Córka i mama- pomysły na dzień bez nudyyyKategorie: Rozwój, Żyj chwilą, Zainteresowania Liczba wpisów: 71, liczba wizyt: 194636 |
Nadesłane przez: dpczajkowscy 05-08-2013 22:48
Zawsze bałam się tej chwili.
Chwili w której ktoś bardzo mi bliski odejdzie z tego świata.
No i stało się.
Mój dziadzio zmarł- 2 sierpnia.
Strasznie to przeżywam, nawet pisząc te kilka słów- łzy podchodzą mi do oczu.
Byłam z dziadziem bardzo zżyta, tyle chwil miłych z nim wspominam,
to on spędzał ze mną mnóstwo czasu gdy byłam dzieckiem.
To on grał ze mną w szachy i dawał mi wygrywać, to on bawił się ze mną w "lisa" i biegał
ze mną po domu.
To on chodził ze mną na spacery i dawał się wyciągnąć "do kurek".
To on zjeżdżał ze mną na sankach, budował tamy na rzece,
zbierał ze mną ciekawe kamienie.
A później kiedy byłam już dorosła był z nami w tak ważnej dla nas chwili- naszego ślubu.
Doczekał się prawnusi, którą tak bardzo kochał.
Tak czekał na nią gdy wracaliśmy z Belgii.
Cieszył się tak ogromnie gdy już ją zobaczył,
gdy biegała, rozrabiała- tak się śmiał jak psociła.
Tak krótki czas był z nami od przyjazdu.
Czuję w sobie taką złość.
Nie wiem na kogo, nie wiem na co- po prostu złość.
Był tak dobrym człowiekiem, kochał ludzi, kochał dzieci i z wzajemnością.
On był ze mną w najważniejszych chwilach mojego życia, więc i ja będę z nim przy tej ostatniej drodze.
Pamiętajcie, bądźcie dobrzy dla swoich bliskich,
żebyście później nie żałowali, swoich czynów, wypowiedzianych słów
lub właśnie tego, że czegoś nie powiedzieliście.
Żałuję, że dziadzio nie był w domu- przy nas, ale z drugiej strony,
istniała choć nutka nadziei, że go uratują, a w domu na pewno nie byłoby to możliwe.
Zewsząd słyszę głosy, aby się nie załamywać,
że lepsze to niż miałby cierpieć.
To prawda- podobno gdzieś tam po drugiej stronie nie ma już bólu.
Jednak to wszystko nie jest takie proste.
Ból po stracie tak bliskiej osoby jest niesamowity i choć człowiek,
stara się być twardym, nie pokazywać tego na zewnątrz,
to jednak w serce jest tak ściśnięte z tęsknoty, że po prostu
wolę milczeć.
Popłakałam sobie już kilka razy w samotności.
Przynosi to troszkę ulgi...na chwilę, bo zaraz w głowie kłębi się mnóstwo wspomnień,
i smutek powraca na nowo.
W domu jest tak pusto.
Tak jakoś nieswojo.
Po prostu źle.
A tu tyle załatwiań, tyle formalności, tyle zgłaszania,
jakby te urzędy nie mogły informować się nawzajem.
Czy nie można tym cierpiącym bliskim jakoś ułatwić, całego tego papierkowego zamieszania?
Nie...bo po co?
lepiej człowiekowi jeszcze rzucać kłody pod nogi.
Ten wpis będzie bez zdjęć.
Muszę ochłonąć.
DZIADZIU KOCHAMY CIĘ!