Opublikowany przez: IwonaSza
Dla kobiet tak aktywnych i twórczych, jak Pani, macierzyństwo było ograniczeniem, czy pomocą?
Ja sobie ciążę zaplanowałam. Chciałam urodzić w okresie wakacyjnym, bo kiedy podjęliśmy z mężem decyzję, że przyszedł czas na dziecko, to byłam wykładowcą w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru. Wiedziałam więc, że okres wakacyjny jest idealny do tego, żeby nastąpiło rozwiązanie. Udało się, urodziłam na początku września, a po miesiącu mogłam podjąć pracę jako wykładowca. Rodziłam bez znieczulenia, świadomie, chociaż nie do końca wiedziałam, na co się porywam. Ale taki poród jest zdrowszy dla dziecka, choć niekoniecznie przyjemny dla mamy. Dziecko mnie nie zamknęło w domu – tak przeorganizowałam swoją własną firmę i inne kontrakty, aby Laura nie odczuła, że mamy nie ma w domu, albo, że nie mam dla niej wystarczająco dużo czasu. Praca to ważna sprawa w życiu, ale dziecko było dla mnie zbyt ważne by moją karierę stawiać na pierwszym planie. Miałam też ten komfort, że mój mąż wykorzystał urlop tacierzyński i to nie po to, aby łowić ryby, tylko spędzać czas z córeczką. Świetnie sobie radził, nie zdarzało się, żeby dzwonił w panice: „Aśka, co ja mam robić?!”, no, a ja mogłam pracować.
Dla wielu kobiet nadchodzące macierzyństwo jest czasem różnych obaw i lęków, jak sobie poradzą. Sięgają wówczas po poradniki. Z Panią też tak było?
Zasadniczo nie, ale mam kontakt z wieloma mamami w grupach tematycznych i na początku korzystałam z ich rad. Czasami wrzucały linki do różnych artykułów. Dodatkowo przez pół roku po porodzie, do skrzynki wrzucano mi za darmo gazetkę „Mamo to ja”. Nie wiem, czy to był jakiś program realizowany przez szkołę rodzenia do której chodziłam – a chodziłam! Moja siostra ma dwójkę dzieci, więc temat nie był mi zupełnie obcy. Lęki wychodziły na bieżąco. Pierwsza kupa po smółce była dla mnie i męża szokiem. Akurat byłam pięknie ubrana, ale długo się tym nie cieszyłam, bo Laura załatwiła się centralnie na mnie (śmiech). Mąż od razu otworzył laptopa, czy z naszym dzieckiem jest wszystko w porządku. Były i inne niespodzianki – pierwsza gorączka, wymioty, ale ja w takich sytuacjach słuchałam swojej intuicji. Na szczęście Laura rzadko choruje.
Bywało i tak, że zabierała Pani córeczkę na wykłady, choć nie wszyscy reagowali na to pozytywnie.
Rewelacyjnym rozwiązaniem byłyby przyzakładowe żłobki czy przedszkola. Ale ja na uczelni bywałam tylko raz w tygodniu, i dwa razy w miesiącu w weekendy, nie było to obciążające dla rodziny. Właścicielka szkoły powiedziała, że Laura jest mile widziana. Dopóki była malutka, zabieranie jej miało rację bytu, zabierałam ze sobą nianię, która zajmowała się Laurą w pokoiku obok, a ja byłam pod ręką. Ale dziecko dorasta i jego aktywność się zmienia – już nie leży, tylko wymaga większego zainteresowania, nie brałam więc sobie na głowę dużych kontraktów i obowiązków, a Laura chodziła do klubiku. Dzięki czemu teraz nie ma problemu z chodzeniem do przedszkola. Na szczęście przedszkole jest blisko domu, i czas rozłąki nie jest długi a ona zna dzieci z grupy z piaskownicy, dzięki temu czuje się tam pewnie.
Kiedy moje dzieci szły do przedszkola, musiały już same umieć się załatwiać. Pamięta Pani ten moment, kiedy po raz pierwszy posadziła Laurę na nocnik?
Najnowsze badania mówią o tym, że nie jest dobrze zbyt wcześnie sadzać dziecko na nocnik. Czytałam, że powinno się zacząć eksperymenty z nocnikiem w wieku 18 miesięcy. Kiedyś były pieluszki tetrowe – udręka dla rodziców, pamiętam, jak mama ściągała mnie w nocy z łóżka i sadzała na nocnik. Nie chciałam czegoś takiego serwować swojemu dziecku. 18 miesięcy to dobry moment. Dziecko powinno też być przygotowane do tego fizycznie, psychicznie, neurologicznie i emocjonalnie. Kiedy u nas w domu pojawił się nocnik, Laura już świetnie wiedziała, do czego on służy, widziała starsze dzieci w klubiku, które go używały. Poszło bezproblemowo. Podobnie było z karmieniem piersią – sama się odcyckowała. Skończyłam ją karmić tydzień przed drugimi urodzinami i nie miałam problemu z odstawieniem.
A był problem ze spaniem w osobnym łóżeczku?
Moja teoria na temat spania z dzieckiem może wydać się kontrowersyjna dla niektórych mam, ale wstrząsnęło mną zdanie, jakie raz przeczytałam, że ludzie, jako jedyne ssaki, wyrzucają swoje dziecko zaraz po urodzeniu z gniazda i każą spać osobno. Dziecko karmione piersią potrzebuje sporo kontaktu i ja Laurze tego nie zabierałam. Sama potrzebowałam tej bliskości. Spałam z nią przy boku, otulałam ramionami. Ale sama stwierdziła ostatnio, że nie chce już z nami spać. I znów obyło się bez krzyków, płaczu, skończyła trzy latka i poszła spać do swojego łóżeczka. To kolejny krok milowy w moim macierzyństwie, ale dzięki temu ono jest bezstresowe – nie denerwuję się, nie mam obaw, realizuję się projektowo.
Czy z trzyletnią córeczką rozmawia już Pani na poważne tematy?
Rozmawiamy. O śmierci chociażby. Laura oglądała Reksia – starą bajkę, na której i my się wychowywaliśmy. Wydawało się, że jest bezpieczna, ale w jednym z odcinków umarła mama lwica i zostało małe lwiątko, którym Reksio się zaopiekował. Laura była w szoku, kiedy zobaczyła, że mama lwiątka nie wstaje. Trzeba było dziecku wytłumaczyć, jak najprostszymi słowami całą sytuację. Ale są rzeczy, na które jest jeszcze za mała. Na przykład, kiedy jej się powie coś w tajemnicy, to ta tajemnica idzie dalej w świat (śmiech). Ale mówimy jej, że nikt obcy nie może dotykać jej pupy i jeśli ktoś chce zrobić jej coś nieładnego, ma powiedzieć nie. Ćwiczyłyśmy nawet, jak ma krzyczeć.
Z perspektywy trzech lat, jak Pani widzi, co Laura zmieniła w Pani postrzeganiu świata?
Uświadomiła mi, że najważniejsza jest rodzina. Czas, jaki poświęcam córce jest najważniejszy i to owocuje. Pamiętam też, jak zaraz po porodzie zadzwoniłam do mojej mamy podziękować jej za ten dar macierzyństwa. Wtedy dopiero w stu procentach zrozumiałam, co sama dostałam od niej.
Joanna Misztela projektantka mody, właścicielka „Misztela Studio Projektowe” i blogerka. Przez pięć lat uczyła projektowania mody w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie, przez ostatnie dwa lata była wicedyrektorem tej placówki. W chwili obecnej prowadzi kursy indywidualne i przeprowadza wykłady w całej Polsce. W codziennej pracy doskonale łączy projektowanie komercyjne z kreowaniem nowych trendów w kolekcjach autorskich. Projektuje kolekcje użytkowe dla firm, kostiumy teatralne, realizuje liczne projekty dla klientów indywidualnych. Dyrektor kreatywna magazynu Fashion Review.
Partnerem cyklu Znane mamy jest:
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.