Oj, psikusy to po głowie chodzą córci mojej, tak, tak...
Nawet jeśli trzeba wybrac tylko te zwiazane z malowaniem- cała lista powstac by mogła...
-Zabroniłam kiedyś Małej malowac po ścianach kredkami, miała wtedy prawie półtorej roku, kredki karnie poszły do szuflady, gdy poszłam kiedyś gotowac obiad do kuchni, zorientowałam się w pewnym momencie, że cisza nastała... Wchodzę do pokoju, a Mała... trzyma w jednym ręku słuchawki od komputera, a w drugim ręku końcówkę kabla tych słuchawek do komputera i tą końcówką smaruje różnego rodzaju koła i owale po ścianie... na białej ścianie to takie rysy porobiła, że trzeba było malowac cały pokój, jeszcze w przedpokoju mamy takie floresy od słuchawek, kuliste takie...
-Umyłam okna, dwa dni później dziecko moje je danonka, ja robię jakieś przelewy na komputerze, słyszę: "mama, donek na szybie", odpowiadam nie patrząc "tak, tak, na szybie", skończyłam robic przelewy, zainteresowałam się, co moje dziecko robi za zasłoną, odchylam zasłonę, a cały dół balkonowego okna z jednej strony zamalowany donkiem... A Ona stoi z łyżeczką i mówi: "donek żle maluje, nie pasuje"...
-Z donkami, czyli twarożkami, bo tak nazywamy ogólenie serki, danonki, dania, to miałam jeszcze jedną fajną przygodę. Mała jadła Danio, ja postanowiłam zrobic kisiel, poszłam do kuchni, mieszam, mieszam, mieszam, mieszam, cisza taka jakaś, wchodzę do pokoju, a moje dziecko wysmarowane donkiem, cała bluzka, stół, miseczka po śniadaniu, bułka, i Mała dalej smaruje zawzięcie po dywanie łyżeczką z serkiem...
Miała wtedy prawie dwa lata...
-pomalowała kiedyś mazakami domek z klocków duplo, szorowałam to ze dwie godziny,
-mazakami i kredkami ozdabiała różne rzeczy, np. transporter dla kotów, ślizgawkę, swoje paznokcie, nogi- moje, swoje, papierowe puzzle, drzwi od szafy, podłoge w łazience, lodówkę, drzwi od łazienki...
Maluje zawzięcie wszystkim i po wszystkim...