Niezręcznie sie tym chyba "chwalić", ale może ktoś się przyzna :)
A ilu z nas zdrabnia przekleństwa, ubarwia je troszkę, żeby przed samym sobią mieć wytłumaczenie, że to przecież nie jest brzydkie słowo?
A może Was zupełnie wulgaryzmy już nie rażą?
7 października 2011 21:11 | ID: 654695
Nie przeklinam. Nie czuję nawet potrzeby. Są inne słowa użytkowe w nerwowych sytuacjach
Jako nastolatka miałam fazę na przecinek "kurcze", ale jak się ze mnie Mama i Brat zaczęli naśmiewać, że ciągle to słyszą, to się spięłam i mi przeszło
W akademiku w pokoju miałam współlokatorkę, co ciągle "k..." i "ch..." sypała, nawet w rozmowie ze swoją mamą!
Po jakimś czasie na każdy jej "przecinek" ja odpowiadałam: dżdżowniczka, motylek, czy inne zabawne słówko i przynajmniej przy mnie się zaczęła hamować
7 października 2011 23:30 | ID: 654835
Oj zdarza się. Najczęściej klne sama do siebie, pod nosem wymrukując przekleństwa.
Tak jak ja. ale tylko po polsku. jakoś po angielsku mi się nie podoba. język nie jest wystarczająco soczysty. po polskim kurrrrrrrr... aż się lżej człowiekowi robi
8 października 2011 13:52 | ID: 655104
Oj przeklinam, w domu rzadziej ale w pracy za to nadrabiam a to przez to że mam samych facetów w pracy którzy klną jak szewc.
8 października 2011 14:13 | ID: 655111
oj to moj ogromny minus, niewiem z kąd to się wzieło, strasznie klne, a najgorsze to że sama siebie nie slyszę, a drażnią mnie klnące kobiety. Na szczęście synowi się nie zdarza co mnie dziwi, jak kogoś znam już dobrze to nie panuje nad tym chyba muszę się nagrać i posluchać, brzydzę się tej mojej cechy, a fuj!!!!
8 października 2011 15:10 | ID: 655133
Ja straszliwie przeklinałam po kursie, bo tam każdy w kółko klął i mi się przyjęło.
8 października 2011 16:52 | ID: 655174
Wstyd się przyznać ale przeklinam. Staram się tego nie robić ale niestety. To jest jak z odchudzaniem - staram się ograniczać słodycze ale jak przyjdzie co do czego to się nawtykam po uszy. Staram się nie przeklinać ale jak przyjdzie co do czego to ...
Wstyd. Wiem.
10 października 2011 11:31 | ID: 656207
Więc widzę, że dla wielu z nas przeklinanie jest zaraźliwe, środowisko ma na nasy wpływ
i z tego co juz zaobserwowałam to dziaa jak nałóg, a nawet wciąga o wiele bardziej, bo niekoniecznie przebywając wśród palaczy znacznę palić, za to bardzo prawdopodobne jest , że wśród przeklinającyh- zacznę przeklinać.
10 października 2011 16:28 | ID: 656448
Więc widzę, że dla wielu z nas przeklinanie jest zaraźliwe, środowisko ma na nasy wpływ
i z tego co juz zaobserwowałam to dziaa jak nałóg, a nawet wciąga o wiele bardziej, bo niekoniecznie przebywając wśród palaczy znacznę palić, za to bardzo prawdopodobne jest , że wśród przeklinającyh- zacznę przeklinać.
Oj tak, z kim poprzestajesz takim się stajesz... Towarzystwo ma duży wpływ!
10 października 2011 18:55 | ID: 656587
Ja przeklinam w momencie,kiedy bardzo mocno mnie ktos z rownowagi wyprowadzi i osigam stan wrzenia w innym przypakdu staram sie chamowac...ale sa sytuacje kiedy nie mozna utrzymac nerw na wodzy...
10 października 2011 19:53 | ID: 656650
Staram się nie przeklinać ale czasami potrafię.
10 października 2011 21:06 | ID: 656723
Klne jak szwec w sytuacjach gdy sobie nie radzę , gdy mnie coś przerasta. Ale wyhamowałam gdy moja córa ostatnio też przyklnęła -Chojeja- jak się nie dala rady ubrać.Jaby nie było jest motywacja.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.