Co nosicie latem?
Co lubicie nosić na stopach?
24 maja 2016 12:20 | ID: 1315277
japonki!
24 maja 2016 12:33 | ID: 1315285
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
24 maja 2016 13:13 | ID: 1315299
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
24 maja 2016 13:13 | ID: 1315300
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
24 maja 2016 13:14 | ID: 1315301
a tak to klapki :P i sandały ;)
24 maja 2016 13:15 | ID: 1315302
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
24 maja 2016 13:47 | ID: 1315307
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
i boso po rosie...
24 maja 2016 13:52 | ID: 1315313
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
i boso po rosie...
albo na poszczole
24 maja 2016 14:12 | ID: 1315317
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
i boso po rosie...
albo na poszczole
...też może się zdarzyć
24 maja 2016 14:51 | ID: 1315326
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
i boso po rosie...
albo na poszczole
...też może się zdarzyć
lepiej nie bo ja juz tego doswiadczylam darlam sie jak szalona pieklo
24 maja 2016 18:22 | ID: 1315367
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza po plaży.
jaaaa tez <3
Ach ten ciepły piasek i lodowata woda
i boso po rosie...
albo na poszczole
No to trzeba rano jak jeszcze śpią
24 maja 2016 18:33 | ID: 1315372
Klapki, sandałki, ewentualnie trampki jakieś fajne;)
24 maja 2016 18:45 | ID: 1315387
Całe lato chodzę na codzień w płaskich sandałkach.Okolicznościowo ubieram saandałki na iedużym obcasie.Na wyprawy piesze lubię zakładać dobre adidasy.
24 maja 2016 19:34 | ID: 1315398
Jakieś lekkie cichobiegi...
24 maja 2016 19:53 | ID: 1315401
Japonki, klapki ;)
24 maja 2016 20:45 | ID: 1315412
Klapki, sandałki, ewentualnie trampki jakieś fajne;)
w trampkach też chodzę!
24 maja 2016 21:42 | ID: 1315427
Japonki, klapki ;)
właśnie, japonki! Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką japonki stały się bardzo modne. Nie po raz pierwszy, bo mama opowiadała mi, że w latach 60-tych były tak modne, że ona sama chodziła w nich na nawet uczelnię, pomimo, że były to takie zwykłe, gumowe, można powiedzeć: plażowe. Potem moda wróciła, w latach 90-tych i wtedy ja zaczęłam nosić i bardzo polubiłam japonki. Też były proste, gumowe i trzeba było się do nich przyzwyczaić, bo bardzo ocierały między palcami. Później nastąpił okres, gdzie nawet kupić japonki było trudno, czasem trafiały się gdzieś na bazarach. Po czym, nie tak dawno temu nastąpił prawdziwy boom na japonki. Nosili prawie wszyscy - panie i panowie, urzędniczki, nauczycielki w szkołach, w japonkach chodziło się do biura, na uczelnię... A w sklepach obuwniczych pojawił się ogromny asortyment, różna kolorystyka, różne ozdoby. na płaskiej podeszwie, na koturnach, na szpileczkach, nawet z drewnianymi podeszwami i niewielkim obcasikiem - sama mam takie. Z przyjemnością poddałam się tej modzie, bo przypomniała mi ona moje młode lata. A że w tym czasie dorastała moja córka i zaczęła oceniać wszystko pod kątem mody, więc szybko "wrosła" w japonki. W efekcie, niedawno, gdy robiłam porządki w szafce z butami naliczyłam... 26 par japonek, moich i Moniki, trudno powiedzieć, które czyje, bo córka ma teraz ten sam numer buta co ja. Tymczasrem moda - jak to moda. Szybko przemija. Często słyszę, że dzisiaj japonki nosi już tylko "wiocha" (o co nie mam zamiaru obrażać się, bo choć adres na domu mam krakowski, to mieszkam w takiej peryferyjnej dzielhicy, że w niedalekim sąsiedztwie mieszkają jeszcze prawdziwi gospodarze, utrzymujący się z rolnictwa). Ja zaś mam zamiar pozostać wierna japonkom, kiedy są dobrze dobrane, znakomicie się je nosi. A przy tym jest coś pięknego w prostocie tego - jakby nie było - buta: podeszwa i dwa paseczki łączące się w jeden, ten wkładany między palce. Takie właśnie japonki lubię najbardzie, bez nadmiernych ozdób. No to jak z tymi japonkami, nosimy tego lata, czy odrzucamy jako niemodne?
24 maja 2016 22:00 | ID: 1315432
Japonki, klapki ;)
właśnie, japonki! Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką japonki stały się bardzo modne. Nie po raz pierwszy, bo mama opowiadała mi, że w latach 60-tych były tak modne, że ona sama chodziła w nich na nawet uczelnię, pomimo, że były to takie zwykłe, gumowe, można powiedzeć: plażowe. Potem moda wróciła, w latach 90-tych i wtedy ja zaczęłam nosić i bardzo polubiłam japonki. Też były proste, gumowe i trzeba było się do nich przyzwyczaić, bo bardzo ocierały między palcami. Później nastąpił okres, gdzie nawet kupić japonki było trudno, czasem trafiały się gdzieś na bazarach. Po czym, nie tak dawno temu nastąpił prawdziwy boom na japonki. Nosili prawie wszyscy - panie i panowie, urzędniczki, nauczycielki w szkołach, w japonkach chodziło się do biura, na uczelnię... A w sklepach obuwniczych pojawił się ogromny asortyment, różna kolorystyka, różne ozdoby. na płaskiej podeszwie, na koturnach, na szpileczkach, nawet z drewnianymi podeszwami i niewielkim obcasikiem - sama mam takie. Z przyjemnością poddałam się tej modzie, bo przypomniała mi ona moje młode lata. A że w tym czasie dorastała moja córka i zaczęła oceniać wszystko pod kątem mody, więc szybko "wrosła" w japonki. W efekcie, niedawno, gdy robiłam porządki w szafce z butami naliczyłam... 26 par japonek, moich i Moniki, trudno powiedzieć, które czyje, bo córka ma teraz ten sam numer buta co ja. Tymczasrem moda - jak to moda. Szybko przemija. Często słyszę, że dzisiaj japonki nosi już tylko "wiocha" (o co nie mam zamiaru obrażać się, bo choć adres na domu mam krakowski, to mieszkam w takiej peryferyjnej dzielhicy, że w niedalekim sąsiedztwie mieszkają jeszcze prawdziwi gospodarze, utrzymujący się z rolnictwa). Ja zaś mam zamiar pozostać wierna japonkom, kiedy są dobrze dobrane, znakomicie się je nosi. A przy tym jest coś pięknego w prostocie tego - jakby nie było - buta: podeszwa i dwa paseczki łączące się w jeden, ten wkładany między palce. Takie właśnie japonki lubię najbardzie, bez nadmiernych ozdób. No to jak z tymi japonkami, nosimy tego lata, czy odrzucamy jako niemodne?
Ja tam nosze mam kilkanaście par i naprawdę nie obchodzi mnie to, ze ktoś uważa ze sa "wiocha" ;). Cenie sobie wygodę :)
25 maja 2016 07:54 | ID: 1315463
Japonki, klapki ;)
właśnie, japonki! Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką japonki stały się bardzo modne. Nie po raz pierwszy, bo mama opowiadała mi, że w latach 60-tych były tak modne, że ona sama chodziła w nich na nawet uczelnię, pomimo, że były to takie zwykłe, gumowe, można powiedzeć: plażowe. Potem moda wróciła, w latach 90-tych i wtedy ja zaczęłam nosić i bardzo polubiłam japonki. Też były proste, gumowe i trzeba było się do nich przyzwyczaić, bo bardzo ocierały między palcami. Później nastąpił okres, gdzie nawet kupić japonki było trudno, czasem trafiały się gdzieś na bazarach. Po czym, nie tak dawno temu nastąpił prawdziwy boom na japonki. Nosili prawie wszyscy - panie i panowie, urzędniczki, nauczycielki w szkołach, w japonkach chodziło się do biura, na uczelnię... A w sklepach obuwniczych pojawił się ogromny asortyment, różna kolorystyka, różne ozdoby. na płaskiej podeszwie, na koturnach, na szpileczkach, nawet z drewnianymi podeszwami i niewielkim obcasikiem - sama mam takie. Z przyjemnością poddałam się tej modzie, bo przypomniała mi ona moje młode lata. A że w tym czasie dorastała moja córka i zaczęła oceniać wszystko pod kątem mody, więc szybko "wrosła" w japonki. W efekcie, niedawno, gdy robiłam porządki w szafce z butami naliczyłam... 26 par japonek, moich i Moniki, trudno powiedzieć, które czyje, bo córka ma teraz ten sam numer buta co ja. Tymczasrem moda - jak to moda. Szybko przemija. Często słyszę, że dzisiaj japonki nosi już tylko "wiocha" (o co nie mam zamiaru obrażać się, bo choć adres na domu mam krakowski, to mieszkam w takiej peryferyjnej dzielhicy, że w niedalekim sąsiedztwie mieszkają jeszcze prawdziwi gospodarze, utrzymujący się z rolnictwa). Ja zaś mam zamiar pozostać wierna japonkom, kiedy są dobrze dobrane, znakomicie się je nosi. A przy tym jest coś pięknego w prostocie tego - jakby nie było - buta: podeszwa i dwa paseczki łączące się w jeden, ten wkładany między palce. Takie właśnie japonki lubię najbardzie, bez nadmiernych ozdób. No to jak z tymi japonkami, nosimy tego lata, czy odrzucamy jako niemodne?
Japonki ponoć są bardzo zdrowe, dla rozstawu palcy ;-)
25 maja 2016 07:59 | ID: 1315464
Kiedy jest ciepło, a do tego miękkie podłoże i okoliczności też na to pozwalają, najbardziej lubię nie mieć niczego na stopach. Uwielbiam chodzić boso. Po własnym ogrodzie - obowiązkowo. W poprzednich latach na weekendy wyjeżdżaliśny często w Dolinę Nidy - tam też jest dużo tras do pochodzenia boso.
Klika razy chodziłam boso, jakoś u nas ogrodu specjalnie nie było ( pole było obrabiane), a u dziadków na wsi. nie lubiałam biegać boso, bo po [podwórku biegały kaczki, kury i inny drób], a po polu po rżysku, tym bardziej boso nie, bo kostki zawsze były podrapane i myszy pod snopkami siedziały :-( ( moi bracia zawsze bosaka po rżysku begali i nigdy nie narzekali, że kostki podrapane mają, śmiali się, że ich rżysko nie kłuje i nie drapie)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.