14
maja222
Zarejestrowany: 01-07-2008 17:43 .
Posty: 24
2009-10-19 12:42:52
Jestem dwa tygodnie po porodzie - cesarce i aż mnie trzęsie jak przypomnę sobie podejście lekarzy.
W 2001 r. rodziłam pierwszego Synka. 3,7 kg i dzięki mądrości lekarzy wyglądałam po porodzie i czułam się jakbym całe stado dzieci urodziła. Moja wąska szyjka nie chiała za bardzo przepuścic Dzieciaczka i gdyby nie fakt, że to pierwsze Dziecko byłaby cesarka. Jednak lekarze postawili sobie za cel, że muszę sama urodzić. Prawie się udało, bo za pomocą VC i lekarza rzucającego mi się na brzuch i wyciskającego Dzidziusia urodziłam "dołem". Potem tylko zszywanie na żywca, popękane żyłki na twarzy i zalane przez ponad miesiąc białka w oczach. To nic, bo mój Syn chodził dwa lata na rehabilitację z powodu niedotlenienia podczas porodu.
2009 druga ciążą i waga Dziecka podczas USG w terminie porodu ponad 4,25 kg!!! We mnie ogromny strach po pierwszym porodzie no i oczywiście rozmowa z lekarzem prowadzącym o cesarce. Niestety nie ma opcji. Muszę urodizć sama. Tydzień po terminie trafiam do szpitala bez bóli :/. Leżę tydzień, a podczas niego przeżywam męki. OCT i KTG, OCT i KTG i nic, OCT i KTG i znów nic. Wreszcie zaczęły się lekkie skórcze :). NAdal mówię o cesarce, ale lekarze wiedzą swoje urodzi Pani sama. OK, a Dziecko? Da radę - usłyszałam. No to chyba lekarze wiedzą lepiej - tak się uspokajałam. W końcu na OCT i KTG przyszły mocne skórcze i co ..... Dziecko traci tętno, więc lekarze szybciutko zastrzyk rozkurczający i nadal czekam na rozpoczęcie akcji porodowej. :/ Dostałam cewnik co by się szyjka rozwarła i czekam nadal aż cewnik wypadnie i wreszcie pójdę rodzić sama już 10 dni po terminie. Skórcze co 4 minuty, ale cewnik nie wypadł więc łażę zwijam się z bólu i nadal czekam. Wreszcie zmiana lekarza i położnych. Zlitowali się nademną i przeszłam na porodówkę gdzie znów nawiązuję do cesarki, bo boję się o moje Dziecko, które waży ponad 4 kg! Decyzja - rodzi Pani sama. Są skórcze już parte odeszły wody. Ponad 40 min na porodówce i już byłam przekonana, że urodzę (takie miałam mocne i długie bóle), ale okazłao się, że Dziecko za duże szyjka za wąska i mój Bobasek jest co raz słabszy i najgorsze kolejny skórcz i brak tętna Dziecka. Natychmiast zostałam powieziona na cesarkę. Znieczulenie i szybkie cięcie, a że szybkie to i 3 cm rana za długa. Lekarz przepraszał i tłumaczył się, że taka szybka akcja, że ratował Dziecko i troche mu się ręka osunęła za daleko :/.
Tak więc w podsumowaniu i tak była cesarka. Synek urodził się 4,5 kg. Bogu dziękuję, że zdrowy mimo iż na punktach odjęto Mu za skórę i oddech, ale jest zdrowiutki z nami.
Co do mnie - to rodziłam sama. Parłam przez ponad 40 minut. Troszkę się nacierpiałam i tak się cesarką zakończyło.
Uważam, że w takich sytuacjach lekarze nie powinni nas kobiet sprawdzać tylko pozwolić na wybór drogi porodu. Ale cóż szpital słynie z naturalnych metod porodu, a w tym dniu na 6 porodów byłu już 2 cesarki i 3 nie była wskazana.