Jaki jest Bóg? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek: 

Jaki jest Bóg?

63odp.
Strona 3 z 4
Odsłon wątku: 12123
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    14 sierpnia 2010 15:02 | ID: 271780
    Bardzo poważne i serio pytanie. Gdy studiuje się Biblię wyłaniają się z Niej dwa oblicza Boskie, starotestamentowego Boga- mściwego, okrutnego, karzącego surowo, i Boga z Nowego Testamentu- pełnego wszechogarniającej miłości, wyrozumiałego dla grzeszników, nakazującego miłować nawet nieprzyjaciół. Jak teologia godzi te dwa tak różne oblicza?  Który to mój Bóg? W którego powinnam wierzyć?
    Użytkownik usunięty
      41
      • Zgłoś naruszenie zasad
      16 sierpnia 2010 16:57 | ID: 272818
      Założyłam ten wątek, gdyż w kwestii wiary- ta rzecz jest dla mnie najtrudniejsza, jak pogodzić te dwa oblicza Boże. Wychowałam się w bardzo bogobojnej rodzinie, miałam cudowną Matkę, której religijność nie była czczym słowem, a uwidaczniała się w czynach wobec innych ludzi. Łaskawa, wyrozumiała dla ludzkich ułomności, przebaczająca, nie chowająca urazy. Cudowny, głeboko wierzący człowiek, zyjący w zupełnej symbiozie z nakazami Kościoła.  Ja już tak ufna, tak bardzo religijna nie jestem.   Dla mnie ta niesamowita opozycja Bóg Mściwy i Bóg Nieskończonej Dobroci jest zawsze  źródłem zwątpienia co do Boskiego autorstwa Biblii. W Nowym i Starym Testamencie jest mowa o jakby dwóch różnych Bogach. Bóg starotestamentowy ma tyle ludzkich złych cech: mściwość, pychę, niesprawiedliwość ( kto choć w podstawowym stopniu zna Stary Testament znajdzie dla tych cech duzo potwierdzeń). Nie przemawiają do mnie względy historyczno- obyczajowo- prawne. Co one mają do rzeczy, by karać za grzechy ojców niewinne pokolenia, co mają do rzeczy, że z ręki Boga giną niewinne egipskie dzieci, ze to Bóg strachu i nawet nie srogi Ojciec- a tyran. Który dobry Ojciec zabije swe błądzące dziecię, jak uczyniła to ręka Boska z niewiernymi Izraelitami? TO BYŁ BÓG, A NIE CZŁOWIEK, KTÓREGO MORALNOŚĆ Z BIEGIEM HISTORII EWOLUJE KU LEPSZEMU. Ten sam, o którym mówi Jezus? Tak trudno mi to pogodzić:(  Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie mam na celu urazić czyichkolwiek uczuć religijnych. Jesli tak się dzieje- przepraszam. Sama  się boję, tego co piszę, bo wierzę, że jest Bóg i że wysłał swego Syna, by dał nowe przykazanie światu: "Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego" i był samym dobrem. Tylko nie umiem sobie poradzić z tym drugim obliczem Boga.   Ten wątek był nadzieją, że może ktoś, którego wiara jest silna jak ocean pomoże mi to pojąć :(
      Avatar użytkownika aluna
      alunaPoziom:
      • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
      • Posty: 4070
      42
      • Zgłoś naruszenie zasad
      16 sierpnia 2010 17:09 | ID: 272823
      Wiecie - a ja napiszę tak ; "Dzięki ci Boże że nie jestm zagorzałą katoliczką dzięki czemu mam otwarrty umysł". Co do tego jaki jest Bóg...taki sam jak my wszyscy. Ma swoje słabości. Czasami popełnia błędy, np przy stworzeniu parzących meduz, ale myślę że to taka troche jego zabawa była ( tzn te meduzy). Na pewno ma poczucie humoru ( mrówkojad ) i dobrego smaku ( przepiękne pejzaże), a także jest dość sprawiedliwy...na tyle na ile ma ochotę oczywiście (czytająć Biblię i Koran można tak wywnioskować). Nosi różne imiona i myślę że trochę bawi się nami ludźmi pozwalając nam wybijać się w jego imię...z drugiej strony gdyby nie to dawno nastąpiłoby przeludnienie. Dał ludziom wolną rekę ( troche jak szef podwładnym w pracy zadaniowej), a że my nie potrafimy skorzystać z wolności i jej docenić, zaczął na spółkę z Matką Naturą udowadniać nam kto tutaj rządzi... Nie jest głuchy, ale nie zawsze ma ochotę odpowiadać.  Jednocześnie nigdy nie pozostawia nas bez odpowiedzi- choć czasami całe życie przychodzi nam na nią czekać- ale my nie zawsze słyszymy ta odpowidź. Na pewno nie lubi zarozumiałości i wygłaszania wyroków w jego imieniu ( żaden Szef tego nie lubi), owszem - najpierw pozwoli się niektórym pobawić w niby-prawą-rękę-Boga-która-wie-wszystko-najlepiej, ale gdy już jest za dużo - ucina to na jego własny niepowtarzalny sposób... Pozwala na różnorodność , bo sam ją stworzył. Pozwala na szczęście, bo sam je stworzył. pozwala na łzy i nieszczęścia, bo sam je stworzył. pozwala na grzech, bo sam go stworzył.  itp itd.... Ja tak widzę Boga
      Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy.
      Użytkownik usunięty
        43
        • Zgłoś naruszenie zasad
        16 sierpnia 2010 17:13 | ID: 272825
        aluna napisał 2010-08-16 19:09:46
        Wiecie - a ja napiszę tak ; "Dzięki ci Boże że nie jestm zagorzałą katoliczką dzięki czemu mam otwarrty umysł". Co do tego jaki jest Bóg...taki sam jak my wszyscy. Ma swoje słabości. Czasami popełnia błędy, np przy stworzeniu parzących meduz, ale myślę że to taka troche jego zabawa była ( tzn te meduzy). Na pewno ma poczucie humoru ( mrówkojad ) i dobrego smaku ( przepiękne pejzaże), a także jest dość sprawiedliwy...na tyle na ile ma ochotę oczywiście (czytająć Biblię i Koran można tak wywnioskować). Nosi różne imiona i myślę że trochę bawi się nami ludźmi pozwalając nam wybijać się w jego imię...z drugiej strony gdyby nie to dawno nastąpiłoby przeludnienie. Dał ludziom wolną rekę ( troche jak szef podwładnym w pracy zadaniowej), a że my nie potrafimy skorzystać z wolności i jej docenić, zaczął na spółkę z Matką Naturą udowadniać nam kto tutaj rządzi... Nie jest głuchy, ale nie zawsze ma ochotę odpowiadać.  Jednocześnie nigdy nie pozostawia nas bez odpowiedzi- choć czasami całe życie przychodzi nam na nią czekać- ale my nie zawsze słyszymy ta odpowidź. Na pewno nie lubi zarozumiałości i wygłaszania wyroków w jego imieniu ( żaden Szef tego nie lubi), owszem - najpierw pozwoli się niektórym pobawić w niby-prawą-rękę-Boga-która-wie- wszystko-najlepiej, ale gdy już jest za dużo - ucina to na jego własny niepowtarzalny sposób... Pozwala na różnorodność , bo sam ją stworzył. Pozwala na szczęście, bo sam je stworzył. pozwala na łzy i nieszczęścia, bo sam je stworzył. pozwala na grzech, bo sam go stworzył.  itp itd.... Ja tak widzę Boga
         Oklaski.
        Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
        Avatar użytkownika ducinaltum
        ducinaltumPoziom:
        • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
        • Posty: 1300
        44
        • Zgłoś naruszenie zasad
        16 sierpnia 2010 17:17 | ID: 272828
        Elenai, ja mam wiarę wielkości ziarenka gorczycy, ale ufam Bogu. I wszelkie wątpliwości najlepiej rozwiewa...On sam. Poważnie, sprawdzone na modlitwie. On sam daje się poznać, jeśli tego chcemy. Na modlitwie. Boga nie da się rozgryźć tylko intelektualnie - niejeden już poległ. Wiara i rozum muszą iść razem. 
        Ja nie jestem w stanie przekonać Ciebie, że Bóg starotestamentowy to Bóg miłosierny, czuły Ojciec, choć czasem gniewny, pełen dynamizmu. Nie tylko mściwy - patrzenie w ten sposób jest okrojone i nieprawdziwe, zwłaszcza wyrywając z kontekstu opisy z krwawych czasów. Izraelici chcieli pokazać, jak Bóg o nich walczył - by dobrze odczytać te opisy, trzeba być znawcą historii tamtych czasów. Czasy były pełne krwi i walki - raczej oczywiste, że zostało to opisane dosadnie. Dla nich krwawa rzeź na wrogach była dowodem obrony ze strony Boga. 
        Miłość Boga nie jest miłością łatwą. Jest skomplikowana, nielogiczna, bo kocha mimo wszystko, każdego. Aż po krzyż. I to ten sam Bóg, jakkolwiek nierealne się to wydaje. 
        Jezus na krzyżu ogarnął miłością każdego - tych "wytraconych" w ST także. Bez wyjątku. 
        Ja nie mam wątpliwości, że Bóg kocha bezgranicznie - bo takiej miłości doświadczyłam. 
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        45
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 sierpnia 2010 21:27 | ID: 278378
        Mama Julki napisał 2010-08-16 14:48:10
        Elenai napisał 2010-08-16 13:32:30
        Dekalog stosują nie tylko katolicy czy chrześcijanie. Wielu ateistów również. Jedym z najcudowniejszych, najlepszych, najmiłosierniejszych ludzi jakich znam jest moja niewierząca przyjaciólka.
        Oczywiście, Elenai, bo dekalog to jednocześnie zasady, którymi powinniśmy kierować sie wszyscy bez względu na wyznanie, aby żyć w zgodzie ze sobą i bliźnimi...
        Niektórzy mówią, ze Dekalog zawiera normy moralne ważne dla wszystkich. Mówi się też o tym, ze zasady Dekalogu są wyryte w naszych sercach - sercach ludzkich.
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        46
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 sierpnia 2010 21:31 | ID: 278379
        centaurek napisał 2010-08-16 16:37:59
        Bartt napisał 2010-08-16 13:00:30
        Weźmy za przykład wyprowadzenie Izraelitów z Egiptu. Pan Bóg najpierw poprosił Egipcjan, żeby wypuścili Jego lud. I nic. Potem zesłał plagi, aby nakłonić Egipcjan - poskutkowało ale na krótko - więc wytracił ich wszystkich. Dawał im szansę - ale byli zatwardziali. Warto na to spojrzeć z perspektywy ludu Izraela - Bóg walczył o nich, chronił ich. Ale jak błądzili i szemrali przeciwko Niemu - błąkali się po pustyni. Pan Bóg wie, że dla ludzi najlepiej będzie, jeśli będą szli za Nim - bo wówczas będą szczęśliwi. A jak się pogubią - pójdą na zatracenie... nikogo Pan Bóg nie zmusza - namawia, nakłania, daje znaki - ale ostateczna decyzja należy do ludzi. Dla mnie historia z Izraelitami to dowód pięknej Miłości.
         Prosił? Bóg prosił? Bartt, to nie jest jakiś lokalny watażka, to nie jest stetryczały dziadunio z reklam wiziru, to jest Wszechmogący Bóg! Poza tym - po co Bogu te jarmarczne sztuczki? Tak, jarmarczne! Skoro magowie egipscy bez trudu je powtarzają! Piszesz, że starotestamentowy Bóg jest miłością? Proszę: Ale Pan uczynił upartym serce faraona, i nie wypuścił [on] Izraelitów. [Wj 10,20] I jeszcze raz, bo zabawa się spodobała: Pan uczynił upartym serce faraona i nie chciał ich wypuścić [Wj 10,27] Czyli - Bóg uczynił faraona upartym tylko po to, by dokonać rzezi egipskich dzieci. Niewinnych zresztą. Dowód pięknej Miłości...
        Na teologii za bardzo się nie znam i może napisze coś bez sensu, ale trudno - napiszę. Stary Testament sprawcą wszystkiego czyni Boga. Taki jest sposób ukazywania Boga. Wobec czego te fragmenty mogą świadczyć o tym, ze Bóg dopuścił, aby serce faraona było twarde. W ogóle Stary Testment i Nowy Testament należy troszkę inaczej odczytywać....
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        47
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 sierpnia 2010 21:36 | ID: 278381
        centaurek napisał 2010-08-16 18:55:43
        jagienka napisał 2010-08-16 18:43:58
         Bo Jezus odkupił ludzi, i każdy żyjąc na ziemi ma czas na to, by zdecydować co do samego siebie...
         A co z ludźmi niepełnosprawnymi albo upośledzonymi? Oni nie mają szans. Podobnie jak kilkuletnie dzieci, które zginęły - one nie mają czasu...
        Kurczaki... oni mają wieksze szanse niż inni, moim zdaniem:) Bo: 1. są blizej Jezusa w swoich cierpieniach, 2. czas to coś względnego, 3. o upośledzonych nieraz się mówi, ze to aniołki - nie bez powodu, 4. oni nie mają szans, jesli patrzeć na rozum, ale jest coś takiego jak dusza, 5. małe dzieci - są czyste:)
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        48
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 sierpnia 2010 21:38 | ID: 278383
        Elenai napisał 2010-08-14 17:02:00
        Bardzo poważne i serio pytanie. Gdy studiuje się Biblię wyłaniają się z Niej dwa oblicza Boskie, starotestamentowego Boga- mściwego, okrutnego, karzącego surowo, i Boga z Nowego Testamentu- pełnego wszechogarniającej miłości, wyrozumiałego dla grzeszników, nakazującego miłować nawet nieprzyjaciół. Jak teologia godzi te dwa tak różne oblicza?  Który to mój Bóg? W którego powinnam wierzyć?
        Być może są to dwa spojrzenia na Boga, spojrzenie na Boga z różnej perspektywy. I z różnej kultury czasoprzestrzennej.
        Avatar użytkownika dziecinka
        dziecinkaPoziom:
        • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
        • Posty: 26147
        49
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 sierpnia 2010 21:42 | ID: 278386
        Spójrzmy na BOga starotestamentowego jak na Kogoś, kto został Ojcem. Adoptował sobie dzieci. I stara się wychowac według swej metody oraz koncepcji. Co robi, jak dzieciom dzieje się krzywda? Ratuje. Co robi, gdy ktoś dzieci chce zabić? Zabija. Co robi, gdy dzieci robią wybryki? Karze. Czasem poucza, wyjaśnia, strofuje... Popatrzmy z takiej perspektywy... i dodajmy jeszcze to, ze Bóg związał sobie ręce tym, ze dał człowiekowi wolną wolę.
        Użytkownik usunięty
          50
          • Zgłoś naruszenie zasad
          26 sierpnia 2010 17:58 | ID: 278895
          ducinaltum napisał 2010-08-16 19:17:57
          Elenai, ja mam wiarę wielkości ziarenka gorczycy, ale ufam Bogu. I wszelkie wątpliwości najlepiej rozwiewa...On sam. Poważnie, sprawdzone na modlitwie. On sam daje się poznać, jeśli tego chcemy. Na modlitwie. Boga nie da się rozgryźć tylko intelektualnie - niejeden już poległ. Wiara i rozum muszą iść razem. 
          Ja nie jestem w stanie przekonać Ciebie, że Bóg starotestamentowy to Bóg miłosierny, czuły Ojciec, choć czasem gniewny, pełen dynamizmu. Nie tylko mściwy - patrzenie w ten sposób jest okrojone i nieprawdziwe, zwłaszcza wyrywając z kontekstu opisy z krwawych czasów. Izraelici chcieli pokazać, jak Bóg o nich walczył - by dobrze odczytać te opisy, trzeba być znawcą historii tamtych czasów. Czasy były pełne krwi i walki - raczej oczywiste, że zostało to opisane dosadnie. Dla nich krwawa rzeź na wrogach była dowodem obrony ze strony Boga. 
          Miłość Boga nie jest miłością łatwą. Jest skomplikowana, nielogiczna, bo kocha mimo wszystko, każdego. Aż po krzyż. I to ten sam Bóg, jakkolwiek nierealne się to wydaje. 
          Jezus na krzyżu ogarnął miłością każdego - tych "wytraconych" w ST także. Bez wyjątku. 
          Ja nie mam wątpliwości, że Bóg kocha bezgranicznie - bo takiej miłości doświadczyłam. 
          Przez chwile miałam ochotę zalozyc nowy watek, ale napisze moje pytanie tutaj: Ducinaltum piszesz o modlitwie - ja pytam: Jak powinien sie modlić dobry katolik? Jak powinien sie modlić czlowiek dojrzały? Bo chyba nie odklepac "Aniele Boży..." i "Ojcze nasz..."? Duzo ostatnio o tym myślę... Cjhciałabym znac Wasze zdanie... Wiem, ze to bardzo intymne, ale nie chodzi mi o Wasz osobisty przykład, tylko o jakiś wyznacznik, radę, nie wiem... Jak sie modlić, żeby czuc ten kontakt z Bogiem????
          Użytkownik usunięty
            51
            • Zgłoś naruszenie zasad
            26 sierpnia 2010 18:17 | ID: 278907
            Masz rację Olu, że modlitwa to bardzo indywidulana sprawa... I tak prawdę powiedziawszy nie ma sztywnej reguły na dobrą modlitwę... W Piśmie św. są takie słowa: "Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie..." To słowa Pisma... A ja Ci powiem tak od siebie... Dla mnie modlitwa to każde nawet najdrobniejsze westchnięcie do Boga... To czasem długie milczenie bez zbędnych słów... To trwanie w kompletnym bezruchu myśli... Ja często tak się modlę... Po prostu przedstawaim problem i... milczę... Już dawno przestałam wyklepywać wyuczone formuły, choć niejednokrotnie używam słów klasycznych modlitw... A "Modlitwa Pańska" zawiera w sobie wszystko, co do rozmowy z Bogiem jest potrzebne... I czasem warto zatrzymać się nad tą modlitwą... I nie tradycyjnie "odwalić" bo zna się na pamięć... Ale pomyśleć: co się mówi... Co ta modlitwa zawiera... A kontakt z Bogiem to niezmiernie osobista więź... I tego się nie da wyjaśnić... Ja obecnie nawet nie potrzebuję już bardzo głębokiego skupienia... Czuję mojego Boga, bardzo blisko... Znajduję Go w mojej szarej codzienności... W drobiazgach... W uśmiechach innych ludzi.... I modlę się w róznych miejscach i w rózny sposób... Swoją pracą... Odpoczynkiem... Pomocą innym... Ale to moje subiektywne odczucie wypracowane przez całe lata... Lecz jest mi z tym dobrze... Bo daje mi to ten specyficzny "kontakt"...
            Mądrość przychodzi wraz z wiekiem... Oby to nie było wieko od trumny... ;)
            Użytkownik usunięty
              52
              • Zgłoś naruszenie zasad
              26 sierpnia 2010 18:50 | ID: 278926
              Najpiękniejsza modlitwa wątpiących i zagubionych: J. Tuwim Chrystusie... Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie... Jeszcze tak strasznie zapłaczę, Że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie... I taką wielką żałobą, Będę sie żalił przed tobą, Chrystusie... Że duch mój przed Tobą klęknie I wtedy serce mi pęknie, Chrystusie
              Użytkownik usunięty
                53
                • Zgłoś naruszenie zasad
                26 sierpnia 2010 19:00 | ID: 278928
                Masz rację Elenai... To piękne słowa... Bez wielkiej pompy... A oto chodzi, by z Bogiem po prostu rozmawiać... Tak jak się najlepiej potrafi... On wszystko usłyszy i zrozumie... I myślę, że uwielbia, gdy ten mały grzeszny człowiek chce do Niego powiedziec choć słowo... Choćby najprostsze było...
                Mądrość przychodzi wraz z wiekiem... Oby to nie było wieko od trumny... ;)
                Avatar użytkownika madalenadelamur
                • Zarejestrowany: 22.02.2010, 10:02
                • Posty: 3921
                54
                • Zgłoś naruszenie zasad
                26 sierpnia 2010 19:02 | ID: 278930
                Jaki jest Bóg na prawdę nie wiem...To on mnie stworzył. Jaki jest Bóg na prawde może wiedzieć każdy kiedy? A wtedy kiedy postanowi nas zabrać do siebie.Jeśli Ty jesteś dobrym dla innych ludzi,szanujesz,Kochasz to nie masz czego się obawiać!!! "Szanuj,Kochaj bliźniego swego jak siebie samego..." Jest to odwieczną prawdą... Jesli Ty Kochasz otaczających Cie ludzi to cóż tu więcej pisać...Oni szanują Ciebie po równi.Prawda?
                Avatar użytkownika ducinaltum
                ducinaltumPoziom:
                • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
                • Posty: 1300
                55
                • Zgłoś naruszenie zasad
                26 sierpnia 2010 21:32 | ID: 278957
                Temat o modlitwie jest tematem bardzo szerokim, więc nie wiem, czy nie warto założyć nowy wątek, by ktoś czytający ten nie pogubił się.
                jak ma się modlić "dobry katolik"? a co to znaczy "dobry"? ja nie uważam się za dobrego, choć modlę się sporo. Dążę do tego, by być dobrym człowiekiem, jako katoliczka. Ciągle dążę. 
                Będzie kilka linków:
                Różne modlitwy: http://adonai.pl/modlitwy/
                krótkie rozważanie o modlitwie "Ojcze Nasz"  http://mateusz.pl/duchowosc/wakacje98/w980726.htm
                Modlitwa jest rozmową. Nawet wtedy, gdy wydaje się nam, że Bóg milczy. Modlitwa to obecność - jest przy mnie Ten, któremu mogę zaufać, który kocha mnie taką, jaką jestem, przed kim nie muszę udawać. Nie trzeba ściemniać - zresztą po co? On mnie zna. 
                Podstawą jest czas i miejsce  - tak jak przy spotkaniu z drugim człowiekiem. Chociaż 10-15 min. dziennie. Niezależnie od pory dnia. Ale codziennie. Czas poświęcony Bogu nigdy nie jest czasem straconym - zresztą cały dzień do Niego należy. 
                Można modlić się w przeróżny sposób: słowami znanych modlitw z katechizmu (warto zastanowić się nad ich treścią), modlitwą różańcową, różnymi koronkami; rozważać Słowa Pisma św. Można modlić się spontanicznie - dziękując, prosząc, przepraszając, wielbiąc. No i szczyt modlitwy - Msza św. gdzie Bóg jest tak blisko, jak to tylko możliwe - daje się cały. Form modlitwy nie brakuje. 
                Jak modlę się ja? Jestem. Staram się nie tylko gadać (a to potrafię świetnie) - ile słuchać. A Pan Bóg odpowiada: przez Słowo na Mszy św., przez innych ludzi. Odpowiedź nie zawsze jest łatwa. 
                Dla mnie ważna jest Msza św. - nie tylko ta niedzielna. Poza tym każdy dzień, wszystko co robię - to w jakimś sensie modlitwa. Jadę autobusem - mogę w milczeniu modlić się za tych ludzi w autobusie. Idę przez miasto - mogę modlić się za tych, których spotykam. Nie potrzeba wyszukanych słów. Jak z przyjacielem. To nie jest czasochłonne - przeciwnie. 
                Czasem korzystam z adoracji - w jednej z kaplicy; mogę być wtedy sama. Mogę krzyczeć, płakać, żalić się. Mogę prosić i dziękować. 
                Nie da się tematu poruszyć w jednym poście...
                Użytkownik usunięty
                  56
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  27 sierpnia 2010 07:09 | ID: 279026
                  Elenai napisał 2010-08-26 20:50:41
                  Najpiękniejsza modlitwa wątpiących i zagubionych: J. Tuwim Chrystusie... Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie... Jeszcze tak strasznie zapłaczę, Że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie... I taką wielką żałobą, Będę sie żalił przed tobą, Chrystusie... Że duch mój przed Tobą klęknie I wtedy serce mi pęknie, Chrystusie
                  Elenai...nie znałam tego wiersza...Jest przepiękny...Az się serce ściska...
                  Użytkownik usunięty
                    57
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    27 sierpnia 2010 07:12 | ID: 279029
                    Dziekuję Wam za odpowiedzi... Bałam się, że to będzie dla Was zbyt osobiste pytanie...
                    Avatar użytkownika Bartt
                    BarttPoziom:
                    • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
                    • Posty: 5452
                    58
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    27 sierpnia 2010 07:42 | ID: 279042
                    Tutaj jeszcze trochę o modlitwie osobistej, o podejmowaniu decyzji i rozeznawaniu.
                    Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
                    Użytkownik usunięty
                      59
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      27 sierpnia 2010 07:52 | ID: 279047
                      Bartt napisał 2010-08-27 09:42:25
                      Tutaj jeszcze trochę o modlitwie osobistej, o podejmowaniu decyzji i rozeznawaniu.
                      Dzieki:)
                      Avatar użytkownika dziecinka
                      dziecinkaPoziom:
                      • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
                      • Posty: 26147
                      60
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      27 sierpnia 2010 07:55 | ID: 279048
                      WEdług mnie można mówic o różnych rodzajach modlitwy : - uwielbienia, - dziękczynienia, - proby, - przeproszenia. Formy modlitwy: -  różaniec, - koronka, - inne modlitwy z książeczki, - brewiarz, - Pismo św. - modlitwa myśłna, - akty strzeliste, - msza św. Są jeszcze inne - dużo by wymieniać. Można sie modlić pracą. Można czuwać przed Najświętszym Sakramentem... Akty strzeliste moga polegać na cichych westchnieniach, kiedy np. podczas gotowania obiadu pomyśli się " Dzieki Ci, Boze, za ten dzień." W Piśmie św. ciekawa jest modlitwa psalmami, otwiera się Biblię na jakims psalmie, czyta go i zastanawia nad nim..