20:04 | ID: 439059
My rzadko się kłócimy, ale jak się uzbiera to pewnie burza będzie, ale cichych dni nie miewamy.
4 marca 2011 20:55 | ID: 439176
Ciche dni? Ciężko mi wytrzymać dwie godziny, o dniach to już nie ma mowy!
4 marca 2011 21:40 | ID: 439318
My z mężem bardzo rzadko sie klócimy, wolimy ze sobą duzo rozmawiać i rozwiązywać problemy na spokojnie, kryzys małżeński nie nie nie to nas nie dotyczy jak narazie i mam nadzieje że nigdy nie będzie dotyczyło
4 marca 2011 22:22 | ID: 439406
U mnie może ze dwa kryzysy małżeńskie były, ale poki co wciąż jesteśmy razem i jest dobrze.
4 marca 2011 22:38 | ID: 439424
U mnie może ze dwa kryzysy małżeńskie były, ale poki co wciąż jesteśmy razem i jest dobrze.
...życzę Wam, oby na tych dwóch się skończyło...
4 marca 2011 22:41 | ID: 439426
U mnie może ze dwa kryzysy małżeńskie były, ale poki co wciąż jesteśmy razem i jest dobrze.
...życzę Wam, oby na tych dwóch się skończyło...
Oby, bo to strasznie maczące jest i mocno psychikę obciąża, a nawet dzieci jak małe to i tak czują, że coś nie tak jest.
4 marca 2011 22:50 | ID: 439435
U mnie może ze dwa kryzysy małżeńskie były, ale poki co wciąż jesteśmy razem i jest dobrze.
...życzę Wam, oby na tych dwóch się skończyło...
Oby, bo to strasznie maczące jest i mocno psychikę obciąża, a nawet dzieci jak małe to i tak czują, że coś nie tak jest.
...tak, to trudne - wiem...
dzieci na pewno bardzo zauważają i inaczej reagują...
5 marca 2011 02:28 | ID: 439523
Małżeńskiego jeszcze nie mieliśmy ale przed małżeńskie były:)
5 marca 2011 05:05 | ID: 439526
Do 7 lat malzenstwa jeszcze nie doszlismy... :)
Kryzysu tez nie mielismy.
Logicznym jest, ze nie zawsze jest rozowo i pachnaco rózami, bo tak chyba nigdzie nie ma.
Kazde malzenstwo, ma lepsze i gorsze dni, sztuka jest poradzic sobie z tymi gorszymi... :)
5 czerwca 2011 00:25 | ID: 550216
I stało się :( 7 lat minęło ...
5 czerwca 2011 00:29 | ID: 550221
I stało się :( 7 lat minęło ...
A co się stało?
5 czerwca 2011 07:18 | ID: 550263
I stało się :( 7 lat minęło ...
oj! Dagusiu. Różnie można sobie tłumaczyć te Twoje słowa; Minęło 7 lat i nadal jest fajnie, Stalo się coś złego. Minęło siedem dobrych lat. Jśli możesz i masz ochote rozwiń to.
5 czerwca 2011 07:23 | ID: 550264
mam mega - cierpliwego i spokojnego męża . Jak na razie nie było między nami nawet poważniejszej sprzeczki . Mam więc nadzieję , że kryzys nam nie grozi ....
5 czerwca 2011 07:26 | ID: 550268
Alinko! Tak jak mi wiadomo, to Wy jesteści solidnym , rozsądnym małżeństwem. Czekaliście dłużej na swoją połówką, więc wiecie jak ją kochać i szanować.
5 czerwca 2011 07:30 | ID: 550270
Alinko! Tak jak mi wiadomo, to Wy jesteści solidnym , rozsądnym małżeństwem. Czekaliście dłużej na swoją połówką, więc wiecie jak ją kochać i szanować.
Cieszę się , że tak nas oceniasz Wandziu . cały czas cieszymy się sobą i nawet toksycznej mamie mojego męża nie udało się tego zakłócić . Ona cały czas uważa , że małżeństwo w naszym wieku było głupotą , dziwna kobieta , prawda ?
5 czerwca 2011 07:37 | ID: 550273
Oj! tak Alinko, dziwna kobieta. Ale ona może tak z zazdrości!!! A może zżera ją zazdrość o synka. Tęz tak bywa. Moja teściowa Nie lubiła mnie bo bardzo kochała (złą matczyna miłością swojego najmłodszego syna. I wszystko potrafiła obrócić przeciwko mnie. Łącznie z zaakceptowaniem "tej trzeciej". Tak mi powiedziała koleżanka psycholog. Nadopiekuńcze matki synusiów nigdy nie polubią synowych. Bo one zajmują ich miejsce i odbierają im wielką miłośc życia.
5 czerwca 2011 07:41 | ID: 550275
Pogodziłam się z tym , że jestem niechcianą synową . Mam wobec niej czyste sumienie i to dla mnie jest najważniejsze ...
5 czerwca 2011 07:45 | ID: 550277
Pogodziłam się z tym , że jestem niechcianą synową . Mam wobec niej czyste sumienie i to dla mnie jest najważniejsze ...
Alu! Ja niechcianą synową byłam 23 lata w jednym mieszkaniu. I to ja trzymałam ją za rękę gdy ona umierała. I o tym powinny mysleć teściowe, które nie lubią synowych. Bo życie różne płata figle. Ale one wiedzą najlepiej. Dla nich najważniejsze jest to , aby okazać synowej ja jej nie lubią.
5 czerwca 2011 07:51 | ID: 550282
Pogodziłam się z tym , że jestem niechcianą synową . Mam wobec niej czyste sumienie i to dla mnie jest najważniejsze ...
Alu! Ja niechcianą synową byłam 23 lata w jednym mieszkaniu. I to ja trzymałam ją za rękę gdy ona umierała. I o tym powinny mysleć teściowe, które nie lubią synowych. Bo życie różne płata figle. Ale one wiedzą najlepiej. Dla nich najważniejsze jest to , aby okazać synowej ja jej nie lubią.
ja mam na szczęście własne mieszkanie , ponad 500 km od niej . Teściowa ma córkę w sąsiednim bloku , więc czuję się usprawiedliwiona tym , że nie muszę z nią mieszkać . Próbowałam dwukrotnie , ostatnio wytrzymałam tylko / lub aż / pół roku
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.