Każda kobieta ma w piersiach pokarm dla swojego dziecka, idealnie dostosowany pod względem składu do każdego etapu życia dziecka, do pory dnia, do temperatury, będący nie tylko smacznym pokarmem, ale także lekiem i środkiem przeciwdziałającym zapadaniu na wiele chorób, a do tego charakteryzujący się bliskimi zeru kosztami produkcji. Każda firma, która by opatentowała coś tak doskonałego, zdobyłaby fortunę, poklask, sławę: Gates i ten ziom w golfiku do kupy wzięci to byłby pikuś.
A u nas to się nazywa "presją na matkę polkę".
Mleko modyfikowane to produkt przemysłu chemicznego, wyprodukowany metodą eksperymentów na niemowlętach, z mleka krowiego, bo jest NAJTAŃSZE i przyniesie firmom największe zyski (bardziej podobne do ludzkiego jest mleko szympansa lub konia). Dodają do tego jakieś dziwne tłuszcze, różne w historii mleka modyfikowanego, byle taniej, które i tak do pięt nie dorastały tłuszczom z mleka matki, więc próbowano dodawać olej rybi, ale też się nie sprawdziło, więc przemysł chemiczny wymyślił kwasy nazywane LCPA, bardzo kontrowersyjne, samo FDA (Amerykańska Agencja ds Żywności i Leków) nie potwierdziła braku ich szkodliwości, ale stosowane są, mimo że nie potwierdzono także ich pozytywnego wpływu na zdrowie niemowląt. Są w mleku modyfikowanym ze względów marketingowych - dobrze to wygląda. Jest problem z witaminami, których w mlekach modyfikowanych jest bardzo dużo, naukowcy wnosili o zmniejszenie ich ilości w mleku, ale lobby mleczarskie się nie zgodziło, bo wówczas mleka musiałyby mieć krótszy termin ważności. Były afery z bakteriami (Enterobacter Sakazakii), zawsze zwalano na matki, że niedokładnie myją butelki, że używają nie takiej wody, niech sobie każda z Was odpowie jaka jest prawda - skoro u dzieci karmionych piersią nigdy nie zaobserwowano żadnego przypadku zakażenia tą bakterią, a jest to jedna z tych bakterii, które "wytrzymują" temperaturę podczas produkcji mleka modyfikowanego. Była afera z melaminą, oficjalnie tylko w chińskim mleku marki Sanlu, w praktyce melaminę wykryto w produktach 22 innych marek, m.in. słynnego Nestle, ale o tym już tak głośno nie było.
To jest naprawdę bardzo litościwe względem producentów, że mówi się tylko, że mleko modyfikowane "nie jest tak dobre" jak mleko matki. Bo można by było popłynąć jeszcze dalej, a fałszu by w tym nie było.
Słyszałyście o Międzynarodowym Kodeksie Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece? Obejmuje od zakaz reklamowania i promocji produktów zastępujących mleko kobiecie, zakaz rozdawnictwa darmowych próbek, zakaz kontaktowania się pracowników marketingowych firm z matkami itp. Kodeks ten został opracowany dla dobra dzieci w ramach rezolucji Światowego Zgromadzenia Zdrowia WHA. ŻADNA firma produkująca mleko modyfikowane tego kodeksu nie przestrzega. Kombinują jak konie pod górę, by znaleźć dziurę w kodeksie. Im zależy na kasie, a nie na zdrowiu dzieci. Ja im nie wierzę.
Za to rozumiem matki, które zostały zmanipulowane - ostatecznie w zmanipulowanie ich zostały zaangażowane najlepsze agencje marketingowe i przeogromne pieniądze. Bo to jest serio sztuka, żeby wmówić matkom, że potrzebują bardzo drogiego produktu gorszej jakości, podczas gdy we własnych piersiach mają lepsze i darmowe. I tak przekabacić ich świadomość, żeby uwierzyły, że "praktycznie nie ma różnicy", podczas gdy nie ma ani jednego niezależnego autorytetu w dzidzinie (Nestle sponsoruje bardzo, bardzo wiele badań), który by to naukowo potwierdził ;)
To tyle w temacie jak dla mnie ;)