16 listopada 2010 12:41 | ID: 329036
16 listopada 2010 12:53 | ID: 329042
16 listopada 2010 12:53 | ID: 329043
Organizowaliśmy sobie kolację przy świecach. W domu obecnych teściów, którzy wg zapewnień mojego lubego wyjechali do rodziny w góry na kilka dni. Były smakołyki: wędliny, łosoś wędzony, zapiekane i faszerowane papryczki, sery pleśniowe, truskawki. I nasze ulubione winko hiszpańskie, wytrawne. Ja elegancko. On w krótkich bokserkach. Za nic nie chciał się przebrać. Siedział w tych ulubionych, których ja niecierpiałam i tylko błagalnie zagadnął "mogę tak zostać, niewygodnie mi jest. nie obrazisz się?". Zaglądnęłam do lodówki a tam ful. Pytam się, czy aby na pewno rodzice nie wrócą wcześniej bo coś tego jedzenia za dużo. On zadzwonił do nich żeby potwierdzić i zapewnić mnie że jednak nie. Kolacja miła i smaczna. Po kolacji wyszłam na balkon zapalić (oh zgubny ale na szczęście już nieaktualny nałóg). On w tym czasie poszedł do swojego pokoju niby sprawdzić coś na Internecie. Wchodzę do dużego pokoju z balkonu a tam On w garniturze i z bukietem 50 czerwonych i długaśnych róż klęczy i dzierży ten pierścionek. I zadaje pytanie, na które odpowiedź już zna… A ja po raz kolejny odpowiadam, że tak. I zaczynam się denerwować tak podświadomie. No i okazuje się, że jest powód. Rodzice nie wyjechali. Są u siostry na sąsiednim osiedlu i zaraz wszyscy tu będą…. Normalnie ze strachu to się poryczałam i zaczęłam tak trząść jakby nie wiadomo co się miało stać………
16 listopada 2010 12:55 | ID: 329044
16 listopada 2010 12:56 | ID: 329046
Organizowaliśmy sobie kolację przy świecach. W domu obecnych teściów, którzy wg zapewnień mojego lubego wyjechali do rodziny w góry na kilka dni. Były smakołyki: wędliny, łosoś wędzony, zapiekane i faszerowane papryczki, sery pleśniowe, truskawki. I nasze ulubione winko hiszpańskie, wytrawne. Ja elegancko. On w krótkich bokserkach. Za nic nie chciał się przebrać. Siedział w tych ulubionych, których ja niecierpiałam i tylko błagalnie zagadnął "mogę tak zostać, niewygodnie mi jest. nie obrazisz się?". Zaglądnęłam do lodówki a tam ful. Pytam się, czy aby na pewno rodzice nie wrócą wcześniej bo coś tego jedzenia za dużo. On zadzwonił do nich żeby potwierdzić i zapewnić mnie że jednak nie. Kolacja miła i smaczna. Po kolacji wyszłam na balkon zapalić (oh zgubny ale na szczęście już nieaktualny nałóg). On w tym czasie poszedł do swojego pokoju niby sprawdzić coś na Internecie. Wchodzę do dużego pokoju z balkonu a tam On w garniturze i z bukietem 50 czerwonych i długaśnych róż klęczy i dzierży ten pierścionek. I zadaje pytanie, na które odpowiedź już zna… A ja po raz kolejny odpowiadam, że tak. I zaczynam się denerwować tak podświadomie. No i okazuje się, że jest powód. Rodzice nie wyjechali. Są u siostry na sąsiednim osiedlu i zaraz wszyscy tu będą…. Normalnie ze strachu to się poryczałam i zaczęłam tak trząść jakby nie wiadomo co się miało stać………
16 listopada 2010 13:00 | ID: 329051
Organizowaliśmy sobie kolację przy świecach. W domu obecnych teściów, którzy wg zapewnień mojego lubego wyjechali do rodziny w góry na kilka dni. Były smakołyki: wędliny, łosoś wędzony, zapiekane i faszerowane papryczki, sery pleśniowe, truskawki. I nasze ulubione winko hiszpańskie, wytrawne. Ja elegancko. On w krótkich bokserkach. Za nic nie chciał się przebrać. Siedział w tych ulubionych, których ja niecierpiałam i tylko błagalnie zagadnął "mogę tak zostać, niewygodnie mi jest. nie obrazisz się?". Zaglądnęłam do lodówki a tam ful. Pytam się, czy aby na pewno rodzice nie wrócą wcześniej bo coś tego jedzenia za dużo. On zadzwonił do nich żeby potwierdzić i zapewnić mnie że jednak nie. Kolacja miła i smaczna. Po kolacji wyszłam na balkon zapalić (oh zgubny ale na szczęście już nieaktualny nałóg). On w tym czasie poszedł do swojego pokoju niby sprawdzić coś na Internecie. Wchodzę do dużego pokoju z balkonu a tam On w garniturze i z bukietem 50 czerwonych i długaśnych róż klęczy i dzierży ten pierścionek. I zadaje pytanie, na które odpowiedź już zna… A ja po raz kolejny odpowiadam, że tak. I zaczynam się denerwować tak podświadomie. No i okazuje się, że jest powód. Rodzice nie wyjechali. Są u siostry na sąsiednim osiedlu i zaraz wszyscy tu będą…. Normalnie ze strachu to się poryczałam i zaczęłam tak trząść jakby nie wiadomo co się miało stać………
16 listopada 2010 13:25 | ID: 329071
16 listopada 2010 13:34 | ID: 329076
16 listopada 2010 13:43 | ID: 329078
16 listopada 2010 17:09 | ID: 329243
16 listopada 2010 17:11 | ID: 329247
16 listopada 2010 17:20 | ID: 329255
16 listopada 2010 17:28 | ID: 329260
23 stycznia 2011 19:16 | ID: 390634
Wolę tego dnia nie wspominać, jedna wielka porażka.
23 stycznia 2011 19:25 | ID: 390643
Serio? oj...
23 stycznia 2011 19:27 | ID: 390647
Zdarza się trafiłam na nieodpowiedniego faceta... antyromantyka. Szkoda czasu było, jedyne dobro z tego całego związku to Kubuś.
23 stycznia 2011 19:28 | ID: 390649
Moniczko wszystko przed Tobą, zaręczyny można mieć kilka razy U mnie było rodzinnie wszystko zaplanowane, po pierścionek byliśmy razem. Był Sylwester, najbliższa rodzina z obu stron, było bez klękania ale z kwiatami
23 stycznia 2011 19:43 | ID: 390660
A u mnie było bez Rodziny, ale za to bardzo romantycznie z klęczeniem i bardzo wzruszająco :) To był drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 2009r.
23 stycznia 2011 19:44 | ID: 390662
hmm.u mnie było pięknie...niespodziewałam sie wogóle.Pojechalismy do moich rodzców ,ktorzy mieszkaja daleko od nas...było lato ,wekend...tradycyjnie robilismy grila...mąz jakos dziwnie sie zachowywał, jak nigdy poszedłpomagać przy przygotowaniu grila...nic nie podejrzewałam.Gdy zjawiłam sie na działce,czekali juz na mnie wszyscy i mój mąz z wielkim koszem kwiatów i pierścionkiem...Bardzo mnie wzruszył ,że nie wiedziałam co mam powiedzieć..to był piękny dzień !!!
23 stycznia 2011 19:46 | ID: 390664
Takie oficjalnie to w gronie rodzinki z kwiatami i pierścionkiem :) a pierwsze tylko we dwoje były z zaskoczenia ... Małż zabrał mnie w miejsce gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy
23 stycznia 2011 19:46 | ID: 390666
Ja miałam coś takiegio:
Wróciliśmy ze sklepu, wziął pierścionek, założył mi na palec i powiedział "Już"..... normalnie taki romantyzm że ho ho....
Może kiedyś będę mieć normalne zaręczyny, ślub i pełną rodzinę dla Kubusia, czas pokaże.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.