Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 266016 |
Nadesłane przez: castilla dnia 17-01-2011 11:38
...i OK! Chyba przyszła wiosna, bo zrobiło się ciepło i prawie cały śnieg popłynął. Dlatego teraz jeszcze bardziej trzeba się wystrzegać przeziębień. Brr!
Jak "pakowałam" Miłoszka do samochodu, sprzed bloku, to kilka minut stałam butem w wodzie i ...prawie, prawie but przemókł. Trzeba uważać, tyle teraz w powietrzu zagrożenia, lekkie przemoczenie i można się załatwić. Mały od czasu do czasu pokasłuje, ale nie ma kataru, ani gorączki. Mam nadzieję, że to nic poważnego...
Nadesłane przez: castilla dnia 12-01-2011 08:38
...i to już rok! Wczoraj Miłoszek skończył roczek. Jak przystało na jubilata Miloszek dzielnie "zdmuchnął" płomień ze świeczki na torcie urodzinowym, tzn...prawie, bo z pomocą mamy :) Ale podobno w przyszłym roku, powinien to zrobić samodzielnie...
Jak ten czas leci...jeszcze niedawno był taki malutki, taki bezradny, a teraz to już mały chłopczyk, który chodzi (co prawda przy meblach, albo prowadzony za rączkę), któremu trzeba kupić już wygodne buty...
Tak jak wszyscy mówili, ten rok niósł ze sobą wiele zmian, ale minął równie szybko...
Nadesłane przez: castilla dnia 11-01-2011 11:44
...no i tydzień minał jak z bicza trzasł! Sporo jednak rzeczy załatwionych...
Np. zepsuł się samochód - na całe szczęscie w sobotę i poniedziałek miałam wolny, więc udało się naprawić...ufff!
Jedziemy sobie z Miłoszkiem, a tu nagle...działa tylko pierwszy, trzeci i piąty bieg! Dotelepałam się z powrotem do dziadków ( momentami zmieniając biegi oburącz!), bo pomyślełam,że nie wycofam już z tego mojego "bunkra", czyli parkingu podziemnego. I dobrze zrobiłam! W niedzielę, z pomocą sąsiada, wypchnęlismy auto spod bloku dziadków i dojechałam do warsztatu (tylko już na "jedynce" i na "piątce") - specyficzna jazda. Jeszcze mi facet wygrażał, że zajmuje lewy pas (bo tam mialam zjechać). Nie mogłam mu posłać "fucka", bo dwoma rekami wrzucałam biegi (ostałe :), no ale nie ma sie napisane, że ma się awaryjny samochód (ew.włączyć awaryjne), ale przecież nie byłam na holu. No , ale zostawiłam tam auto, rano w poniedziałek zabrał się za nie mechanik i całe szczęście linka w skrzyni biegów tylko do wymiany i już znowu jeżdzę. Ale "rajd" był czaderski! :)
Z Miłoszkiem na kontroli nóżek i chodzenia byliśmy już ostani raz! Hurra! Po pokazaniu, że już chodzi i nawet momentami stoi bez trzymanki, mamy polecenie kupić mu wygodne buty i niech chodzi i ...tyle!
To na razie kłopot z głowy, jeszcze tylko obowiązkowe szczepienie i wychodzimy na "zero"! :)))