Nie możemy zgadzać się z opiniami Ani Muchy, bo ona jest ściągnięta z kosmosu i ma w głowie twardy dysk. I to chyba bardzo przestarzały model, w którego oprogramowaniu nie było mowy o tańcu (...) Na samym początku programu dawałem Ani wskazówki. Ale czasami lepiej porozmawiać z drzewem niż z ludźmi. - powiedział m.in. Michał Piróg w "Fakcie" stawiając tym samym kropkę nad "i" i dobitnie potwierdzając domysły interesujących się programem "You Can Dance", że wzajemna niechęć jurorów tego programu nie jest udawana i wzajemne "pstryczki" nie są czynione pod publiczkę i dla podniesienia oglądalności... Co było łatwe do przewidzenia, zainteresowana nie pozostała mu dłużna i we wczorajszym programie na żywo ostentacyjnie okazała swoją złość.
Po co to wszystko? Weźmy pod uwagę, że dla obojga to jest praca i powinni zachowywać się jak profesjonaliści - a publiczne obnażanie osobistych urazów do takich zachowań nie należy... Wiem, że Mucha zawsze mówi co myśli i trudno wytrzymać jak się czyta o sobie takie rzeczy, ale gdyby pozostała ponad to, co powiedział Piróg udowodniłaby swoją klasę...
Teraz powstaje pytanie: Kto ma najgorzej w "You Can Dance"? Ania, która ma prawo czuć się niechciana ale z drugiej strony rzeczywiście czasami wydaje dość ostre i mało merytoryczne opinie? Michał, po którym widać, że stara się, żeby program trzymał jak najwyższy taneczny poziom ale któremu koleżanka z jury w tym przeszkadza? A może Kinga Rusin o której napisali, że ma przylizane włosy i nie umie chodzić na szpilkach?
Nieeee! Najgorzej mają Kasia i Adam, którzy wczoraj odpadli...
Bo jednak według mnie najważniejsi w tym programie są tancerze i taniec. To dla nich co środę ludzie siadają przed telewizorami. A niepotrzebne spory jurorów na dość niskim poziomie mnie z lekka irytują...