On- mój J. J. i Ja- A.A....czyli nasza codziennośćKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 294, liczba wizyt: 525108 |
Nadesłane przez: anetaab 04-01-2012 20:30
Tak się ostatnio cieszyłam pozytywną zmianą mojego dziecięcia.
Wesoły, pogodny, radosny...
Dziś postanowił przypomnieć o swoim drugim "ja".
Oj ciężki to był dzień, tyle, że nie mam pojęcia czemu był taki płaczliwy i jęczący,
zęby? owszem coś w tej dziedzinie dzieje się w tej cudnej małej buzi, ale ileż ja mogę zwalać winę na zęby.
Czas też najwyższy przyznać się przed samą sobą, że niezłe ziółko mi rośnie!
Kocham Go ponad życie, ale wredota z niego taka, że ciśnienie umie podnieśc doskonale.
Co prawda ma zaledwie 13 miesięcy, ale czy to znaczy, że wciąż nie rozumie co do niego mówię?
Że słowa - " nie ruszaj", " nie wolno" jakoś do Niego nie docierają.
Śmiem jednak nieśmiało przypuszczać, że rozumie mnie doskonale i wciąż testuje, a przy tym przeogromną frajdę sprawia mu uciekanie przede mną z psią karmą w garści.
Możecie myśleć co chcecie, ale cierpliwości mi zaczyna brakować, kiedy po raz setny ściągam Go z gramofonu, po raz milionowy nie pozwalam trzepać dzrzwiczkami kuchennych szafek lub otwierać zamrażalnika, gdy jako ta zła i najgorsza próbuję Go przwinąć z uporem maniaka.
Czy to normalne? Czy wsyztskie dzieci tak mają, albo czy mają tak chociaż wszyscy mali chłopcy?
Najgorsze jest to, że chyba znam odpowiedź na to pytanie.