Bywacie roztargnieni? Ja w okolicach "około ciążowych" - bardzo. Słyszę połowę, robię jedną czwartą... Ale mówie dwa razy tyle co zawsze ;)
Co zdarzyło wam się zrobić irracjonalnego, niemożliwego, ba! Wręcz głupiego? Ja się pochwalę pierwsza. Pojechałam z maleńkim Stasiem na spacer na Starówkę. Zaparkowałam samochód na wielkim parkingu, wyjęłam z bagażnika stelaż wózka, rozłożyłam, delikatnie przełożyłam Stasia z fotelika samochodowego do wózka, dumna, że się nie obudził.
Poszłam na spacer. Trzygodzinny. Wracam na parking, rozmawiając przez telefon i... aż mnie wryło. Na trzy godziny zostawiłam samochód z drzwiami pasażera (skąd wyjmowałam Stasia) otwartymi na oścież! Na szczęście nic nie zgineło. Nawet samochód ;)
PS. Do napisania wątku natchnęła mnie historia o blondynkach centaurka ;)
jechałam sama, zagadałam się z jakimiś obcymi ludźmi. do tej pory nie wiem, dlaczego pociągów nie widziałam i nie słyszałam. długo mi w domu to wypominano, zrywając ze mnie boki. zamiast o 10.00., wyjechałam z Gdyni ok. 15.00. 
