Wolny czas traktujemy jak prezent od życia, bo wtedy mocno czujemy, że jutro będzie dopiero jutro. W ten wspólny, wolny czas nie chce się nic, prócz tego by żyć, kochać, doceniać i cieszyć się sobą, bo ten czas wynagradza wszystko... Ostatnio w taką wolną sobotę podczas śniadania, córcia przyczepiła słomki taśmą klejącą do arkusza folii i westchnęła z nadzieją: "To mógłby być Spełniacz Życzeń... Tato - musisz pomyśleć życzenie, a potem wdmuchnąć je w słomkę. Kiedy papier zaszeleści, twoje życzenie się spełni". Mąż zdzierając resztki jajecznicy z patelni, zaczynał się domyślać, że czeka go jakiś figiel. " Hmm, już pomyślałem, daj no tę słomkę" - wdmuchnął powietrze mocno, aż papier pofrunął nieco szelestnie na podłogę. I teraz zaczęli się wszyscy zastanawiać, czy spełni się to życzenie, czy nie? I co to było za życzenie? Mąż zdradził córci, że zamarzył, żebyśmy zorganizowali wyścig dla ślimaków, albo żebyśmy nakarmili z dłoni ptaka, no i kiedyś zobaczyli wspólnie wschód słońca..., nie wiem czy to się spełni, ale obrazuje to nieco nasz wolny czas - spędzamy go na marzeniach..., ale "czynnych", bo jakieś kroczki ku tym marzeniom podejmujemy. Uwielbiamy bawić się ze zwierzątkami (w pobliskim mini zoo), chlapać się w fontannach w upalne dni, "stawiać pierwsze kroki" na nieznanych jeszcze nam trawnikach, albo placach zabaw, które obecnie są hitem numer jeden dla małej.:) A gdy pogoda pod psem, to bierzemy pędzelki w dłonie i malujemy duże obrazki zatytułowane: FAJNE RZECZY, KTÓRE MOŻNA ROBIĆ. W kolekcji tych kart/marzeń mamy: wychować motyla od gąśnienicy, przejść się na szczudłach, wspiąć się na zielone wzgórze, złapać rybkę w sieć i ją zaraz puścić, a i jeszcze bawić się na błotnej ślizgawce. Tymi kartami opowiadamy sobie także, jak fajnie jest być teraz razem z małą istotką, na którą tak długo czekaliśmy. I tak już mamy, że te narysowane historyjki mają zwykle fabułę jedną - dotyczącą tego, jak dzieciaki zmieniają nasze życie na fajniejsze. Hania uwielbia te opowiastki, ponieważ od początku do końca są o niej. :-) Kiedyś Hania zapytała: "Tato, a co toznaczy, że teraz możesz robić inne fajne rzeczy, których nie robiłeś, jak mnie nie było na świecie?" Mąż na to - "Teraz mogę zbierać ciemnoczerwone liście w parku z brązowymi żyłkami - kiedyś nawet nie wiedziałem, że z bliska tak wyglądają; teraz mogę z Tobą dmuchać dmuchawce - kiedyś nawet na nie nie spogladałem; teraz mogę stanąć w wodzie w kaloszach i mieć uczucie, jakby Przyjazny Wodny Potwór ściskał mi stopy; :) teraz mogę czytać o owieczkach, które lubią się chować za krzakami; no i teraz wiem, że jest mnóstwo, mnóstwo fajnych rzeczy, które można robić będąc tatą".
Na ten wolny czas czekamy przez cały tydzień, na te częstsze/ dłuższe przytulańce,... na ten wiatr we włosach i na te magiczne chwile na marzenia..., które przecież są realne, gdy tylko jest się razem. :)