Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 265955 |
Nadesłane przez: castilla dnia 06-07-2011 12:17
...nudy na pudy! Jakos się smętnie zrobiło...początek lipca, a pogoda jak w październiku (no, może cieplej trochę), ale chmury tak zaciągnęły, że "ciemo jak w grobie"...przynajmniej na razie. Jutro - PODOBNO - ma wyjść słońce. Zobaczymy...
Umówiłam sie na jutro na koncert szantowy z koleżanką. Jak zawsze , we wszystkie lipcowo-sierpniowe czwartki, na Starówce są takie koncerty. Ostatnio bylam...w trakcie ciązy, w tamtym roku nie chcialo mi się Miłoszka ciągać, bo był za mały, ale teraz - weźmiemy spacerówkę i pochodzimy tam trochę. Coś przy okazji posłuchamy, a może przy okazji kogoś znajomego spotkamy? Tak planuję - zobaczymy, jak zachowa sie pogoda...
W pracy wczoraj sie nakombinowalam z raportem, bo nie było szefowej - teraz czekam na rezultaty...na razie cisza, więc może będzie OK?
Nadesłane przez: castilla dnia 30-06-2011 12:33
...no i chciałam coś ciekawego napisać w blogu...A nie dość, że mi się wszystko skasowalo :( To jeszcze zdjęcia się nie chcą dodawać (?) po uprzednim dodaniu ich do Galerii...hmmm...jakiś "chochlik" się może wdarł...techniczny...?
A za dużo napisałam, aby to teraz odtworzyć na szybko...a miałam sobie skopiować do Office'a!
Nadesłane przez: castilla dnia 27-06-2011 08:38
...i witam po weekendzie! Co prawda byliśmy w Giżycku, ale poza czwartkiem - wiele z pogody nie skorzystaliśmy :( Zdążyliśmy obejrzeć nową Eko-Marinę, wraz z nowym portem dla żaglówek i tyle było naszego "zwiedzania" . Od piątku prawie cały czas siąpił deszcz i poza małymi wypadami na plac zabaw, czy raz spacerek na lody - za każdym razem trzeba było uciekać przed zaciągającą chmurą i w ostatniej chwili salwować się ucieczką przed deszczem...
Do tego jeszcze mnie tak przewiało, że praktycznie przez całą sobotę nie mogłam się ruszać, oddałam "fuchę" kierowcy dziadkowi, aby ktoś nas przywiózł wczoraj do Olsztyna, bo jak tu jechać, jak głową nie można ruszyć :( Ehhh... Średnio się udał ten weekend - dobrze, że przynajmniej Miłoszek się nie przeziębił. Wczoraj padł jak kawka, bo przez te wyjazdy cały rytm dzienny mu się rozregulował (ze spaniem, jedzeniem, itp.) Ale już chyba będzie OK, a ja...wracam do pracy!