No i się zaczęło...Znajoma skarżyła się, że ma myszy w domu. Ja w domu nie mam, ale zauważyłam mysz w garażu...Czyżby miała być prędko zima, że myszy ''pchają się'' do domów??? Macie już lokatorów w takiej postaci?? ja dziś rozsypię truciznę....
14 marca 2016 14:34 | ID: 1290417
Chyba mam gościówę w garażu.. coś tam szeleściło ale nie jestem pewna.. chyba powinny iść już w pole..
14 marca 2016 14:44 | ID: 1290426
no już czas, zeby się wyniosły na pole!
14 marca 2016 15:50 | ID: 1290445
no już czas, zeby się wyniosły na pole!
No to nie wiem co mi tam mogło szeleścić..
14 marca 2016 16:52 | ID: 1290480
Chyba mam gościówę w garażu.. coś tam szeleściło ale nie jestem pewna.. chyba powinny iść już w pole..
co ty jeszcze za wczesnie :P
14 marca 2016 18:38 | ID: 1290525
Chyba mam gościówę w garażu.. coś tam szeleściło ale nie jestem pewna.. chyba powinny iść już w pole..
co ty jeszcze za wczesnie :P
Chyba wyczuły bo śnieg zaczął padać..
14 marca 2016 18:44 | ID: 1290535
Chyba mam gościówę w garażu.. coś tam szeleściło ale nie jestem pewna.. chyba powinny iść już w pole..
co ty jeszcze za wczesnie :P
Chyba wyczuły bo śnieg zaczął padać..
u mnie na jutro zapowiadają opady śniegu!
14 marca 2016 18:56 | ID: 1290550
Chyba mam gościówę w garażu.. coś tam szeleściło ale nie jestem pewna.. chyba powinny iść już w pole..
co ty jeszcze za wczesnie :P
Chyba wyczuły bo śnieg zaczął padać..
u mnie na jutro zapowiadają opady śniegu!
Dobrze że nie mrozy..
30 sierpnia 2016 19:36 | ID: 1339751
Z pól wszystko znika.. a ,koleżanki" zaczynają się do domów zbliżać.. Nie przyszły do Was jeszcze?
30 sierpnia 2016 20:24 | ID: 1339769
Z pól wszystko znika.. a ,koleżanki" zaczynają się do domów zbliżać.. Nie przyszły do Was jeszcze?
u nas jeszcze nie slychac ;))
30 sierpnia 2016 21:46 | ID: 1339775
Mam kota, także myszy nam nie straszne ;)
30 sierpnia 2016 21:55 | ID: 1339779
Mam kota, także myszy nam nie straszne ;)
a ja kota nie mam...
30 sierpnia 2016 21:58 | ID: 1339780
Mam kota, także myszy nam nie straszne ;)
a ja kota nie mam...
Przygarnij jakiegoś :)
30 sierpnia 2016 22:00 | ID: 1339781
Mam kota, także myszy nam nie straszne ;)
a ja kota nie mam...
Przygarnij jakiegoś :)
Chciałam.. ale maluchy były.. z resztą mamy teraz psa.. moze cieżko było by im się dogadać..
6 października 2016 13:37 | ID: 1345411
Skubane! Legalnie biegaja w biały dzień po ulicy już kilka razy zdarzyło mi sie zobaczyć
6 października 2016 14:47 | ID: 1345414
Ostra zima się zapowiada, stworzenia to wiedzą i przygotowują się do przetrwania. Ostatni tydzień walczyłam z 1(!) myszą. Najpierw wyczułam charakterystyczny zapach we werandzie. Później otwierając szufladę zobaczyłam "bobki". Wkurzyłam się, bo po malowaniu wszystkie szafki i znajdujące się tam naczynia były pomyte. I uznałam, że czas na walkę. Najpierw zaczęłam się zastanawiać jak ona weszła; we wszystkich oknach mam siatki (metalowe, szczelne), drzwi zawsze zamykam. Nic nie wymyśliłam i zaczęłam walkę stawiając łapkę. Raz,drugi-przynęta zjedzona myszy niet. Jakaś mądra sztuka. Kiedyś chyba przy malowaniu odpadła przy drzwiach taka mała płytka, odłożyłam żeby przy okazji ją wkleić. Pewnego ranka wypuszczam psa, a w miejscu tej odpadniętej płytki kupka gruzu. A, tu cię mam. Tego samego dnia przeleciała mi przez werandę i schowała za szafki. Była duża, prawie czarnej "karnacji". Na noc zastawiłam 2 łapki i a dziurę zastawiłam tą płytką. Rano płytka przewrócona, nowe paprochy w łapki puste. W kolejną noc dzury nie zastawiałam tylko w pobliżu postawiłam łapkę z pachnącą przynętą i... sukces. Złapałam "gada", ale żeby tydzień z nią walczyć?
Prawie kryminał napisałam
6 października 2016 14:53 | ID: 1345416
Myszki już czują zimę i szukają ciepłych norek.
6 października 2016 16:56 | ID: 1345430
Ostra zima się zapowiada, stworzenia to wiedzą i przygotowują się do przetrwania. Ostatni tydzień walczyłam z 1(!) myszą. Najpierw wyczułam charakterystyczny zapach we werandzie. Później otwierając szufladę zobaczyłam "bobki". Wkurzyłam się, bo po malowaniu wszystkie szafki i znajdujące się tam naczynia były pomyte. I uznałam, że czas na walkę. Najpierw zaczęłam się zastanawiać jak ona weszła; we wszystkich oknach mam siatki (metalowe, szczelne), drzwi zawsze zamykam. Nic nie wymyśliłam i zaczęłam walkę stawiając łapkę. Raz,drugi-przynęta zjedzona myszy niet. Jakaś mądra sztuka. Kiedyś chyba przy malowaniu odpadła przy drzwiach taka mała płytka, odłożyłam żeby przy okazji ją wkleić. Pewnego ranka wypuszczam psa, a w miejscu tej odpadniętej płytki kupka gruzu. A, tu cię mam. Tego samego dnia przeleciała mi przez werandę i schowała za szafki. Była duża, prawie czarnej "karnacji". Na noc zastawiłam 2 łapki i a dziurę zastawiłam tą płytką. Rano płytka przewrócona, nowe paprochy w łapki puste. W kolejną noc dzury nie zastawiałam tylko w pobliżu postawiłam łapkę z pachnącą przynętą i... sukces. Złapałam "gada", ale żeby tydzień z nią walczyć?
Prawie kryminał napisałam
Był "kryminał" to i anegdota będzie.Mąż widząc dwie myszy w blasznej beczce z pszenicą, złapał naszego kota kanapowca i wsadził go do tej beczki, przykrył beczkę blaszaną pokrywą i pozostawił to towarzystwo na godzinkę.Po godzinie poszedlismy obejrzeć wyczyny naszego kocura, a tu mamy dziwny widok - kot drzemie w pszenicy a myszy dalej biegają.Zawołałam kota od sąsiada /ma 7/ i ten poczciwina wykonal swoja powinośc w ciągu minuty.
6 października 2016 18:34 | ID: 1345438
Ostra zima się zapowiada, stworzenia to wiedzą i przygotowują się do przetrwania. Ostatni tydzień walczyłam z 1(!) myszą. Najpierw wyczułam charakterystyczny zapach we werandzie. Później otwierając szufladę zobaczyłam "bobki". Wkurzyłam się, bo po malowaniu wszystkie szafki i znajdujące się tam naczynia były pomyte. I uznałam, że czas na walkę. Najpierw zaczęłam się zastanawiać jak ona weszła; we wszystkich oknach mam siatki (metalowe, szczelne), drzwi zawsze zamykam. Nic nie wymyśliłam i zaczęłam walkę stawiając łapkę. Raz,drugi-przynęta zjedzona myszy niet. Jakaś mądra sztuka. Kiedyś chyba przy malowaniu odpadła przy drzwiach taka mała płytka, odłożyłam żeby przy okazji ją wkleić. Pewnego ranka wypuszczam psa, a w miejscu tej odpadniętej płytki kupka gruzu. A, tu cię mam. Tego samego dnia przeleciała mi przez werandę i schowała za szafki. Była duża, prawie czarnej "karnacji". Na noc zastawiłam 2 łapki i a dziurę zastawiłam tą płytką. Rano płytka przewrócona, nowe paprochy w łapki puste. W kolejną noc dzury nie zastawiałam tylko w pobliżu postawiłam łapkę z pachnącą przynętą i... sukces. Złapałam "gada", ale żeby tydzień z nią walczyć?
Prawie kryminał napisałam
Był "kryminał" to i anegdota będzie.Mąż widząc dwie myszy w blasznej beczce z pszenicą, złapał naszego kota kanapowca i wsadził go do tej beczki, przykrył beczkę blaszaną pokrywą i pozostawił to towarzystwo na godzinkę.Po godzinie poszedlismy obejrzeć wyczyny naszego kocura, a tu mamy dziwny widok - kot drzemie w pszenicy a myszy dalej biegają.Zawołałam kota od sąsiada /ma 7/ i ten poczciwina wykonal swoja powinośc w ciągu minuty.
Jak się chce to i wątek z myszami można rozwinąć w fajną opowieść. A a'propos "Nie każdy kot łasy na myszy".
6 października 2016 19:48 | ID: 1345449
U nas w domu nie ma, ale w kotlowni zagoscily. Maz poczestowal je ,,specjalnym,, jedzonkiem. W ciagu pol godziny nie bylo juz nic. Nasypal ponownie i znow jedzonko wymiotlo. A zadna mysza nie padla. Nigdzie zadnych zwlok. Maz poszukal gdzie te gryzonie moga ,,stacjonowac,, i okazalo sie, ze maja dziurke pomiedzy kominem a sciana, w samym zalamaniu. Maz zalepil te dziure. Wchodze dzis do kotlowni a tam trup. Czyli ,,jedzonko,, zadzialalo.
7 października 2016 03:47 | ID: 1345480
Ot i biedne myszki przez kilka dni były obiektem walki...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.