Zdarzyło mi się karmić w kościele, ale było to w trakcie chrztu, synek miał zaledwie dwa tygodnie i wyjmowany z wózka, podnoszony, przekładany, rozpłakał się, a smoczka nie tolerował. Robiłam to jednak tak, aby nic nie było widać, bo nie jestem zainteresowana prezentowaniem swoich piersi szerszej widowni.
Karmiłam i jestem za karmieniem w miejscach publicznych, ludzie piją alkohol, palą papierosy, przeklinają, śmiecą - czymże jest przy tym nakarmienie dziecka? Nie mogę zrozumieć że mimo tylu kampanii zachęcających do karmienia piersią, zdarzają się wypadki wyproszenia karmiącej mamy z restauracji czy sklepu. Mówiąc kobiecie, że może nakarmić w toalecie, wyklucza się ją ze społeczeństwa, każe za to, że chce naturalnie karmić. To dykryminujące i nie powinno mieć miejsca.