Dawno mnie tu nie było ale nie spodziewałam sie takiej ciszy. Nadunia na drugi dzień już lepiej sie czuła-miała już tylko trochę kaszelku i katarku za to zmiana czasu okazała sie nie do przebicia. Mała cały czas chodzi na stary czas (dzisiaj pierwszy dzień pół godziny szybciej zasnęła) i przez to nie mam nic z wieczoru dla siebie. Jak od niej wrócę to kolacja, naczynia, mycie i jest 22.30-juz nie warto zabierać sie za książkę bo o 23 i tak padam z nóg.
Nadia ma duze zmiany w menu-kanapeczki, paróweczki cielęce, jajecznica na parze-już pomysły na menu mi sie kończą bo nudzi sie jej w kółko to samo i coraz częściej koty dokarmia zamiast sama jeść. No i trójeczki górne jej idą a na dole jak dwa zębole były tak są.
A co tam u Was dziewczyny?