Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 251431 |
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 14-11-2011 23:30
Los,los który się śmieje mi w twarz.Płata mi figle jak tylko może i to mnie drażni.Czemu ja nigdy nie mogę postawić na swoim?Bo ja tak chcę?
Zawiodłam się,zawiodłam się na najbliższej mi osobie...nie nie mamie,tacie czy siostrze a na własnym mężu...:(
Rozmawiałam z mężem o sprawach które dotyczą nas oboje,naszego życia,naszej przyszłości...a on?Śmiał się , po prostu śmiał się...a jak ja już się wkurzyłam i powiedziałam że słowa nie powiem to stwierdził ,że obrażam się jak 5-latek. O nie... to nie tak!! To on nie jest poważny, nie umie ze mną rozmawiać na temat intymnych spraw.Chcę by wiedział ,że na nim polegam,że chcę podejmować decyzję razem,ale jeśli on śmieje się gdy ja mówię coś poważnie...to coś jest nie tak...
zrobiło mi się cholernie przykro bo takiego jeszcze go nie znałam...nigdy tak się wobec mnie nie zachował...a jednak! Wiem, faceci są mniej dojrzali, a również wiem że nasz ślub i Julka to był taki przyśpieszony kop z kursem dojrzałości...ale nie tylko on to przeszedł,ale również ja.
Czemu ja mam odpowiadać za wszystko?! Ostatnio są małe spięcia między nami...ale to już wiadomo dlaczego...ciągle to mi wadzi,ciągle przeszkadza. Wystarcza,że powie słowo i wiem o czym będzie wiązać się rozmowa przez następne pół godziny.Boję się...:( powinnam? a może to zazdrość przemawia bardziej niż rozsądek i zaufanie? To nie tak,że mu nie ufam, bo ufam ale ta osoba mnie drażni i to jej właśnie nie ufam...ma coś w sobie ,że mnie drażni.
Mała znowu ma odparzenie.Cholera,co się dzieje.Ona cierpi a ja z nią...nie umiem pomóc własnemu dziecku!!
Mała nie daje sobie pobrać moczu!!3 tygodnie już próbuję i nic!!Jak tylko widzi kubeczek czy woreczek to takiego stresa załapuje,że nie sika.A jak założę pampersa to chwila moment i jest do wymiany.Nakleję woreczek i choćby miała go 2-3 godziny to w niego nie zrobi...ehh wszystkiego już próbowałam i nic!
A co do poprzedniego wpisu odnośnie samochodu.Mamy samochód po rodzicach męża - tico.Tyle,że biedaczek się sypie i nie możemy nim pojechać poza miasto bo ciągle coś w nim stuka puka, a mimo napraw nadal tak się dzieje.Ze starości blachy i przewody mu gniją.A nawet w drzwiach od kierowcy na środku mamy dziurę;) heh tzn jest ona zaklejona taśmą hydrauliczną i nic nie wieje ani nie pada ale staruszek już jest do wymiany.Na wiosnę będziemy posiadaczem może nie nowego samochodu,bo na taki nas nie stać ale w lepszym stanie i takim do jazdy gdzieś dalej;) do tico nawet wózek nam się nie mieści:( więc samochód na większe wyjazdy był pożyczany od teściowej.Ale ile to można prosić?
Z pozdrowieniami i życzeniami lepszego humoru niż mój!
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 14-11-2011 00:07
Spałam z Julką do 13;) Mała wstała po 8 i w naszym łóżku zdrzemneła się do 9,potem z mężem rozrabiali a ja spałam.Po 10 Maćko poszedł do pracy a ja z małą buszowałam w łóżku i padłyśmy obie! Potem późne śniadanko dla Julki (ja nie lubie jadać śniadań-szczególnie sama!) i zaczęłam przygotowywać obiad.
Robiłam dzisiaj schab a'la Marlena i wyszedł pyszny!! Po obiadku słodkie lenistwo i zabawa z Julką,aczkolwiek dziecię ma ostatnio trudne czasy bo wiecznie sie wkurza,płacze,wykręca...i rozrabia.Po 15 chciałam położyć ją na poobiednią drzemkę ale krzyczała wniebogłosy-zęby.Przyzwyczaiłam się już ,że musi mnie pogryźć mocno i wydzierać się na cały wieżowiec by móc ostatnimi czasami zasnąć.Szkoda mi jej,bo męczy się strasznie.Dopiero po godzinie walki zasnęła,a ja o 17 ją budziłam by wieczorem bez problemu zasnęła.I co?Dobudzić jej nie mogłam taka zmęczona i śpiąca była.Ale chwila moment i dziecko odżyło.Zaczęłam śpiewać jej piosenki,pobawiłyśmy się i wrócił mąż z teściową.Mąż z pracy, a teściowa ze Słupska od brata bo kończył 50 urodziny.I tak chwila zabawy i rozmowy.Czas na spanie małej i znowu walka...dopiero chwilę przed 22 zasnęła. Oj ciężkie dni nas czekają w takim razie,a mąż się jeszcze obawia bo w piątek mam szkołę i on będzie musiał ułożyć ją do spania...a ostatnio to nie lada wyzwanie,bo jak się przyglądał temu co się działo dzisiaj był przerażony.
A ja teraz czekam na męża aż skończy lutowanie swojego immobilaizera do samochodu (chyba tak się pisze?)bo coś mu nie łączy.
Podjęliśmy decyzję.Na wiosnę kupujemy samochód.Dla siebie i tylko nasz,oszczędzać nadal będziemy by móc mieć jeszcze pieniądze na czarną godzinę i inne nieprzewidziane wydatki.
A na zakończenie dnia,był jeden nie miły moment,ale cóż muszę się przyzwyczaić do tego!Mam nadzieję,że nie na długo!!
Dobranoc i dzień dobry;)
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 12-11-2011 21:11
Chyba już za tęskno mi za Wami...;)
U nas ostatnio dużo się dzieje.Sama nie wiem o czym mam pisać.
Zacznę od Julinki.Nadal ma katar i z dnia na dzień wydaje mi się,że jest coraz gorzej. Już się pogubiłam.I dzisiaj przyszła mi do głowy taka myśl...,że może to od ząbków?Bo małej wychodzi góra...kilka ząbków na raz,aż ma bordowe dziąsełka i bez dentinoxu i moich palców do gryzienia się nie obędzie.Mała odkąd nie karmię jej piersią szuka bliskości gryząc mnie w usta,w palce,policzki i czoło...nie jest to najprzyjemniejsze no ale za chwilę zasypia...więc ja biedna daję się.
U męża w pracy dużo się dzieje,kontrole sanepidowskie i jakieś dziwne sytuacje.Gdzie on jest bez winy,dostaje po głowie.Drażni go ta praca, ale narazie musi pracować bo wyjścia nie ma.Oby do lutego,a potem już się coś innego znajdzie.
A u mnie?Nastrój okropny,wszystko nastraja mnie na nie.Mam trudny czas.Złoszczę się na wszystko i wszystkich.A najbardziej na siebie.Nie panuję nad sobą,nad swoim zachowaniem, emocjami.I APETYTEM!!
Wkurzam się, bo to od tabletek anty. W poniedziałek mam wizytę u gina i zastanawiam się nad wkładką.Czuję,że to najlepsze rozwiązanie dla mnie.Przytyłam i to sporo...nie mogę na siebie patrzeć,nie zaglądam w lustro bo mi niedobrze,przykro i wogóle.
To chyba tyle, jeśli chodzi o ostatnie dni.
Nie wiem jeszcze czy wróciłam na stałe.Ale potrzebowałam się wygadać.Jeśli można to tak nazwać.