Opublikowany przez: Kasia P. 2014-06-15 21:30:36
Wiemy jak lubicie wygrywać książki, a zwłaszcza te w których zawarte są prawdzie i poruszające historie. Także i tym razem przygotowaliśmy razem z naszym Partnerem wydawnictwem Fronda coś wyjątkowego.
Dziękujemy za udział w konkursie!
Książki wygrywają:
GRATULUJEMY!
Zasady są proste. Wystarczy wypowiedzieć się w minimum 3 postach w konkursowym wątku, aby wziąć udział w konkursie:
Czekamy na Wasze wspomnienia z okresu komuny. Dorzuć swój kamień i powiedz nam jak wtedy było, co pamiętasz, jakie wydarzenie szczególnie zapadło Tobie w pamięć. Porozmawiajmy o tamtych czasach na forum.
Konkurs trwa do 3-go lipca!
O nagrodzie:
Mamy dla Was 5 niezwykłych książek: Kamieniem w komunę.
Kamieniem w komunę jest książką niebywałą. Opowiada o młodych ludziach, którzy dorastali w ostatnim czasie minionego systemu. O ludziach, którzy nie godzili się z zastaną rzeczywistością i starali się na ów system wywierać presję.
Mirosław Chojecki
(współzałożyciel Niezależnej Oficyny Wydawniczej, działacz opozycyjny w PRL, producent filmowy)
Młodzi bohaterowie tej opowieści czytali Kamienie na szaniec i czerpali wzorce z działalności Szarych Szeregów. Mieli rozpalone głowy, byli odważni, często dziecinni i nieroztropni. Współpracowali z podziemną „Solidarnością”, płacąc często wysoką cenę za swoją niepokorność. Relegowania ze szkół, pobicia, zatrzymania, represje wobec rodzin, dla wielu – to była codzienność. Gdyby jednak nie tacy jak oni – nie byłoby wolnej Polski.
Wszystkie opisane w książce historie oparte są na autentycznych wydarzeniach.
Książkę polecają: Stowarzyszenie Wolnego Słowa, Ośrodek Karta, Stowarzyszenie Federacja Młodzieży Walczącej, Fundacja Niepodległości
Premiera: 28 maja 2014 roku.
Uwaga!
Prosimy o uzupełnienie swoich danych kontaktowych na profilu, ponieważ tylko w ten sposób możemy do Ciebie wysłać nagrodę.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
81.190.*.* 2014.07.03 19:35
Najbardziej pamiętam niestety ogłoszenie stanu wojennego. Pamiętam jak nie mogłam poradzić sobie z dziecięcymi uczuciami. Z jednej strony moje serce pełne było strachu przed wojną, przed żołnierzami, którzy pojawili się w mojej miejscowości, przed czołgami na ulicach z drugiej zaś przepełniała mnie szczenięca radość, że nie trzeba iść do szkoły. Nie mogłam sobie dać rady z tymi uczuciami, bo wiedziałam, ze sytuacja jest poważna- groźny i smutny pan w telewizji bardzo ją podkreślał, ale co z tego jak cieszyłam się, ze ferie nadal trwają? Życie szybko pokazało mi, że nie było się z czego cieszyć. Godzina policyjna, wszechobecny strach zdominowały nasze życie przez długi czas. Poza tym "czas komuny" to wycinanie kartek, zbieranie opakowań po zagranicznych czekoladkach, papierosach, oglądanie czekoladek ułożonych w osiedlowych sklepikach w fantazyjne wieżyczki, kłótnie z koleżankami o to, która ma zaszczyt być Marusią, strach przed czarną wołgą, słomianki pełne widokówek nad łóżkiem i (mimo wszystko) częste biesiadowania rodziców z okazji jak i bez okazji. Mam wrażenie, że życie w tamtych czasach jakoś bardziej zbliżało do siebie ludzi, którzy potrafili być z sobą ot tak, żeby pogadać, pośmiać się ponarzekać, poplotkować. Niemożliwym wręcz było (tak jak jest obecnie), by sąsiedzi się nie znali. Życie płynęło jakoś wolniej, może dlatego, ze nie było się do czego spieszyć???
agusia32 2014.07.03 00:36
A mnie w pamięć zapadła szczególnie gra w gumę! Dodać należy, że w czasach komuny guma była towarem zdecydowanie deficytowym, więc często do gry wykorzystywane były powiązane misternie ze sobą kilkunastocentymetrowe kawałki wyciągnięte ze starej garderoby... zresztą nie zawsze za zgodą mamy ;) Kostki, łydki, kolanka, uda - zależnie od wysokości umiejscowienia na nogach koleżanek. Żabka, nóżka, krzyżyk - tu chodziło o ustawienie nóg u skaczącej osoby. Zasady były proste, liczyła się precyzja wykonania. Smaczku dodawały zabawie złowieszcze przestrogi starszych: "Od takiego skakania brzuch was rozboli!".A my tym bardziej graliśmy w tę siermiężną gumę aż do upadłego, czerpiąc z tego kupę radochy ;))))
83.22.*.* 2014.07.02 16:33
Paradoks komunizmu najlepiej widoczny jest w zestawieniu z obecnymi czasami: wtedy ludzie mieli pieniądze, ale nie było towarów, które mogli za nie kupić; obecnie sporo ludzi nie ma pieniędzy, a półki uginają się od rozmaitych dóbr. To, co zapamiętałam z czasów komunizmu to to, że ogromnym cudem było coś takiego jak zwykły telewizor. Urodziłam się na wsi, więc może i dlatego posiadanie jego było takim luksusem - a pewnego dnia my mieliśmy telewizor, jako jedyni we wsi. Nigdy nie zapomnę, jaka to była atrakcja, jak ludzie przychodzili i patrzyli, jak każdy chciał coś obejrzeć, choć był wtedy tylko jeden kanał. Niesamowitym przeżyciem, przynajmniej u mnie w domu były audycje radiowe. Wtedy dziennikarz i spiker to było coś kompletnie innego niż obecnie, gdy furorę robią głupawi prezenterzy, nie mający praktycznie żadnej wiedzy i obycia, a próbują brylować swoimi żenującymi odzywkami. Wtedy taka była profesjonalistą, znała się na wszystkim, a audycja - to było coś! W niedzielny wieczór wszyscy się zbieraliśmy wokół tego radia i odsłuchiwaliśmy, czasem było coś poważniejszego, czasem coś dla dzieci - wrażenia niesamowite. Najgorsze wspomnienie z okresu komunizmu to było zdecydowanie z przedszkola. Większość dzieciaków miała podobny status majątkowy jak moja rodzina - nie przelewało się, natomiast jedna dziewczynka, Ula, pochodziła z zamożniejszej rodziny. I pewnego dnia przyniosła właśnie do tego przedszkola banana. Ja i inne dzieci rzadko mieliśmy takie rarytasy na co dzień, dlatego jak urzeczeni wpatrywaliśmy się w niego. Ula nie poczęstowała nas, sama jadła, co było dla nas takie przykre - byliśmy tylko dziećmi, nie rozumieliśmy dlaczego ona coś ma, a my nie. A gdy skończyła jeść, to została jej skórka z banana - podeszła do nas i powiedziała, że jak chcemy to możemy sobie powąchać. Oj, jak ja płakałam...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.