...
musiałam dziś jechać do pracy. Co prawda nie za biurko i na kilka godzin tylko. Dobrze, ze Centi (mężulo) dziś jechał do pracy na 14:) Udało nam się jakoś ten dzień spiąc pod względem opieki nad Miśkiem:)
I wiem już ze Michaś w poniedziałek do przedszkola nie pójdzie. Kaszel nie odpuszcza. Kombinujemy jak to zrobić, zeby żadne z nas nie brało opieki. Zobaczymy co wymyślimy.
Wyjście do pracy bylo pasjonujące! Trzeba było wszakże umalować się, ubrać inaczej jak do sprzątania... Doprawdy ciekawe przezycie po tygodniu spędzonym w domu;):)
A jednak nie zostałam na bankiecie tylko przyjechałam na obiad do domu:) Na zupkę gotowaną przez męża i na uśmiech syna:)
To jak to jest. człowiek moze być szczęśliwy, ze wychodzi z domu a jednocześnie gna do niego jak tylko nadarzy się okazja:)
I miłe było, ze koleżanki po fachu dzwoniły i pytały czy będę wiedząc, że mam opiekę i nie pracuję w tym tygodniu:) To taki uśmiech na dziś:) czasem sami nie wiemy ilu ludzi nas lubi:)