Temat o modlitwie jest tematem bardzo szerokim, więc nie wiem, czy nie warto założyć nowy wątek, by ktoś czytający ten nie pogubił się.
jak ma się modlić "dobry katolik"? a co to znaczy "dobry"? ja nie uważam się za dobrego, choć modlę się sporo. Dążę do tego, by być dobrym człowiekiem, jako katoliczka. Ciągle dążę.
Będzie kilka linków:
Modlitwa jest rozmową. Nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że Bóg milczy. Modlitwa to obecność - jest przy mnie Ten, któremu mogę zaufać, który kocha mnie taką, jaką jestem, przed kim nie muszę udawać. Nie trzeba ściemniać - zresztą po co? On mnie zna.
Podstawą jest czas i miejsce - tak jak przy spotkaniu z drugim człowiekiem. Chociaż 10-15 min. dziennie. Niezależnie od pory dnia. Ale codziennie. Czas poświęcony Bogu nigdy nie jest czasem straconym - zresztą cały dzień do Niego należy.
Można modlić się w przeróżny sposób: słowami znanych modlitw z katechizmu (warto zastanowić się nad ich treścią), modlitwą różańcową, różnymi koronkami; rozważać Słowa Pisma św. Można modlić się spontanicznie - dziękując, prosząc, przepraszając, wielbiąc. No i szczyt modlitwy - Msza św. gdzie Bóg jest tak blisko, jak to tylko możliwe - daje się cały. Form modlitwy nie brakuje.
Jak modlę się ja? Jestem. Staram się nie tylko gadać (a to potrafię świetnie) - ile słuchać. A Pan Bóg odpowiada: przez Słowo na Mszy św., przez innych ludzi. Odpowiedź nie zawsze jest łatwa.
Dla mnie ważna jest Msza św. - nie tylko ta niedzielna. Poza tym każdy dzień, wszystko co robię - to w jakimś sensie modlitwa. Jadę autobusem - mogę w milczeniu modlić się za tych ludzi w autobusie. Idę przez miasto - mogę modlić się za tych, których spotykam. Nie potrzeba wyszukanych słów. Jak z przyjacielem. To nie jest czasochłonne - przeciwnie.
Czasem korzystam z adoracji - w jednej z kaplicy; mogę być wtedy sama. Mogę krzyczeć, płakać, żalić się. Mogę prosić i dziękować.
Nie da się tematu poruszyć w jednym poście...