Opublikowany przez: Mama Julki 2013-09-27 13:24:42
Co działo się dalej z Dawidkiem?
Mama Dawidka: Trudno tak wszystko opowiedzieć w skrócie, ale tak pokrótce to w pierwszych miesiącach jak jeszcze był w Rudzie Śląskiej, kilka razy sam rozintubował się, złapał sepsę. Tutaj przygotowywali nas na najgorsze. Przez 2 - 3 dni miał non stop otwarte oczka jak byłam przy nim,miałam wrażenie ,że wcale nie śpi. Miał drgawki,do tego bordowy powiększony brzuszek..ale dał radę! Wiele razy miał przetaczaną krew,połamane bicepsiki,podobno miał tak słabe kości...
Każdy dzień był walką, ponieważ miał bezdechy,kilka razy był reanimowany. Po jakimś czasie udało się zejść z respiratora na maseczkę ncpap - to był kolejny wielki krok:) We wrześniu wysłano nas na zabiegi do Katowic - laser oczek i założenie zbiornika Rickhama w główce,ponieważ przez cały czas miał ściągany płyn z główki igłą przez skórę, co mogło grozić zakażeniem.
Po miesiącu wróciliśmy do Rudy Ślaskiej. Tam z maseczki zszedł na wąsiki ,na tlen - to też było coś :) I po miesiącu,żeby wrócić w końcu do domu,musieliśmy wrócić do Katowic na założenie zastawki ( nie trzeba już kłuć igłą,tylko płyn sam spływa z główki rureczką do otrzewnej), i na jeszcze jeden zabieg- gastrostomie, ponieważ podobno nie miał odruchu ssania, i żeby łatwiej i bezpieczniej było karmić go w domu zamiast sondy w nosku musieliśmy zrobić rureczkę w brzuszku - gastrostomie.
Zabiegi przeszły pomyślnie, kilka dni po nich wysłano mnie z Dawidkiem na pediatrie i tam mieliśmy uczyć się opieki nad nim 24h,karmienia,odsysania itp. Niestety po 2tygodniach dostał wirusa i 2 dni przed wyjściem do domu wróciliśmy na OIOM :(
Wszyscy nam mówili, że stan jest bardzo ciężki, ponieważ nie mogą mu podać lekarstwa - on sam musi zwalczyć wirusa.. Niestety wrócił znowu na respirator i na tym oddziale przeszliśmy chyba najgorsze chwile... Był grudzień, okres świąteczny, a Dawidek w bardzo ciężkim stanie walczył. Do tego niestety co niektórzy lekarze mówili rzeczy, które mogliby sobie zostawić dla siebie... Czasami zamiast płakać z powodu stanu Dawidka, płakałam z powodu tego jak lekarze mieli podejście do nas...
Jak stan się trochę poprawiał próbowali go kilka razy rozintubować, ale niestety za każdym razem mówiono nam, że Dawidek nie daje rady z różnych powodów. Co jakiś czas proponowano nam założenie tracheotomii - dziurki w gardełku, co by go zabrać na respiratorze do domu i podobno miała to być łatwiejsza pielęgnacja. My jakoś broniliśmy się przed tym, bo wierzyliśmy, że za kolejnym razem się uda, że da sobie rade...
W międzyczasie rozmawialiśmy z naszym prof. z Rudy Śląskiej - zaproponował nam, że chciałby spróbować zdjąć go z respiratora. Oczywiście zgodziliśmy się. Po 4 czy 5 dniach po przyjeździe za pierwszym razem udało się nawet nie na maseczkę,tylko na wąsiki po ok 2 tygodniach wróciliśmy do domu - 5 lutego,w końcu! :)
Po około miesiącu Dawidek złapał pierwsza infekcje,która miała być zapaleniem płuc dlatego pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu w Zabrzu okazało się, że to prawdopodobnie zwykły katar, infekcja. Niestety tam też przeżyliśmy jedne z najgorszych chwil w :( Przy nas Dawidek zaczął się dusić. Wydzielinka, której miał dużo zatkała go bardzo i nie mógł złapać tchu, zrobił się ciemno fioletowo-siny... o wyglądzie którego nawet nie potrafię opisać... Trzymałam go za rączki, mąż patrzył obok, a pielęgniarka z lekarka odsysały go i podawały mu tlen.
Prosiłam go, że to nie czas, nie w taki sposób... I chyba mnie usłyszał... Po kilku dniach postanowiliśmy go zabrać do domu - cokolwiek miałoby się dziać, to będziemy razem, nie w szpitalu, bo tam też nastawiali nas, że mogło mu nie zostać zbyt wiele czasu :(
Ale zabraliśmy go do domu i chyba poczuł, gdzie jest bo z dnia na dzień było lepiej no i jesteśmy w domu do teraz i oby już nie do szpitala... :)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
83.9.*.* 2013.12.20 22:03
poruszajaca historia.ja juz jestem fanka dawidka na fejsie.za kazdym razem gdy wchodze na profil lza w oku mi sie kreci.podziwiam rodzicow za 100%oddanie sie dawidkowi.modle sie za ciebie dawidku i za twoich rodzicow.wierze ze bedzie dobrze!!!!
31.0.*.* 2013.10.23 01:06
Ja również się popłakałam czytając historię Dawidka i jego rodziców. To jest niesamowite jakim wojownikiem o życie jest to małe dzieciątko. Z całego serca życzę Ci Dawidku zdrówka oraz wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twoich rodziców.
188.112.*.* 2013.10.02 17:03
kochamy Cię Dawidku i wierzę że kiedyś zapłaczesz , uśmiechniesz sie chociaż na zdjęciach już widać male uśmieszki:) mam nadzieję że twoje życie mimo choroby będzie szczęśliwe pamietaj masz kochanych rodziców i oni zawsze będą Cię kochać tak jak my:) nie znam Cie osobiście ale tak Cie kocham nad życie :) buziaczki dla Ciebie i rodziców:):**
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.