Blog anormalnyKategorie: Polityka, Religia Liczba wpisów: 99, liczba wizyt: 7388412 |
Nadesłane przez: Bartt dnia 09-03-2010 15:36
Ja chcę służyć mojemu mężowi, gotować mu, bawić dzieci, prowadzić dom... a on powinien dbać o dom troszcząc się o inne rzeczy, wbijanie gwoździ, naprawianie cieknącego kurka, czy przepychanie kibla, gdy się zapcha... Wiem że nie będzie tego robił codziennie, bo codziennie nie psuje się zamek w drzwiach i nie trzeba codziennie wbijać gwoździa, ale on ma też w głównej mierze zarabiać by utrzymać rodzinę, bym ja mogła zajmować się domem w tym kobiecym stopniu, nie mając kompleksu że zarabiam mniej... Przecież to jest cudne, że ja mu mogę codziennie gotować obiad, i to jest cudne gdy on się z tego cieszy i mimo że niedobre nie marudzi. To jest cudne, gdy jest mi za to wdzięczny i gdy czasem pozmywa, albo przynajmniej nienawidząc zmywania posiedzi ze mną w kuchni, dopóki ja tego nie zrobię, a potem zrobi mi kawę i masaż stóp... nie muszę Ci tego tłumaczyć, wiem, ale chce się podzielić tym, że fascynuje mnie odkrywanie kobiecości w tym co kobiece, a nie w tym co męskie
Nadesłane przez: Bartt dnia 08-03-2010 20:21
Nadesłane przez: Bartt dnia 08-03-2010 01:56
W niedzielę 7 marca ulicami Olsztyna przemaszerowała manifa. Pierwsza manifa. Właściwie to nie przemaszerowała, bo to słowo kojarzy się z mężczyznami. Przeszła. Wg organizatorów odniosła duży sukces - uczestniczyło w niej kilkadziesiąt osób. Nie wiem, czy kilkadziesiąt osób na niemal 200-tysięczne miasto to dużo... ale skoro organizatorzy tak uważają, to nie będę protestował. W końcu mają prawo - tolerancja...
Podobno manifa była dziełem kobiet, ale przeważnie dało się zauważyć jedynie walczące feministki, działaczy/działaczki KPH i innych przedstawicieli lewicowych środowisk. Kolorowa mieszanka.
Dlaczego oddzieliłem feministki od kobiet? Ano dlatego, że wydają się one żyć w swojej własnej rzeczywistości, w ktorej kobiety w sposób przedmiotowy służą im do osiągnięcia ich własnych celów. Teoretycznie manifa przeprowadzona była w walce o prawa kobiet. Czego w takim razie potrzebuje polska kobieta?
Feministki walczą o edukację seksualną. Drogie Feministki - czego nie wiecie? Może coś Wam wyjaśnić? Nie krępujcie się. Kto pyta, nie błądzi. Więc najwyższa pora dla Was, zacząć zadawać pytania. Dalej walka idzie o antykoncepcję. Dziwne - ktoś Wam jej zabrania? Nie. co najwyżej katolicy powiedzą, że obdzieracie się w ten sposób z własnej kobiecości i wypaczacie swoją seksualność. Chcecie - jedzcie pigułki garściami, wspierajcie przemysł produkujący gumę i wyroby gumopodobne - trochę jak oglądanie pysznego jedzenia przez szybkę albo jedzenia cukierka w papierku. Ale różne są dziwactwa, a środowiska organizujące manify zazwyczaj w dziwactwach się lubują...
Co jeszcze wg feministek potrzebne jest kobiecie w Polsce, aby była szczęśliwą? Aborcja, prawo do zabicia własnego dziecka. No tak, nic tak nie dodaje kobiecości, jak zamordowanie synka czy córki. Drogie feministki, przypominam Wam, że pierwszy raz w ten sposób Polki uszczęśliwił sam Hitler, pozwalając na dokonywanie aborcji "polskim niewolnicom". Naprawdę uważacie, że aborcja jest tym, czego Polki potrzebują najbardziej? Co Wam te dzieci zrobiły? Czemu tak bardzo się ich boicie?
Nie zabrakło również najważniejszego, czyli tolerancji. Dla kogo? Rzecz jasna dla homoseksualistów, bo bez specjalnych przywilejów dla nich, kobieta szczęśliwa nie będzie (drogie Panie, Wy Wszystkie które czujecie się szczęśliwe - proszę natychmiast przestać! nie wolno! Pamiętajcie o gejach i lesbijkach!). Jednak każda tolerancja ma swoje granice - ta feministyczna kończy się na katolicyzmie i Kościele - dla katolików tolerancji nie ma, bo przecież oni są passe - a poza tym mówią czasem takie niemiłe rzeczy, że trzeba czynić dobro, że zło trzeba zwalczać i w ogóle... Sąd Apelacyjny w sprawie Pani Tysiąc przypomniał im, jak ma wyglądać katolicka wiara, ale chyba jeszcze im mało. Jak nie wiedzą, jak ma wyglądać Kościół, niech zwrócą się do redaktora Pacewicza - on na religii się zna, on wszystko wyjaśni...
I eliksir kobiecego szczęścia - parytety - jakby to było, gdyby o nich nie wspomniano... a właściwie wykrzyczano na manifie. Podobno na polskiej scenie politycznej dramatycznie brakuje kobiet. Gdy one się pojawią, będziemy krajem mlekiem i miodem płynącym. Tylko, że w Polsce udział kobiet w polityce wynosi 20% wobec 21% w Europie oraz 18% ogółem na świecie. Czyli nie odstajemy od żadnych norm. Ale o tym się nie mówi, bo jeszcze by się wydało, że feministki na plecach kobiet chcą się dostać do władzy i realizować własne interesy. Ciii...
Przyglądając się postulatom wznoszonym na manifie, czytając wywiady z organizatorami, uczestnikami, przeglądając nagrania i zdjęcia można zauważyć wielobarwny tłum, protestujący przeciwko wielu wyimaginowanym a czasem rzeczywiście słusznym problemom; można zobaczyć ludzi żądający przeróżnych praw i przywilejów. Ale w tym wszystkim boli jedno - próżno szukać tam interesu kobiet. Nic dziwnego - go tam zwyczajnie nie ma...
Z okazji Dnia kobiet chciałbym życzyć Wszystkim Paniom pogłębiania miłości w każdym wymiarze - abyście nie utraciły tego, co najważniejsze i dążyły do prawdziwego szczęścia.
A Wam, drogie Feministki życzę, abyście zdołały odnaleźć swoją kobiecość. Powodzenia!