NIech się dowie Polska cała,
co ma Córcia zmalowała!
Jak to było już Wam piszę,
proszę tylko Was o ciszę.
Zmalowała swą siostrzyczkę,
od pięt małych po twarzyczkę!
Mama poszła coś gotować,
dzieci miały się pilnować :)
A, że czasu było trochę,
dzieci miały wciąż radochę.
Balon, lalki , klocki Lego,
malowanki też do tego.
W końcu nuda się zakradła,
starsza już na pomysł wpadła.
Wzięła z półki kremik w tubce,
ten co mała ma na pupce,
i zaczęła malowanie:
nie na ścianie, na dywanie,
lecz na siostrze swej malutkiej,
do tej pory też grzeczniutkiej.
Kiedy mama już skończyła,
drzwi pokoju otworzyła,
ledwo w nich się utrzymała:
mała dzidzia cała biała!
A w dodatku tego mało,
w buzi miała szminkę całą!
Białe włoski, rączki, brzuszek:
tak wyglądał mój maluszek.
Twarz jak burak jej czerwona,
mała jest zadowolona.
Chyba smak też polubiła,
szminki co w jej buzi była,
bo się śmiała w niebogłosy,
szminkę wtarła też we włosy!
Starsza córcia, moja miła,
też makijaż swój zrobiła.
Flamastrami , tymi z biurka,
żeby śliczna była skórka.
Ząbki całe czarne miała,
i się pięknie uśmiechała!
Brewki miała też niebieskie,
a na oczku cudną kreskę.
Mama trochę się gniewała,
ale później w głos się śmiała.
I umyła malareczkę,
i jej małą modeleczkę.
Trochę było z tym problemu,
bo się kremik odmyć nie mógł,
ale w końcu zmył się cały,
a wspomnienia pozostały!