Skorpion!!!
Ale mi robisz apetyt. Ryby uwielbiam i wszysto co rybę przypomina.
Ale... bardzo rzadko ja jem. Bo juz pomijając, że jest droga, to w mieście - stolicy Krainy 1000 jezior , bardzo trudno jest o świeżą rybę. Już kilka razy nacięłam się na "święża, kochaniutka Pani , dzisiaj złowiona".
Z konieczności kupuje w marketach rybę głęboko mrożoną. Przynajmniej ta nie śmierdzi podczas smażenia.
A tak przy okazji. Rybę smażę na oleju z pestek winogron. Nigdy na rzepakowym.
I dorsza też już nigdy nie usmażę w domu. Nie ma świeżych dorszy!!! A po smażeniu tych , które kupię mieszkanie wietrzę cały tydzień a ciuchy od razu do prania.
Ze słodkowodnych uwielbiampstrąga, sandacza, szczupaka, płotki, karasie. Nawet stynki. A przede wszystkim wegorza pod wszelką postacią.
A morskie? Śledzi, które bardzo lubię, nie mogę jeść. Łososia też nie. Makrela świeża mi nie smakuje. Ale bardzo lubie wędzoną. Lubię solę, morszczuka, dorsza i czerniaka.
No i owoce morza. Uwielbiam!!!